Rozdział 5

2.3K 157 333
                                    

Koniec listopada nadchodzi prawie niezauważalnie. Albo, choćby z powodu drobnego wyjątku, że słońce zaczyna zachodzić o wpół do trzeciej po południu, potem kwadrans po a potem o trzeciej, kiedy światło dzienne staje się niemal tajemniczą obecnością na wyspie, ledwie dostrzegalne, dopóki znowu nie zniknie. Czasami ciężko jest żyć bez słońca przez tak długi czas, dlatego Louis i Harry spędzają dużo czasu na plaży albo na szczycie wieży, otoczeni oknami. Chłoną światło tak bardzo, jak to możliwe, aż prawie nigdy niekończąca się noc znów ich przykrywa, dzień po dniu.

Louis nie jest już tym zaskoczony, dlatego tego konkretnego popołudnia ledwo podnosi wzrok znadswojej powieści, kiedy słońce zaczyna zachodzić, zaczyna poruszać się wzdłuż ławki w kierunku lampy, aby ją włączyć. Harry też nie zwraca na to uwagi, będąc zbyt zajętym pisaniem w swoim słynnym dzienniku. Wydaje się, że dzisiaj trochę się męczy. Pisze strony i strony, a potem wraca, byje przeczytać i wzdycha nad tym, co tam znajduje. Mimo to, dźwięki tego, co tworzy, towarzyszą Louis'owi od wielu dni, dlatego ledwo zwraca na to uwagę i czyta dramat rodzinny, za który wziął się poprzedniego dnia.

Jest całkowicie pochłonięty historią, gdy światło w tajemniczy sposób gaśnie kilka godzin po zachodzie słońca. Louis jest znany z tego, że pogrąża się w dobrej książce i zapomina o reszcie świata, ale głęboko w kościach wie, że nie ma nawet dwudziestej trzeciej.

 Wydaje ciche westchnienie, odkłada książkę i mamrocze ciche oczywiście, głównie do siebie, sięgając do kieszeni po telefon.

Jak podejrzewał, dostał już kilka wiadomości od ludzi z wioski potwierdzających, że również nie mają zasilania i pytających, czy wszystko w porządku u niego w latarni.

– Co jest nie tak? – Pyta Harry, brzmiąc na zdziwionego, a może nawet trochę zmartwionego. – Co się stało?

– To nic. – Mówi uspokajająco Louis, nie podnosząc wzroku znad swojego urządzenia, gdy odpisuje wszystkim. – Tylko przerwa w dostawie prądu. – Dodaje, w końcu patrząc na Harry'ego i dając mu ciepły uśmiech. – Na całej wyspie. – Wyjaśnia, przerzucając telefon z jednej ręki do drugiej. – Kilku sąsiadów napisało mi SMS'a, chociaż trudno byłoby nazwać ich sąsiadami, biorąc pod uwagę, jak daleko są.

Louis klika językiem, po czym chowa telefon z powrotem do kieszeni, wstaje z ławki i idzie w kierunku skrzyni na środku pokoju. Otwiera ją i zaczyna grzebać w środku.

– Nie ma się czym martwić, to zdarza się cały czas. – Wyjaśnia dalej Louis, przeglądając bałagan. – Jak dotąd miałeś szczęście. – Komentuje, obejmując dłonią latarkę. – Tutaj jest. – Rzuca nią w Harry'ego, nie patrząc w jego stronę, zadowolony, kiedy nie słyszy żadnego jęku bólu.

– Nie martwisz się? – Harry pyta, a kiedy Louis odwraca się, by na niego spojrzeć, włącza swoją latarkę, oślepiając nią Louis'a. – Och! Przepraszam. – Śmieje się, odwracając promień latarki na bok.

– Dlaczego miałbym się martwić? Dosłownie każdego wieczoru żyjemy bez zasilania, to nie tak, że nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

– Prowadzisz firmę, restaurację! A co z twoją lodówką? Twoje zamrażarki?

Louis wzrusza ramionami, by ponownie spojrzeć do skrzyni. – Generator nocny powinien wystarczyć na kilka dodatkowych godzin. Włącza się za każdym razem, gdy odcina się zasilanie i podtrzymuje podstawowe udogodnienia, niezależnie od tego, czy awaria jest planowana, czy nie. Takie odcięcia są częste, ale rzadko trwają długo. Chyba że nadchodzi porządna burza, ale gdyby tak było, dostalibyśmy ostrzeżenie. Powinno być dobrze.

– Cóż, jeśli jesteś pewien. – Mówi Harry, będąc w stu procentach do tego nieprzekonanym.

– Może cię zdziwić, kiedy odkryjesz to, że to nie pierwszy raz, kiedy mi się to przytrafiło. – Żartuje Louis, w końcu znajdując drugą latarkę. – Aha! – Mówi triumfalnie, sprawdzając, czy bateria działa, przed zamknięciem skrzyni. Wraca do ławki i swojej książki. – Więc tak, jutro rano powinnobyć już dobrze. Do tego czasu będziemy musieli ich używać, przepraszam za to. – Mówi, machając światłem w kierunku Harry'ego, upewniając się, że promień światła nie dociera do jego twarzy.

Tired Tired Sea  PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz