ciemność

997 26 1
                                    

   Nie trzeba się kłócić aby narobić sobie wrogów, czasami wystarczy po prostu być, aby ktoś przyczepił się do tego co robisz lub mówisz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   Nie trzeba się kłócić aby narobić sobie wrogów, czasami wystarczy po prostu być, aby ktoś przyczepił się do tego co robisz lub mówisz. W swoim dwudziestopięcioletnim życiu miałem niejedną osobę przeciwko mnie, lecz od pół roku moi przeciwnicy przybrali nieco innej formy.

   Nigdy nie bałem się ciemności, jednak gdy zaczęła mnie ona otaczać każdego dnia i każdej nocy zdałem sobie sprawę, że może być ona przerażająca. Zrobiłbym najprawdopodobniej wszystko aby w końcu zobaczyć promienie słońca, twarz mojego ukochanego. Choć wydawało mi się, że robiłem wszystko aby w końcu wyrwać się z jej macek to za każdym razem dostawałem dwa razy mocniej. 

   — Od pół roku jest w tym samym stanie, żadnych zmian — Lekarz z głosu przypominał mi takiego faceta po czterdziestce, który nadużywa papierosów. Być może dlatego, że miał nieprzyjemną dla ucha chrypę? Kto wie. 

   — Powinniśmy porozmawiać z panem Parkiem o możliwym odłączeniu — Tym razem kobieta, jak na mój słuch to około trzydziestu kilku lat wymówiła zdanie, którego każdy w takiej sytuacji nie chciałby usłyszeć. Nie ważne po której stronie był. 

   — Do pełnych sześciu miesięcy brakuje mu trzy dni — Chwilowa cisza sprawiła, że moje serce przyśpieszyło wywołując szybsze pikanie na monitorze obok mojego łóżka. — Jeśli jego stan się nie poprawi zapewne staniemy przed wyborem, czy dalej go tu trzymać. — Ultimatum. 

   — Minęło zbyt dużo czasu.

   — Gówno wiesz!  Staram się z całych sił! — wrzeszczałem i szarpałem się w swym umyśle, jak człowiek posadzony na elektrycznym krześle. Jednak nikt nie mógł tego zobaczyć. Wciąż byłem nieruchomy.

   — Czasami i po dwudziestu latach ludzie się wybudzają.

   — To słowo na początku było kluczowe. Czasami. — Poczułem silną potrzebę otwarcia oczu i wykrzyczenia tej idiotce jak bardzo była w błędzie. Że jej chory dystans emocjonalny do pacjenta sprawiał, że traciła w oczach. I to bardzo szybko.

   W tym samym czasie do sali wszedł mój narzeczony, ponieważ dwójka Koreańczyków szybko zaprzestała swej rozmowy. Jednak nie na długo, bo zapewne mina mojego ChimChima mówiła im wszystko.

   — Będę czekał i całe swoje życie — warknął tak wrogo, że nawet ja sam poczułem dreszcze. — To jest mój facet, dla którego wskoczyłbym w ogień i wiem, że on za mną też. Nie interesuje mnie, ile będę musiał tu przychodzić, tak długo, jak będę miał pewność, że należycie się nim opiekujecie — Następnie nastała ta dramatyczna pauza ponownie przerwana przez mojego chłopaczka. — Wbrew pozorom jestem gotowy wejść z wami na wojenną ścieżkę jeśli jeszcze raz usłyszę z ust tej kobiety podobne słowa.

   — Mam prawo wyrażać swoje zda.. — przerwała tak gwałtownie, że sam wstrzymałem oddech. 

   — A ja mam prawo powiadomić żonę pana Choi oraz waszego dyrektora o romansie, który nie dość, że jest wbrew waszemu regulaminowi to jeszcze wbrew zasadom moralnym — Oczami wyobraźni widziałem jego dumnie uniesioną głową oraz zadziorny uśmieszek. Mój narzeczony nie bez powodu był prawnikiem.

   — Przepraszam, ma pan zupełną rację.

   — Jeśli to wszystko to proszę o chwilę prywatności z moim Jeonem — Szybkie kroki i ciche zamknięcie drzwi uświadomiły mi, że zostałem sam na sam z Jiminem. — Jeśli to słyszałeś to wiedz, że moje słowa były szczere. Zostanę przy tobie tak długo, jak będzie potrzeba. Nie zostawię cię, a na pewno nie pozwolę aby cię odpieli.

   — Dziękuję ChimChim, tak cholernie mocno cię kocham.

   — Wiesz, pomyślałem sobie, że byłoby całkiem fajnie, gdybym zaczął ci czytać. Widziałem to w jednej dramie, może pomoże ci to się wybudzić? — Ujął moją dłoń delikatnie ściskając, by zaraz spokojnym głosem zacząć mi czytać książkę, którą na pewno zakupił gdzieś po drodze. W końcu w naszym domu nie było żadnych opowiadań typu fantasy. 

W tamtym konkretnym momencie najważniejsza była dla mnie obecność mojego narzeczonego. Nie ważne, jak bardzo źle czułem się psychicznie, wykończony faktem, że nie potrafiłem wyjść z tego stanu, on wciąż przy mnie był. Choć moja sytuacja była stabilna i nic nie zagrażało mojemu życiu to cały czas czułem na sobie oddech śmierci. Co się stanie jeśli Jimin przestanie o mnie walczyć?

   — Nasza Sky bardzo za tobą tęskni, Gguk. Cały czas śpi na twoim miejscu w łóżku — Ponownie ujął moją dłoń, a ja delikatnie się uśmiechnąłem, choć wciąż wewnętrznie. Nasz kochany szczeniak rasy Husky był promyczkiem w chłodny dzień. Delikatna, nieco za energiczna, lecz wciąż przy tym urocza. — Miałem dużo czasu na pewne przemyślenia i doszedłem do wniosku, że jednak chcę tej przeprowadzki. Więc gdy tylko ponownie staniesz u mojego boku to razem się spakujemy i wylecimy do Kanady, tak jak chciałeś — Wiedziałem, że ChimChim nie chciał tej przeprowadzki, zwłaszcza, że tu już miał bardzo dobrą pracę. Jednak mając w świadomości fakt, że już na zawsze mogę zostać w tej cholernej drzemce postanowił się zgodzić. A może to jednak ze względu na to, że chciał spróbować czegoś innego?

   — Najpierw się pobierzemy — szepnąłem, ściskając jego dłoń. Niestety wciąż tylko w mojej głowie.

   Gdy ponownie nastała noc, a ja zostałem już kompletnie sam, poczułem powagę sytuacji. Wiedziałem, że zostało już mi tylko dwa dni i mimo tego, że wiedziałem iż Park nie pozwoli im na podjęcie tak trudnej decyzji, to wciąż chodziła mi po głowie myśl. Ile będzie na mnie czekał? Jemu też należy się normalne życie, rodzina i dom z ogromnym ogrodem. A ja? Co w takiej sytuacji mogłem mu dać prócz bólu i strachu, że mój stan ponownie się pogorszy zmuszając lekarzy do ponownej operacji mojego serca.

Mam jeszcze czterdzieści osiem godzin. Dam radę.

~~~***~~~***~~~

Dobrze, dziś minimalnie dłużej. Co sądzicie o tego typu opkach? Przyznaje, że ciężko się pisze z perspektywy pierwszej osoby, gdy nie dzieje się nic. Dosłownie. Jednak kolejny rozdział będzie inny ;)

voice {jikook x taekook}Where stories live. Discover now