Rozdział 2

3.5K 185 676
                                    

Następnego ranka Louis wraca z biegu z Clifford'em, kiedy wpada na Harry'ego który właśnie wychodzi. Niezgrabnie wpadają na siebie w wejściu. Louis wpuszcza Clifford'a pierwszego, zaskakując tym Harry'ego. Trochę się przestraszył, a jego oczy rozszerzyły się po ujrzeniu Louis'a i Clifford'a. Mężczyzna jest zawinięty w ten sam długi zielony płaszcz co poprzedniej nocy, a jego duży czarny szal zakrywa połowę jego twarzy. Nawet z daleka Louis zauważa cienie pod jego oczami, zdradzające wylewające się z niego wyczerpanie. Otwiera usta, by zapytać, czy dobrze spał, chociaż odpowiedź wydaje się oczywista, kiedy Harry spogląda w dół na swoje buty, wyraźnie unikając kontaktu wzrokowego. Louis przełyka ślinę, nieprzyjemnie pocierając kark, zanim w pełni wchodzi do budynku, zostawiając Harry'emu miejsce na wyjście. Dosłownie sięga po klamkę, kiedy Louis przypomina sobie, jak strasznie zachował się jako gospodarz. 

 – Poczekaj! – Mówi, gdy Harry robi krok na zewnątrz. Gość sztywnieje, najwyraźniej nie będąc chętnym na poranną paplaninę, ale odwraca się twarzą do Louisa, marszcząc brwi. Widzi, jak Louis unosi palec na sekundę, po czym biegnie za recepcję. Louis zaczyna grzebać w bałaganie za ladą, niecierpliwie jęcząc, kiedy nie znajduje tego, czego szuka. Wreszcie, po kilku sekundach przenoszenia śmieci, Louis przypomina sobie, że włożył je do jednej szuflad i z powodzeniem znajduje zapasowy klucz do pensjonatu. – Tutaj. – Mówi, podając je Harry'emu, kiedy nie jest już za ladą. – To klucz do drzwi wejściowych, na wypadek, gdyby mnie nie było. W ten sposób możesz wychodzić i przychodzić, kiedy chcesz. – Żartuje Louis. Jego twarz zostaje kamienna, żaden mięsień się nie porusza i nie zdradza rozbawienia. – Ja... – Louis odchrząkuje. – Wczoraj zapomniałem ci go dać, przepraszam za to.

– Och. – Wzdycha Harry, głosem pozbawionym emocji. Jego palce ostrożnie dotykają dłoni Louis'a, gdy bierze od niego klucz. Nadal nie patrzy na twarz Louis'a, zamiast tego, jego oczy skupione są na małym obiekcie. – Dziękuję. – Mamrocze, wreszcie podnosząc głowę.

– Jeśli chcesz wziąć prysznic po spacerze, prąd powinien być za chwilę znowu włączony. Mam też kilka opcji na śniadanie. – Dodaje. – Jeśli jesteś głodny.

Harry uśmiecha się uprzejmie, wyraźnie będąc chętnym do wyjścia, a Louis'owi odpowiada, nie chcąc być niegrzecznym. – Dziękuję. – Mówi, kiwając głową. – Na śniadanie jem głównie owoce, więc nie martw się robieniem mi czegoś skomplikowanego. 

Louis uśmiecha się, gdy zaczyna zdejmować kurtkę, odsłaniając szary sweter pod spodem. – Nie byłoby w ogóle kłopotu, ale jestem typem osoby, która zawsze je płatki na śniadanie, więc rozumiem. 

Harry kiwa głową, stojąc niezgrabnie w drzwiach przez kilka sekund w ciszy, zanim wkłada klucz do kieszeni. Ma na sobie te same niebieskie dżinsy co poprzedniego dnia. Jest to wskazówką do tego, że prawdopodobnie nie będzie biegał tego ranka. Kiedy klucz bezpiecznie leży w jego kieszeni, Harry odwraca się, wskazując na recepcję.

– W porządku. – Mówi bez przekonania, odganiając Louis'a. – Dzięki.

– Do zobaczenia później! – Woła Louis, ale Harry zamknął już za sobą drzwi. Nuci w zamyśleniu, patrząc w kierunku Clifford'a. – Dziwny facet, co? – Pyta psa.

Nic dziwnego, że Clifford nie szczeka w odpowiedzi, tylko wpatruje się w Louis'a dużymi ciemnymi oczami.

– Tak, masz rację. – Zgadza się Louis. – Jest za wcześnie, by to stwierdzić. – Następnie wraca do swojej sypialni, aby wziąć prysznic.

***

Louis jest w recepcji, zajmując się sprawami administracyjnymi, kiedy Harry wraca po dwóch godzinach. Nie daje wskazówek, gdzie był, czy zszedł z klifu i spacerował po plaży, czy poświęcił trochę czasu, aby odwiedzić wioskę, lub nawet pójść dalej na północ w kierunku przeciwległego końca wyspy. Zamiast tego po cichu wchodzi z głową pochyloną niezgrabnie w dół, jakby wolał być niewidzialnym, gdyby ciało fizyczne, na które można spojrzeć, powodowało u niego ból. Ledwo reaguje na miłe powitanie Louis'a, oferując mu lekkie skinienie, gdy idzie prosto na schody iznika z pola widzenia Louis'a.

Tired Tired Sea  PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz