▪︎ 6 - 𝑴𝒆𝒎𝒆𝒏𝒕𝒐 𝒎𝒐𝒓𝒊

162 8 14
                                    

- Poczekaj na mnie! - krzyknął w stronę różowowłosej dziewczynki.

- Jak chcesz być najlepszy to musisz się starać, a nie prosić mnie żebym dała ci fory. - powiedziała przez ramię.

- Ah tak? - z pomocą magii powalił dziewczynkę na ziemię. Posłał jej rozbawiony uśmiech kiedy próbował ją minąć, ale ta podstawiła mu nogę sprawiając że wylądował obok niej.

- Jak mogłaś?! - zapytał z wyrzutem ale i rozbawieniem w głosie.

- Wiesz że nie można oszukiwać - pokazała mu język i zaczęła się śmiać. - Zobaczysz, kiedyś zostaniemy najlepszymi wojownikami i uratujemy wiele istnień.

Candy wpatrywał się w dziewczynkę która ze spokojem na twarzy wpatrywała się w niebo. Mając ten widok czuł jakby robiło mu się cieplej na sercu. Pragnął aby ta chwila trwała wiecznie. W pewnym momencie obraz zaczął się rozmywać, a z jej ust zaczęła wypływać krew.

- Pomóż mi, Candy... - powiedziała ochrypłym głosem i wyciągnęła do niego drżącą rękę.

Zanim się obejrzał, jej ciało było poturbowane i w niektórych miejscach zmiażdżone. Błazen krzyknął z przerażenia i odskoczył do tyłu. Chwilę później nastąpiła ciemność. Candy oddychał ciężko, a całe jego ciało trzęsło się niekontrolowanie.

- Ojoj, czyżby coś cię zabolało. - w pustce rozniósł się echem demoniczny rechot.

- Mógłbyś już dać sobie spokój, powielasz te same wizje - warknął błazen, łapiąc się za ramiona w nadziei, że da radę szybko się uspokoić.

- Gdybyś siebie teraz widział, jaki jesteś roztrzęsiony, słaby, żałosny. Za każdym razem - Niemal wypluł te słowa.

- Nawet nie pamiętam jej imienia - Genyr powiedział szeptem do siebie i poczuł jak po jego policzkach spływają łzy.

- Wypadałoby już wrócić do twoich "przyjaciół". - Night Terror powoli zaczął iść w kierunku błazna.

- A co jeśli powiem nie? - otarł twarz i spojrzał wściekle na demona. Chciał się zanieść szlochem, ale wiedział że to nieodpowiedni moment.

- Nie? Błagam, nie zaczynaj znowu tej rozmowy. Zobacz jak wiele osiągnąłeś dzięki mnie, poprawka, jak ja wiele osiągnąłem dzięki tobie. Ten klown wydaje się naprawdę cię lubić, co prawda trzeba było go trochę zmanipulować...

- Zostaw go w spokoju, nie chcę go już dłużej w to wszystko mieszać. Nie jest niczemu winny.

- Gówno mnie obchodzi co chcesz, jest przydatną marionetką i do ukończenia moich planów jest potrzebny chociaż szczerze go nie lubię . - Candy chciał się rzucić na Night Terror'a, ale ten złapał Candy'ego za gardło i podniósł do góry. - Myślisz że nie wiem co chciałeś teraz zrobić?! Kiedy ty się w końcu nauczysz że próba ataku na mnie jest bezcelowa? No cóż, będę cię musiał znowu nauczyć posłuszeństwa. Następną osobę zabijesz TY. - demon wykrzywił usta w przerażającym uśmiechu widząc rosnący strach w oczach błazna.

⊰-⊱⊰◇⊱⊰-⊱⊰◇⊱⊰-⊱⊰◇⊱⊰-⊱

- Kaitlyn, obudź się - Noen potrząsał śpiącą dziewczyną, ale nic to nie dawało.

Chłopak obudził się jakiś czas temu, widząc że jego współlokatorka jeszcze śpi, próbował z powrotem zasnąć, ale najzwyczajniej w świecie nie mógł. Nie miał czym się zająć co było nad wyraz frustrujące bo podejrzewał, że to nie jest jedyny raz kiedy będzie zdany tylko na siebie. Pozostała jeszcze jedna opcja, która może nie była najlepszym rozwiązaniem ale ten jeden raz mógł sobie na to pozwolić. Noen nabrał głębokiego oddechu:

Wild Road ♧ Candy PopWhere stories live. Discover now