plany

817 32 4
                                    

   Powrót do normalności okazał się równie trudny, jak próba osiągnięcia go za czasów, gdy jeszcze byłem w śpiączce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   Powrót do normalności okazał się równie trudny, jak próba osiągnięcia go za czasów, gdy jeszcze byłem w śpiączce. Moje ciało nie było przygotowane w stu procentach, dlatego często się męczyłem, miewałem bóle w klatce piersiowej i od czasu do czasu utykałem na nogę. Pierwsze dwa tygodnie grudnia była czystą męką dla mnie i Jimina, ponieważ miewałem swoje humorki ze względu na to, że nie byłem w stanie wykonać jeszcze wielu rzeczy. Mimo wszystko postanowiliśmy nie czekać ze ślubem, chciałem wreszcie móc nazywać swojego narzeczonego moim nazwiskiem, więc postanowiliśmy pobrać się ostatniego dnia grudnia. 

   — Sala zamówiona — westchnąłem, rzucając komórkę na stolik kawowy, blondyn usiadł na moich kolanach, kładąc dłonie na moich ramionach. — Hm?

   — Cieszę się na naszą wspólną przyszłość — Jego uśmiech był delikatny i tak uroczy, że moje serce biło szybciej od samego tego gestu. — Kiedy chcesz się przeprowadzić?

   — Gdzie?

   — Chciałeś zacząć nowe życie w Kanadzie, zapomniałeś?

   — Och — zaśmiałem się cicho, ujmując jego małą dłoń. — Mówiłeś, że nie chcesz wyjeżdżać.

   — Zmieniłem zdanie, zresztą zawsze możemy powrócić tutaj, prawda?

   — Mhm — mruknąłem, muskając jego pełne usta. Chłopak objął mnie pod koszulką, schodząc pocałunkami na moją szyję, gdy w tym samym momencie nasze małe pieszczoty przerwała dzwoniąca komórka.

   — Musisz odbierać? — jęknął, spojrzałem na wyświetlacz, widząc na nim imię rehabilitantki. — Kotku?

   — Przepraszam to naprawdę ważne, ale obiecuję, że wieczorem cie wypieszczę — szepnąłem do jego ucha, klepnąłem go jeszcze w tyłek i szybkim krokiem skierowałem się do drzwi. Winda w dół poprowadziła mnie do podziemnego parkingu, gdzie czekała na mnie kuzynka Taehyunga. Od razu dostrzegłem ją stojącą przy białym volvo, machała, by zwrócić moją uwagę. 

   — Będę miała przechlapane u Tae — westchnęła, wręczając mi białą karteczkę. — To jego nowy adres, nie jestem pewna, czy ci otworzy jeśli cię zobaczy.

   — Nadal nie powiedziałaś mi, dlaczego przeze mnie wyjechał.

   — Nie mogę, zabronił mi — jęknęła, opierając się o maskę białego samochodu. 

   — Proszę, przecież mu się nie poskarżę.

   —Twój narzeczony — zaczęła cicho, jakby bojąc się, że Park ją usłyszy. — Ja wiem, że jest prawnikiem i ma równe wtyki, czym zdążył się pochwalić mojemu kuzynowi. Tamtego dnia, gdy się wybudziłeś, powiedział Tae, że ma się więcej do ciebie nie zbliżać. Miał wystąpić o zakaz zbliżania się.

   — Co?!

   — Nie wiem, czy naprawdę to zrobił, czy nie, ale Taehyung naprawdę się przejął. Postanowił nie kusić losu i nie zadzierać z twoim narzeczonym, który nie wyglądał wtedy na kogoś kto żartuje — Wtedy przypomniałem sobie jego słowa, gdy leżąc we wannie zapytał mnie, czy nadal będę go kochał, gdyby zrobił coś głupiego. — Proszę, nie niszcz kariery mojemu kuzynowi, nie warto dla tych kilku zdań.

   — Spokojnie, Jimin o niczym się nie dowie.

   — Kim to naprawdę dobry facet, nigdy nikomu nic nie zrobił i — Urwała, ponieważ drzwi do windy się otworzyły, obydwoje dostrzegliśmy mojego narzeczonego, który szedł do swojego samochodu. — C-czy on nas widział?

   — Nie, zajęty był komórką — szepnąłem, zdając sobie wtedy sprawę, że wstrzymywałem oddech. — Dostał wezwanie do pracy, napisał mi.

   — Nie kontaktuj się z Tae, zwłaszcza, że masz już swojego ukochanego. On naprawdę cię kocha i jest zdolny zniszczyć mojego kuzyna.

   — Będzie dobrze — Podziękowałem jej jeszcze i szybkim krokiem skierowałem się ponownie do apartamentu. Wciąż byłem w szoku po tym co usłyszałem, nigdy nie posądziłbym swojego narzeczonego o takie rzeczy, ale jak widać, nigdy nie można poznać drugiej osoby na sto procent. Zawsze coś nas zaskoczy.

    Pierwszy raz od dłuższego czasu prowadziłem samochód, dlatego musiałem się bardzo skupić na wszystkim co działo się dookoła. Z radia leciała spokojna melodia jednego z bardziej znanych zespołów, obok mnie siedziała spokojnie Sky.  Postanowiłem ubrać na tę okazję czerwoną koszulę, czarny płaszcz i tego samego koloru spodnie. Przede mną było jeszcze całkiem sporo drogi, ale byłem na to gotowy. Czekałem na spotkanie z nim dwa miesiące.

   — Będę na kolację lub trochę później — Jimin zadzwonił akurat w momencie, gdy dojeżdżałem do Daegu. 

   — Gdzie jesteś?

   — Chciałem się rozejrzeć za garniturem.

   — Sam? Przecież ja też muszę kupić — westchnął, a ja przygryzłem dolną wargę. Pierwszy raz w życiu go okłamywałem. — Jak będziesz wracał kupisz coś słodkiego?

   — Jakieś specjalne życzenia?

   — Mam ochotę na truskawki — zaśmiał się cicho, dodając. — Czekam i tęsknię.

   — Pa kotku — Nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się, widząc przed sobą znak oznajmujący, że wjeżdżałem do rodzinnego miasta Kima.

Przez dwadzieścia minut błądziłem między uliczkami nim udało mi się odnaleźć dom, który jak się okazało miał dwa piętra i był na przedmieściach. Zajechałem na podjazd, zgasiłem silnik i uprzednio zapinając smycz Sky, opuściłem pojazd. Zapukałem w czarne drzwi, czekając aż ktoś mi otworzy. Z tego co mówiła mi Kat jej kuzyn był singlem cieszącym się wolnością, więc nie musiałem się obawiać, że ktoś nabije mi guza, gdy o niego zapytam.

   — Taehyung? — Zapukałem jeszcze kilka razy, lecz wciąż odpowiadała mi tylko cisza. Oparłem czoło o drzwi, licząc do dziesięciu aby uspokoić nerwy, miałem tylko nadzieję, że Kat nie ostrzegła Kima. Stałem tak może dwie minuty, gdy usłyszałem za sobą kroki, a następnie ten niski głos, który sprawił, że wstrzymałem oddech.

   — W czymś mogę pomóc?

~~~***~~~***~~~

Jeszcze nie wiem jak rozwinę relację Jeona i Kima, zwłaszcza, że mam na nią kilka pomysłów. Cóż, pierwotnie zakładałam że dwa lub trzy rozdziały i koniec, ale teraz się nad tym zastanawiam, haha. Co sądzicie o czynach Jimina? 

voice {jikook x taekook}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz