Koniec i nie koniec

227 9 1
                                    

Dzień po ślubie był bardzo krótki, nawet nie zdążyłam zrobić mi i żonie kawy, a tu już był mrok. Oczywiście zapomniałam, że to był dzień Akerii, czyli najkrótszy dzień w roku. W świecie ludzi tego nie ma, ale za to jest jego odzwierciedlenie, czyli pierwszy dzień lata! Nie ważne. Obie planowałyśmy wrócić na ziemię na nasz miesiąc miodowy, aby Amity mogła poznać moją mamę oraz moją rodzinę. A potem, się zobaczy.

- Jesteś gotowa na spakowanie swoich rzeczy? - wyjrzałam zza drzwi na żonę.

- Tiaa, tylko daj mi 5 minut, dobrze? Muszę się wyspać... - Amity obracała się po całym łóżku.

Nie zamierzałam jej poprzedzać, bo w każdym razie mogłam stworzyć portal i nas zabrać. Była 12, a Amity jeszcze nie zeszła na śniadanie. Niepokoiło mnie to, ale sama mówiła, że musi odpocząć po tej bibie. Zadzwoniłam do mamy poinformować ją o powrocie, ale nie mówiłam czy dziś czy jutro będziemy. Kiedy zakończyłyśmy rozmowę, poszłam by się spakować. Amity dalej była w łóżku, lecz tym razem coś mówiła pod nosem. Myślałam, że może ma gorączkę, ale gdy sprawdzałam, miała ledwie 36°.

- Martwie się o ciebie, wiesz? Majaczysz i wogóle nie zeszłaś na śniadanie... - chciałam dalej mówić, lecz pomyślałam o jednej rzeczy - a może się martwisz spotkaniem z moją mamą?

- Nieeee, to tylko takie poranne mdłości po alko - machnęła ręką jakby gardziła moim tekstem.

- Wiem, wstawaj już! Znam cie nie od dziś Blight! - zawsze gdy byłam lekko zdenerwowana, mówiłam nazwiskami.

- Okej Luz! Masz mnie, tylko nie denerwuj się proszę - Amity przytuliła mnie.

Ochłonęłam trochę, wten wstałam i zapakowałam ciuchy do walizki, Palismany zostały nakarmione, a Amity się przebrała i zjadła śniadanie, w końcu. Po południu poleciałyśmy do Edy, Kinga i reszty. Rozmowa trwała przez długi czas, ale była ona bardzo emocjonalna.

- Ach, nigdy nie zapomnę, jak przyszłaś na mój stragan, błagając o nauczanie magii, to były czasy - Eda przetarła oczy Kingiem, a ten z kolei o swój ogon.

- Spokojnie, spokojnie! Nie wyjeżdżamy na zawsze Eda, weź! - przytuliłam ją ze łzami.

- Luz - Amity oparła ręke o mój bark - twoja mama już dzwoni 20 raz.

W tej chwili musiałyśmy już iść na ziemię. Gdy stawiałam ostatnie kroki, czułam się jak za tamtym razem. Kiedy skończyłam Hexside i pokonałam jakiś 1000000.... wiedźm, dalej czułam niedosyt. Niby to były raptem 4 kroki, ale były to dla mnie 400.... mil od mego drugiego... domu. (Jeśli oglądaliście ostatni odc Korry, to to jest poza Korrasami) Stałyśmy na przeciw siebie, wpatrując się w łzy Amity, oraz mojej drugiej rodziny. Nue chciałam sprawiać im drugiego bólu i smutków.

- Hej, kochanie? - Amity nakierowała wzrok na mnie - może by tak, iść wraz z nimi?

Wtedy po chwili wszyscy wyciągnęli z włosów Edy bagaże.
A Amity jak za ostatnim razem, pocałowała mnie w usta. Wten razem poszliśmy do świata ludzi i niemagii.


Znów Razem Donde viven las historias. Descúbrelo ahora