°Rozdział XXXVII°

208 32 6
                                    

- Chcę, żebyśmy odeszli od naszych przezwisk i zwracali się do sobie po imieniu...

Mega zdziwiły mnie słowa Slava, a raczej Maćka. Kurde przecież ja się do tego ni chuja nie przyzwyczaje. To tak jakbym miała mówić inaczej do Silverrose, albo Minta, albo Haunta. Przecież to by było takie dziwne.

- Dlaczego?- zapytałam chłopaka, a on westchnął.
- Chciałbym odejść z gangu i moim zdaniem ty też powinnaś. Oczywiście nie chodzi mi o zerwanie kontaktu z przyjaciółmi, czy rodziną, ale o samo uwolnienie się od wszystkich wyścigów, kłótni, bijatyk i tak dalej.

Wow, tych słów to się totalnie nie spodziewałam. Niemniej jednak podobał mi się ten pomysł. Nie ukrywam, że męczą mnie już te wszystkie bójki, nie bójki, wrogowie itd, oczywiście nadal mam ochotę pochować Skulla żywcem, ale nie mam już siły na tą całą otoczkę wokół gangów. Chcę już żyć spokojnie z moim ukochanym i dziećmi. Chcę, żebyśmy zapraszali naszych przyjaciół, żeby plotkować przy kawie i ciastku, chcę się wkurwiać na Maćka, że tylko ogląda tą piłkę nożną. Naprawdę chcę po prostu normalnego życia, a nie tego że w każdej chwili ktoś może wbiec mi na chatę z bronią.

- Okej, możemy odejść od gangów.- powiedziałam.
- No powiedz mi jak masz na imię.- prosił.- Chyba mam prawo wiedzieć jak ma na imię moja dziewczyna i przyszła mama moich dzieci, racja?

No racja...

- No dobra, mam na imię Bianka.- wydusiłam to z siebie, chociaż chwilę musiałam pomyśleć, bo szczerze tak dawno nikt do mnie nie mówił po imieniu, że aż zapomniałam jak się nazywam.
- Bianka, śliczne imię.- temu chłopakowi uśmiech z twarzy nie schodzi.
- No nie wiem, przyzwyczaiłam się do Heaven.- wzruszyłam ramionami.
- Mi się podoba Bianka. Urocze.- przytulił mnie.
- Mi też się podoba Maciuś.- odwzajemniłam uścisk.
- A jak będziemy nazywać nasze dzieci?- zaczął się zastanawiać.
- Nie wiem, może zostawimy to na po porodzie? Nie wiemy nawet co się urodzi.
- To może na po babyshower?- wyszczerzył się.
- Zgoda.- przewróciłam oczami.

Stwierdziliśmy, że pojedziemy do sklepu po jakieś jedzonko i pooglądamy jakiś film, albo serial.

Tak też się stało, ale oczywiście ja jako najbardziej niezdecydowana kobieta na świecie musiałam godzinę przesiedzieć wybierając pomiędzy chipsami zielona cebulka, a papryka. Po tym czasie Maciek powiedział, że mogę wziąć obydwa smaki i wtedy się wkurzyłam. No bo po jaką cholerę ja stałam tyle przed tymi chipsami, jak mogłam od razu wziąć dwie paczki? Ciąża mi zdecydowanie nie służy. No może nie sama ciąża, a hormony z nią przychodzące.

- Oo, chcę jeszcze żelki.- powiedziałam do Maćka, który już taszczył cały koszyk, słodkich, słonych i innych przekąsek.
- I z czym tym razem te żelki pomieszasz?- zakpił ze mnie.
- Ha ha, bardzo śmieszne.- powiedziałam i odwróciłam wzrok.- O Boże! Masło orzechowe, muszę je mieć.- powiedziałam i podeszłam szybkim krokiem do tej pyszności. Wróciłam wzrokiem na chłopaka i zobaczyłam tylko soczystego facepalma jakiego zafundował sam sobie.- No co?- zapytałam niewinnie.- Weź mi te żelki nie pierdol.

Szłam ucieszona do kasy, bo będę miała dużo jedzenia, a dużo jedzenia= szczęśliwa Heaven, znaczy Bianka. Hmm będzie ciężko z tym przyzwyczajeniem się.

- To będzie 80 dolarów.- powiedziała kasjerka, a ja jak najszybciej udałam się do wyjścia po usłyszeniu tej ceny.

Kurwa 80 dolców? Za co? Za parę czekolad, chipsów, żelków, sosów, kremów, ciastek... Okej już chyba wiem.

- Bianka!- zawołał mnie Maciek, kiedy wyszedł ze sklepu.
- Co tam?- odparłam nadal uciekając od niego wzrokiem.
- Kobieto, ty chyba chcesz żebym ja zbankrutował.- zaśmiał się.
- To nie ja. To oni.- pokazałam na brzuch.

Wtedy Slave uklęknął przed moim brzuchem i objął go w dłonie.

- Czy wy chcecie żeby tatuś zbankrutował?- zapytał brzucha i przyłożył ucho do niego.- Mhm, rozumiem.- udawał, że dzieci do niego mówią, a po chwili wstał.- No więc dzieci mówią, że to wcale nie ich wina, tylko ty jesteś takim żarłokiem, a potem wszystko na nich zwalasz.- zaśmiał się, a ja zaczęłam go bić po ramieniu.- Ała, no dobra, też mam tłustą dupę, okej?- on cały czas się ze mnie śmiał.
- Okej.- uśmiechnęła się i usiadłam w aucie.

Dojechaliśmy w końcu do naszego pięknego domu i wysiedliśmy. Wzięłam zakupy, a Maciek stwierdził, że wypakuje w końcu moje walizki.

Zaczęłam rozkładać jedzenie w miseczkach. O boże ogórki kiszone z nutellą. Człowiek nie mógł wymyśleć nic pyszniejszego. Chociaż... Żelki kable z masłem orzechowym też brzmi pysznie. O Jezu, a chipsy z bułką.

Dobra stop! Za dużo o jedzeniu. Teraz to pasuje wybrać film.

Siedziałam przed telewizorem i szukałam na Netflixie czegoś ciekawego. Przez tą ciąże obejrzałam już chyba wszystko. W końcu stwierdziłam, że obejrzymy "Never Have I Ever", czyli typowy serial dla nastolatków, opowiadający o hinduskiej dziewczyna, która razem z przyjaciółkami chciała stać się popularna, chciała mieć chłopaka i za cel wybiera sobie najbardziej przystojnego chłopaka w szkole.

Mówię wam serial zajebisty. Oglądałam pierwszy sezon, jednak nie dawno wyszedł drugi i nie miałam okazji go jeszcze obejrzeć. Idealna okazja, żeby to zrobić.

Maciek coś długo nie wchodzi z tymi walizkami.

Zdziwiło mnie to, więc poszłam zobaczyć o co chodzi. Wzięłam żelka, wpakowałam sobie do ust i wyszłam na zewnątrz. Zobaczyłam chłopaka rozmawiającego z jakąś totalnie nieznajomą mi kobietą.

Miała około 40 lat, jednak była tak cholernie zadbana, że dałabym jej max 30 lat. Miała krótkie, ciemne, proste włosy. Były idealnie ułożone, no chciałym tak umieć zadbać o moje długie do pasa. Miała idealną cerę i prawie żadnej zmarszczki, idealny makijaż, zadbane pomalowane paznokcie i była bardzo schludnie i kobieco ubrana.

Zastanawiałam się kto to może być. Nie wiedziałam totalnie kim mogła być ta kobieta. Może to jakaś sąsiadka? Cholera wie. Podejdę to się dowiem.

Powolnym krokiem udałam się w stronę tej dwójki. Było wyjątkowo ciepło jak na tą porę dnia, więc zanim doszłam do furtki trochę mi zeszło, zwłaszcza, że coraz trudniej łapie mi się oddech.

Kiedy tylko kobieta mnie zobaczyła zakryła usta i widziałam w jej oczach podekscytowanie.

- Dzień dobry.- powiedziałam i zmarszczyłam brwi, zdziwiona jej zachowaniem.
- Dzień dobry, możesz mnie nie znać, a raczej na pewno mnie nie znasz, ale muszę ci coś powiedzieć.- zaczęła i przyglądała mi się.- Wow, ale wyrosłaś i do tego jesteś w ciąży. Nie wierzę, że mogę cię w końcu spotkać, po tylu latach.- mówiła, a ja miałam w głowie pustkę.
- Nie rozumiem, kim pani jest?- zapytałam prostu z mostu.
- Znam cię od urodzenia, ale twój ojciec zabrał cię parę dni po porodzie, jak tylko mogłaś wyjść ze szpitala i to był ostatni raz kiedy cię widziałam.

Wtedy otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, bo chyba rozumiałam co tu się dzieje.

- Mama?...

°°°°°°°°°°°°°°°°
Okej to zdecydowanie są bardziej moje klimaty do pisania. Chciałam spróbować tematyki gangów, jednak związki i dramy to zdecydowanie to co lubię i chyba bardziej umiem pisać😂 Nie bez powodu moja poprzednia książka nazywa się "Kto by się spodziewał", dużo się w niej działo, a nawet ja się nie spodziewałam, że tak wyjdzie i tak dobrze się przyjmie😂😂😂
A i jeśli chodzi o ten wspomniany serial, to w czwartek, czyli wtedy kiedy pisałam ten rozdział na zapas, właśnie został dodany 2 sezon, polecam z całego serca obejrzeć jeśli ktoś nie oglądał, mega przyjemny i fajny do oglądania❤️
Dobra nie przedłużam, bo mi tu kolejny rozdział wyjdzie😂❤️
Buziaki 😘

DiTi

°To nie twoja GRA°|Patryk Skóbel I Maciej Rembowiecki|✔️Where stories live. Discover now