wciąż czekam

863 33 4
                                    

   Minął tydzień odkąd się wybudziłem, a mimo to wciąż ani razu nie miałem gościa, na którego wciąż czekałem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   Minął tydzień odkąd się wybudziłem, a mimo to wciąż ani razu nie miałem gościa, na którego wciąż czekałem. Taehyung jakby zapadł się pod ziemię, nikt nie chciał powiedzieć mi gdzie był i dlaczego wciąż musiałem na niego oczekiwać, skoro był wolontariuszem. 

   — Już mówiłem, pan Kim postanowił przenieść się do innego szpitala — Lekarz spojrzał na mnie nieco znudzonym wzrokiem, lecz mimo to wciąż potrafiłem wyczytać w nich pewne kłamstwo. A może strach? 

   —  Nie wierzę w ani jedno pańskie słowo — mruknąłem, odkładając książkę na bok. — Żądam natychmiastowej odpowiedzi na moje pytanie!

   — Pan Taehyung zabronił mi udzielać jakichkolwiek informacji o sobie. 

   — Mhm, na pewno. Widzę, że coś pan kręci i cholernie mi się to nie podoba — Koreańczyk wyraźnie się zmieszał na moje słowa, mrucząc pod nosem.

   — Za pół godziny zaczyna pan rehabilitację — Wyszedł ze sali zostawiając mnie zupełnie samego. Nie było słów, które w tamtym momencie mogłyby opisać to jak bardzo byłem zły sam na siebie. Mogłem go jakoś zatrzymać, gdy wychodził tamtego dnia, gdy się wybudziłem, opuścił moją salę.

   — Nie mógł ode mnie uciec, to niemożliwe — jęknąłem w duchu, ściskając kurczowo zielony koc, gdy w tym samym czasie do pomieszczenia wszedł mój narzeczony. Jego uśmiech znikł w momencie, gdy na mnie spojrzał.

   — Coś się dzieje kochanie?

   — Nic, jestem nieco zmęczony.

   — Na pocieszenie mam dla ciebie ciepłe kakao — Starałem się uśmiechnąć, naprawdę, lecz myśl, że nigdy nie poznam osoby dzięki której się wybudziłem sprawiła, że nawet tak szczery gest ze strony Parka nie był w stanie mnie ucieszyć. — Gguk...

   — Dlaczego ukrywasz przede mną informację odnośnie pobytu wolontariusza, który się mną w ostatnim czasie opiekował?

   — Nie robię tego.

   — Nie potrafisz kłamać,  a przynajmniej nie mnie — westchnąłem, podciągając się na łóżku by wygodniej się oprzeć. — Słuchaj, nie rozumiem powodu dla którego odwalasz całą tę szopkę, jakbyś się bał, że zostawię cię dla faceta, którego nie znam.

   — Nie rozumiesz.... Nie wiesz jak on wyglądał, jak się poruszał — wymamrotał pod nosem, lecz byłem w stanie zrozumieć każde słowo.

   — Powątpiewasz w moje uczucie?

   — Za długo o ciebie walczyłem by teraz podać ci niemalże na tacy kogoś pokroju tamtego mężczyzny — Koreańczyk odłożył kubek z kakao na półkę obok mnie, dodając. — Nie okłamuję cię mówiąc, że nie wiem gdzie on jest. Przeniósł się do innego miasta, bo dostał awans. 

   — Mhm, pewnie jako wolontariusz, co?

   — Nie, oczywiście że nie — Park spojrzał na widok za oknem. — Miał drugą pracę, ale nie wiem jaką, rozumiesz? Nikt nie powiedział, że nie może się przenosić,

   — Kręcisz.

   — Nie mów głupot, bo — Przerwał ponieważ w pomieszczeniu pojawiła się młoda kobieta. Spojrzeliśmy na nią jednocześnie przez co nieco się spłoszyła. — A pani co tu robi?

   — Mam się zająć rehabilitacją pana Jeona.

   — Przynajmniej kobieta — wymruczał Jimin, lecz wciąż na tyle głośno, że obydwoje spojrzeliśmy na jego bladą i ponurą twarz.


   Czułem się jak dziecko, gdy stawiałem swoje pierwsze kroki tuż po przebudzeniu się ze śpiączki. Drżące mięśnie nóg i rąk, brak kondycji i ból przy każdym ruchu, odnosiłem wrażenie że moja klęska będzie szybka, jednak za każdym razem pokrzepiający uśmiech rehabilitantki był dla mnie jak jak dodatkowa motywacja. Choć zrobienie kroku kosztowało mnie ogrom wysiłku i jeszcze większego bólu byłem gotów się podjąć tej walki. Wiedziałem, że będzie długa i trudna z wieloma upadkami nie tylko fizycznymi, lecz także psychicznymi, jednak wciąż wiedziałem, że chcę osiągnąć swój cel jakim był Taehyung. Musiałem go odnaleźć, poznać i podziękować, a do tego było mi potrzebne sprawne ciało i silna wola, która pękała za każdym razem, gdy nogi uginały się przy najmniejszym ruchu.

   — Jest pan na dobrej drodze do tego, aby móc odzyskać dawne życie — Dziewczyna na oko dwudziestu pięciu lat posłała mi delikatny uśmiech, zapisując coś w swoich notatkach.

   — Chcę odzyskać je jak najszybciej.

   — Każda pańska próba podjęcia tej walki stawia pana bliżej celu — Podeszła do mnie, chcąc pomóc mi ponownie wstać. — Coś nie tak?

   — Zastanawiam się, czy wie pani może co się stało z pewnym wolontariuszem, który tydzień temu niespodziewanie zmienił szpital.

   — Och, Taehyung — Poprawiła swoje ciemne włosy za ucho, ukazując w nim kilka kolczyków. 

   — Zna go pani?

   — Oczywiście to mój kuzyn — Jej uśmiech powiększył się jeszcze bardziej, a moje serce zabiło znacznie szybciej. Nie dzięki niej, lecz dzięki zdaniu, które wypowiedziała. — Skąd te pytania?

   — Bardzo chciałem go poznać, podziękować za opiekę. 

  — Nie wiem czy będzie to możliwe, dwa dni temu spakował swoje rzeczy i przeniósł się do innego miasta.

   — Hm? Gdzie? Dlaczego?

   — Do swojego rodzinnego Daegu — Ustawiła mnie ponownie przy drążkach, które podtrzymywały mnie podczas chodzenia. A raczej jego próbach.

   — Zmienił pracę? 

   — Musiał — westchnęła cichutko. 

   — Dlaczego?

   — Nie mogę tego powiedzieć, zabronił mi.

   — C-czy to ma coś wspólnego ze mną? — Dziewczyna spojrzała na mnie, a następnie odwróciła wzrok tym samym potwierdzając moje pytanie. 

~~~***~~~***~~~

Mam nadzieje, że opko się poda i czyta wam się go szybko i miło, ponieważ zależy mi na tym, aby było ono lekkie i w miarę możliwości realistyczne ;)


voice {jikook x taekook}Where stories live. Discover now