▪︎ 5 - 𝑵𝒐𝒄𝒆 𝒊 𝒅𝒏𝒊𝒆

260 15 42
                                    

Po dłuższym czasie  drzwi od pokoi się otworzyły, a ludzie zaczęli wychodzić na korytarz.

- No, na co czekacie? - czarno-biały klown szczerzył zęby w szerokim uśmiechu - Idziecie za mną, jasne?

Grupa osób popatrzyła na siebie, po czym za nim ruszyła. Kaitlyn postanowiła jak najbardziej skupić się na wyglądzie wnętrz, może kiedyś będzie okazja by stąd uciec, a wtedy orientacja w terenie bardzo się przyda. Korytarz którym szli był podobny bardziej do wnętrza jakiejś katedry czy kościoła w stylu gotyckim. Po obu stronach były wysokie kolumny prowadzące do sklepienia krzyżowo-żebrowego. Jednak to co się wyróżniało to małe okna umiejscowione  wysoko, prawie pod sufitem, dlatego cały korytarz skąpany był w półmroku.

- Zapraszam do środka - Laughing Jack otworzył szeroko drzwi przez które powoli zaczęły wchodzić różne osoby. W środku było parę rzędów długich stołów. Co do wystroju- pomieszczenie przypominało salę na zamku. z sufitu zwisały żyrandole które nadawały klimatu do mrocznego wnętrza. Tutaj okna były większe, więc przepuszczały więcej światła. Pod ścianą stał stół przy którym siedziała już trójka Creepypast, czwartą był Laughing Jack. Ludzie zajęli miejsca. Przy jednym stole stały dwa rzędy krzeseł (rozrysowałam ułożenie mebli żeby wam to lepiej zobrazować XD. Jest na końcu rozdziału)

Kiedy klown usiadł na swoim miejscu Candy Pop wymienił z nim parę słów. L.J pokiwał głową po czym klasnął w dłonie i tak oto pojawiło się jedzenie.

- Myślisz że jest zatrute? - Kaitlyn spojrzała się na swojego towarzysza

- Wątpię, chyba nie chcą się nas od tak pozbyć, co nie? - sięgnął po sałatkę i nałożył sobie trochę na talerz. - Można to łatwo sprawdzić - chłopak przełknął pierwszy kęs po czym gwałtownie złapał się za klatkę piersiową i otworzył szeroko oczy

- Noen! - dziewczyna przerażona złapała go za ramię na co zareagował głośnym śmiechem.

- Spokojnie nic mi nie jest - zakrył usta ręką próbując przestać chichotać. Kaitlyn zrobiła urażoną minę, kątem oka zobaczyła że błazen wpatrywał się w nią z szerokim uśmiechem na ustach co postanowiła zignorować.

- Nigdy więcej tak nie rób - warknęła.

- Postaram się, ale nic nie obiecuję. Możesz spokojnie jeść - pogłaskał ją po głowie - Masz minę jak wkurzony jeleń. - parsknął śmiechem.

- Jak co?

- Nic, zapomnij - odwrócił głowę w przeciwnym kierunku. Kaitlyn mruknęła coś pod nosem i zajeła się swoją porcją.

W pewnym momencie dziewczyna usłyszała dialog pomiędzy dwoma osobami, odruchowo spojrzała w stronę dźwięku. Owe osoby siedziały prawie na końcu stołu, ale dzięki wyostrzonym zmysłom jeśli wystarczająco się skupi może je usłyszeć:

- Nie zostanę tu ani chwilę dłużej

- Zmierzasz uciec? Jak, przecież cię zauważą.

- Nie zauważą jak zrobię to dyskretnie, przecież są zajęci sobą. Zobacz, nawet się na nas nie patrzą. - chłopak powoli wstał i się schylił na tyle by wmieszać się w tłum. W momencie w którym od wyjścia dzieliło go parę metrów zaczął biec. Od otworzenia drzwi dzieliły go milimetry, niestety zwalił się martwy na podłogę. W jego głowie tkwił najzwyklejszy nóż do masła. Na sali zrobiła się kompletna cisza. Wzrok zgromadzonych utkwił na mrocznym błaźnie, który jeszcze trzymał wyciągniętą rękę po rzucie sztućcem.

- Ojoj, myślałem że na razie obejdzie się bez ofiar - zrobił zbolałą minę, ale jego kąciki ust mimowolnie uniosły się do góry. - Chyba nie ma co przedłużać, proszę za mną -  powiedział wesołym tonem. - w podskokach wyszedł z pomieszczenia. Podążając za nim, ludzie trafili do wielkiej sali.  Gdy wszyscy byli już w środku, a Creepypasty stanęły obok siebie, błazen zrobił krok do przodu:

Wild Road ♧ Candy PopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz