pobudka

1.2K 30 2
                                    

***~~~***~~~***

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

***~~~***~~~***

   Ciche pikanie maszyny monitorującej moje serce. Odgłosy kroków zanikające po kilku sekundach za drzwiami do mojej sali. Urywki rozmów pielęgniarki, która miała romans z lekarzem prowadzącym. Szloch i ciepły dotyk, przywołujący tak wiele wspomnień faceta, który za rok miał być moim panem Jeonem. Wystarczyło jedno zagapienie, zmiana sygnalizacji świetlnej, by moje ciało zapadło w drzemkę, która już dawno powinna zostać przerwana. A nie została.

Mówili, że i tak miałem dużo szczęścia, wystarczyły sekundy aby moje ciało leżało od pół roku pod ziemią. Czy nazywałem ten stan w ten sposób co mój lekarz? Poniekąd.

   — Kochanie — Nie musiał nic mówić, dotyk i zapach jego ulubionych perfum mówiły mi znacznie więcej niż jego słowa. To był mój facet. Jeszcze Park, ale usilnie starałem się zmienić je na Jeon tylko problem polegał na tym, że nie mogłem. Nie w momencie, gdy leżysz od sześciu miesięcy w szpitalnej sali podpięty do kabelków, które powoli zaczynały cię irytować. — Przyniosłem ci słuchawki i twoją komórkę, lekarz mówił, że dobrze ci zrobi taka zmiana — Choć głos miał spokojny to doskonale potrafiłem wyczytać, że musiał płakać. Zawsze był w takim stanie, gdy do mnie przychodził. 

Nałożył mi moje ulubione, czarne słuchawki na uszy i puścił cichutko spokojną melodię. Miał rację to była miła odmiana.  Ach, Jiminie wolałbym durnego buziaka, by reszta mojego dnia wyglądała zajebiście -  jednak nikt nie potrafił czytać w myślach, bo gdyby tak było to mój narzeczony już dawno złożyłby mi miliardy takich całusów.

   — Proszę, ściśnij moją dłoń — Doskonale potrafiłem usłyszeć jego głos pomimo melodii wypływającej ze słuchawek. I choć moje serce rwało się do niego, a mózg tworzył scenariusz, gdy wpadam w jego ramiona to moje ciało wciąż było przeciwko mnie. Blokada. Chęci miałem ogrom, determinacji jeszcze więcej, ale co z tego, gdy nie potrafiłem przeskoczyć tej najważniejszej przeszkody? Śpiączka - twardy, masywny przeciwnik z metalowymi pięściami i nieokiełznanym temperamentem kontra osłabiony facet bez półrocznego ruchu? To już samo w sobie brzmiało jak żart, a co dopiero jego wykonanie.

   — Lekarze mówią, że nie jest z tobą tak bardzo źle, aby ciało nie poradziło sobie z pewnymi zmianami. Dlaczego więc jeszcze śpisz? — Czuły dotyk zimnej dłoni był jak kubeł lodowatej wody wylanej na ciebie z ukrycia. Bezsilność to najgorsze uczucie jakie może cię w życiu dopaść. — Co jeszcze mogę zrobić aby ci pomóc?

   — Gdybym kochanie sam wiedział — wymamrotałem w myślach, tworząc w głowie ponownie obraz smutnego, zmęczonego i bezsilnego narzeczonego. Jego urocze, pulchne policzki były zapewne mokre i czerwone od płaczu. Oczka napuchnięte, a pełne wargi drżące od zbliżającej się fali łez. — Zrobiłeś wystarczająco dużo — Gdybym mógł to objąłbym go mocno, ucałował w czoło i najlepiej zostawił go w swoich ramionach, gdzie zawsze czuł się bezpiecznie. Choć mój ChimChim nie lubił tego przyznawać to sam doskonale wiedziałem, że uwielbiał kiedy bywałem względem niego nadopiekuńczy. Kochał wszelkiego rodzaju czułości, drobne gesty i okazywanie zdrowej zazdrości. Jednak musiał jeszcze chwilkę na mnie zaczekać.

   Doszedłem do takiego etapu, że rozpoznawałem godziny po dźwiękach mnie otaczających. Siódma rano - pielęgniarka sprawdzała mój stan. Dziesiąta - lekarz prowadzący sprawdzał kartę i obmacywał kochankę tuż obok mnie. Dwunasta - obiad w postaci kroplówki. Od trzynastej do szesnastej czuwał nade mną Jimin. O osiemnastej była kolacja w tej samej postaci, co obiad. O dziewiętnastej ponownie pojawiał się lekarz. I na tym mój codzienny dzień polegał z tą różnicą, że zdania były różne od tych usłyszanych dzień wcześniej. 

   — Za półgodziny muszę wracać do domu, kotku — Koreańczyk ułożył się obok mnie choć było to zabronione, lecz obydwaj mieliśmy to w głębokim poważaniu. — Dostałem awans i od poniedziałku będę u ciebie znacznie dłużej, ponieważ większość mojej pracy będzie z domu.

    — Możesz pracować i tu. — Mówić to ja sobie mogłem i robiłem to, ale co z tego skoro i tak mnie nikt nie słyszał?

   — Będę na ciebie czekał, łobuzie. Kocham cię — Czuły i długi całus na moim czole sprawił, że serce mi przyśpieszyło. Ten drobny gest był dla mnie niczym tratwa dla gościa, który utknął na bezludnej wyspie. Deszcz dla ogarniętego suszą kraju. Coś, czego nie można doświadczyć na co dzień w normalnej sytuacji. — Widzimy się jutro — I wyszedł. Drzwi zaskrzypiały niemiło. 

   Cisza. Ta cholernie upiorna cisza wbijała mi dodatkowe noże w zreperowane serce. Choć wewnętrznie krzyczałem i płakałem jednocześnie to na zewnątrz wciąż spokojnie spałem. To nie była prawda. Od sześciu miesięcy mój wygląd mówił samo kłamstwo.

~~~***~~~***~~~

Tak, myślę, że rozdziały będą takiej długości, ponieważ ciężko się rozpisywać, gdy nie ma żadnej akcji, prawda? Co sądzicie o takim opku?

voice {jikook x taekook}Where stories live. Discover now