Nasza "pierwsza" randka

581 24 10
                                    

"Pierwsza" randka, pierwsze całuski. Ochhh. To jest dziwne... mam chyba wymioty. Była dokładnie 13⁰⁰ a ja czekałam punktualnie na rynku ze Sowbertem i torbą z różnymi drobiazgami takie jak: koc, przekąski z ziemi. A jak się skończą to pójdziemy do restauracji "Na Ziemi". Wow, na cześć człowieka stworzyli restsuracje oraz posąg, jeszcze raz Wow. Po 4 godzinach na pikniku zabrałyśmy się do tej restauracji i żeby nie było, pokaże wam zdjęcie zrobione przez Sowberta i wrzycone na Penstagrama Amity.

Sweet

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sweet. Gdy zjadłyśmy ciasto i wypiłyśmy posprzątałyśmy na stole ale był jeden malutenki drobiazg. Nie miałyśmy pieniędzy  więc uciekłyśmy do lasu zanim nas złapią. Uff, było ciężko. Ale przynajmniej nie byłyśmy głodne. Gdy chodziłyśmy po leście, nie wiedziałyśmy kompletnie gdzie jesteśmy. Amity odrazu powiedziała abyśmy poleciały do Sowiego domu albo przeszły przez jej portal. Był to dobry plan ale chciałam znać więcej lokacji bo nie wiadomo czy to jest na przykład: Zamek kogoś potężnego, jakiś cmentarz czy coś podobnego. Gdy już bardziej byłyśmy w lesie niż w mieście nie miałam już ochoty wracać w drugą stronę. Może to dlatego, że miejsce miało klimat jak z Czarownicy Azury.

- Mam lekkie ciarki na rękach - ociera ręce dłońmi - nie boisz się? 

- Takk, ale nie tak bardzo jakby mogli Willow i Gus.

Na ten żart lekko zachichotała. W jednej chwili jeden wielki głazek obalił mnie na ziemię. Bam! I już miałam rozdarte kolano, ale Amity szybko zareagowała i wyciągneła ze swojej torebki apteczkę o wymiarach (tak na oko) 20 cm na 20 cm. I wyciągnęła z niej jeden plaster oraz maść przeciw zarazkom Panny Pimpim. Pomogło choć na chwilę.

- Czy nie masz więcej obrażeń?! - przyglądała się mi bardzo skupiona.

- Nie, raczej nie.

Dalej szłyśmy kamienną ścieżką więc na wszelki wypadek trzymałyśmy laskę oby dwie. Okazało się, że doszłyśmy do ruin Zamku Tytana?! Był on taki wielki, bo teraz to tylko drzwi zostały i małe fundenty ze ścian. Nie minęły 2 godziny, i już zwiedziłyśmy prawie cały zamek. Ale to w późniejszym rozdziałe jak tam było. Gdy chodziłśmy wokół zamku znalazłam szczurka, który widzi to co zjada ze stron książek. Bleee.

————
Bardzo przepraszam ale przez 2 dni nie miałam prądu przez straszną burzę :)

Znów Razem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz