2.

166 33 0
                                    

Następnego dnia poszedłem do szkoły, gdzie napotkałem Urarakę.

- Hej, co tu robisz? Lekcje za 20 minut - powiedziałem patrząc na godzinę w telefonie.

- Czekam aż Katsuki przyjdzie do szkoły, bo chce go zapytać o spotkanie. Wreszcie nabrałam odwagi! - odpowiedziała uradowana.

- E.. To raczej dobrze, życzę powodzenia - mruknąłem wchodząc do szkoły. No nie powiem, robiłem się zazdrosny. Jak widać mam konkurencję, szkoda tylko że to moja najlepsza przyjaciółka.

Wszedłem do sali lekcyjnej, gdzie nikogo nie było i zamierzałem tutaj poczekać na lekcje, czyli tam gdzie jest cicho i spokojnie. Podeszłem do okna, by obserwować sytuację z Kacchanem i Uraraką. Czekała na niego z 3 minuty i przyszedł. Zaczepiła go, a on zatrzymał się i zaczęła się rozmowa. Mówiła coś cała czerwona (czyli standardowo), a on odpowiedział coś z uśmiechem na co ona zareagowała kiwnięciem głowy. I wszedł do szkoły. Tak więc wróciłem do ławki, kładąc na niej głowę. Pierwsza moja myśl? Zgodził się. Ale co ja tam wiem, to mogło znaczyć wszystko. ,,Dziś nie mogę", ,,może jutro", ,, przepraszam ale nie", ,,jestem zajęty", ,, oczywiście, kiedy?". 

Z zamyśleń wyrwały otwierające się drzwi. Był to Kacchan.

- O, nie spodziewałem się tu ciebie. Co robisz?

- Siedzę i myślę

- A nad czym tak myślisz? - usiadł obok.

- Nad niczym ważnym. Słyszałem że Uraraka ci zaproponowała spotkanie

- Tak, spytała mnie o to. Ale już mam plany więc się nie zgodziłem. A raczej my mamy plany

- My?

- Tak, zbieram cię dziś w to miejsce o którym ci pisałem - uśmiechnął się, więc też to zrobiłem.

- W porządku. O której?

- Po szkole - kiwnąłem głową. Potem zaczęły się lekcje.

***

Wyszedłem z szkoły, gdzie był Kacchan wraz z Uraraką. Rozmawiali sobie i śmiali się w najlepsze. Przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się fałszywie idąc w ich stronę.

- No hej - powiedziałem ,,radośnie".

- Cześć Deku - odpowiedziała Uraraka. Dając mi znak oczami bym poszedł i nie psuł chwili.

- O, hej Deku, już przyszedłeś. Sorka Ochako, ale my się spieszymy - Kacchan złapał mnie za nadgarstek i poszliśmy.

- Co cię tak wzięło na rozmawianie z Uraraką? - odezwałem się gdy już byliśmy dosyć daleko od niej.

- Podeszła do mnie i zagadała

- A, okej. To dowiem się gdzie idziemy?

- Na miejscu się dowiesz - powiedział nie patrząc na mnie. Szliśmy może z 10 minut, gdy nagle zatrzymaliśmy się przy jakimś jeziorze. By tu przyjść musieliśmy przejść przez las. Było tu serio pięknie.

- I jak?

- Jest cudownie - powiedziałem uśmiechając się. On nagle zaczął ściągać koszulkę, po czym wskoczył do wody oczywiście ochlapując mnie.

- Idziesz?

- Nie, ja tu posiedzę - usiadłem na trawie, obserwując Kacchana z delikatnym uśmiechem. On nagle wyszedł, i zaczął iść w moją stronę. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię i skierował się ponownie w stronę jeziora.

- Nie będziesz tylko siedział bezczynnie na ziemi, nie po to cię tu zabieram

- Kacchan! Postaw mnie na ziemię! - zacząłem się szarpać, aż nagle wrzucił mnie do wody. Wynurzyłem się, patrząc jak śmieje się obok mnie.

- Idiota.. - mruknąłem, a on do mnie podpłynął.

- Oj przepraszam księżniczko

- Księżniczko? Ja nie jestem księżniczką!

- Trochę jesteś - zaczesał moje włosy do tyłu.

- Teraz mam mokre ubrania - powiedziałem wychodząc.

- To ściągnij - powiedział z uśmiechem a ja się zarumieniłem.

- Aż tak mnie nie pojebało...

- No co? Ja też ściągnąłem koszulkę. Myślę że powinno być sprawiedliwie - wzdychnąłem ściągając koszulkę.

- Zadowolony? - warknąłem zirytowany. Blondyn spojrzał na mnie od dołu do góry.

- I to jak - sięgnąłem po pierwszy lepszy kamień i rzuciłem nim w niego, jednak on zanurzył się w wodzie i wyłonił gdzieś indziej.

- Chyba nie trafiłeś - usiadłem na ziemi a po chwili dołączył Kacchan. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach przy okazji dużo się o sobie dowiadując. Gdy już było dosyć późno, siedzieliśmy na krawężniku pod moim domem. Rozmawialiśmy do momentu w którym Kacchan wyciągnął papierosa.

- Palisz? - zapytałem patrząc na niego zdziwiony.

- Jak widać - wyciągnął zapalniczkę i go zapalił.

- Usiądź po drugie stronie - mruknął wypuszczając dym z ust.

- Dlaczego?

- Nie chce ci dmuchać dymem w twarz - wstałem i usiadłem po jego prawej stronie.

- Mogę zapalniczkę?

- Po co ci?

- Bo ogień jest fajny - chłopak prychnął.

- Może i fajny ale jest też bardzo niebezpieczny

- Od kiedy obchodzi cię to że coś jest niebezpieczne? - wzdychnął i mi ją podał. Odpaliłem i obserwowałem płomień.

- Proszę - wyciągnąłem do niego rękę z zapalniczką.

- Zatrzymaj sobie. Mam ich pełno w domu - odpowiedział, ponownie wypuszczając dym z ust.

- Myślę że już będę wracać - odparłem wstając.

- Już się zmęczony zrobiłeś? - zaśmiał się wyrzucając papierosa, po czym go zdeptał.

- Trochę tak. Dzisiejszy dzień był dosyć ciekawy więc już straciłem siły na cokolwiek

- Spokojnie, rozumiem. Tak więc dobranoc, wyśpij się - uśmiechnął się.

- Dobranoc, i nawzajem - także się uśmiechnąłem wchodząc cicho do domu. Poszedłem do łazienki umyć się, po czym od razu poszedłem spać.

W ciągu nocy || Bakudeku Where stories live. Discover now