Spotkanie z rodzicami

335 21 1
                                    

Kiedyś musi być ten pierwszy albo drugi lub trzeci...nie ważne, chodzi o to, że kiedyś trzeba spotkać rodziców partnera. Ja spotkałam ich. Dziś znów ich spotkam. Suuuper.

Wstaje gdzieś od 5 nad ranem i nawet nie chciałam jeść śniadania. Prawie zapomniałam o przebraniu się z piżamy. King szybko mi o tym przypomniał i pognałam do toalety i się przebrałam. Eda stała w drzwiach  i poprawiała sobie włosy.

- Co tam młoda? - zapytała wyciągając z włosów kanapkę z muchami - dlaczego tak wcześnie wstałaś?

- Jakoś tak wyszło.

Poszłam na rynek aby upewnić się gdzie dokładnie jest to przedstawienie. Podeszłam do tablicy gdzie stała... no kto inny jak nie Amity. Krzyczała coś w stylu : Chodźcie na nową Abominacje, która mnie zniszczy. Obok niej stało jej rodzeństwo, które się z niej nabijało, aż w końcu nie wytrzymała i usunęła ich z rynku teleportując ich do biblioteki.

- Amity! - machałam rękami we wszystkich kierunkach - Tutaj jestem, tutaj!

- Luz! - zauważyła mnie - a myślałam już, że... Sama nie wiem.

Rzuciła wszystkie ulotki i pobiegła do mnie. Tulaski! Po chwili powiedziała, że już możemy ruszać. 2 godziny drogi na przedstawienie zajęło nam chodzenie przez skróty. A gdy byłyśmy już w wielkiej hali tak się podekscytowałam, że aż zaświeciłam przez fluorek na ubraniach.

Odalia od razu nas zauważyła, więc kazała telepatycznie podejść do siebie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Odalia od razu nas zauważyła, więc kazała telepatycznie podejść do siebie. Była dla mnie milsza, był to plus do niej bo jak wiecie. Ona nie jest miła, a raczej mi się tak zdawało. Pokaz Abominacji nie był taki barszo meka WOW tylko takie jjjeeejjj, wymuszone. Zamierzałam wyjść od razu po zakończeniu pokazu ale nagle ojciec Amity, Alador zaprosił mnie  (znów) na podwieczorek. Seriooooo. Napisałam szybko do Edy wiadomość i wysłałam jej specjalnym glifem teleportacji.
Usiadłam obok Amity w salonie, gdy Emira podała mi herbatę a Edrick herbatniki. Były chyba przeterminowane bo nie smakowały dobrze. Odalia, znaczy mama Amity kroiła ciasto a Alador dopytywał mnie i Amity jak tam nasz... związek?!

- No to jak tam wasza relacja miłosna? - podrapał się po głowie.

- Tato?! - Amity się zestresowała, więc załapałam ją za dłoń żeby ją lekko uspokoić - Może pogadajmy o czymś innym.

Może powinnam już iść? Była już 20, więc z logicznego punktu widzenia mogłabym już iść spokojnie do domu. Zamierzałam iść od razu lecz wyszłam gdzieś tak o 21⁴³, zaprosiłam Amity na Piżama Party lecz tak tylko we dwie bo Willow była u cioci. Wróciłyśmy do Sowiego domu a ja po chwili naszykowałam popcorn, pianki, kakao oraz łóżko dla nas dwie. Uporałam się z tym w ledwie 5 minut. Wow.

Znów Razem Where stories live. Discover now