8 - Szpital.

268 8 5
                                    

Seher:

Minęło kilka dni wszystko zakończyło się tym, że mężczyznę który mnie porwał zamknęli w więzieniu. Ja nie miałam gdzie wrócić niestety wróciłam do ciotki i jej partnera. Wszystko powtarzało się co wcześniej. Co wieczór partner cioci.. przychodził do mnie... . Nie zdołałam się obronić uciekłam z tamtąd błąkając się po ulicach. Raz spałam nawet na ławce w parku. Próbowałam dowiedzieć się coś na temat Yaman'a lecz bez skutecznie. Nie pamiętam tez gdzie mieszka. Było mi źle z tym, że nie wiem co się z nim dzieje. Czy przeżył to czy nie. Nie wiedziałam nic kompletnie nic... czułam się źle nie jadłam nic od kilku dni. Szłam ulicą i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami dalej nic nie pamietam...

*Minęło kilka godzin* - W dalszym ciągu oczami Seher:

Obudziłam się w szpitalu rozejrzałam się nikogo nie było ze mną w sali byłam całkiem sama. Byłam podłączona kroplówki nagle do pomieszczenia weszła pielęgniarka.

- Pani Seher jak się pani czuje ? - pyta.

- Dobrze co się wydarzyło ? Dlaczego tu jestem ? - pytam.

- Kiedy pani ostatni raz cokolwiek jadła ?

- Kilka dni temu... - urwałam spuszczając wzrok.

- Ma pani rodzine ?

- Nie..

- A jakiegoś znajomego albo coś ?

- Yaman Kirimli.

- Dobrze numer telefonu ?

- Nie pamietam a telefonu niestety nie mam.

- Kim jest z zawodu ?

- Detektywem policyjnym.

- Dobrze.

- Spróbujemy się z nim skontaktować.

- Dziękuje.

Po czym pielęgniarka wyszła z pokoju a ja znów zostałam sama. Spojrzałam do okna i zaczęłam płakać co ja teraz zrobię ? Szukałam pracy jakiegoś lokum ale nic. Będę żyła na ulicy?

Yaman:

Siedziałem w domu na kanapie popijając gorącą herbatę. Patrzyłem na bratanka który bawił się w ogrodzie z swoją mamą. Odkąd umarł mój brat ja opiekuje się jego rodzina. Ponieważ rodzice mamy mojego siostrzeńca zmarli została sama. Postanowiłem jej pomoc. Mieszkają tu i wnoszą w moje życie trochę radości. Z rozmyśleń wyrwał mnie odgłos telefonu.

- Słucham ? - odebrałem.

- Witam czy pan Yaman Kirimli?

- Tak zgadza się.

- Mamy w szpitalu pacjentkę Seher mówi, że pan jest jej znajomym. Chce się wypisać lecz nie ma dokąd się udać. Podała pana dane byśmy się z panem skontaktowali.

- Seher ? - mówię i podnoszę się odrazu z miejsca - Co się stało ze jest w szpitalu ? - pytam goniąc do samochodu.

- Tak Pani Seher zasłabła na ulicy wyglada na to, że nie ma się gdzie podziać próbuje to ukryć. Lecz wyniki mówią co innego mógł by pan się nią znać ? - pyta pielęgniarka.

- Oczywiście, że tak. Będę za 10 minut.

Rozłączyłem się rzucając telefonem gdzieś obok. Ona nawet nie wie, że na żyje... . Podjechałem pod szpital i wybiegłem z auta podając ochroniarzowi by gdzieś zaparkował. Schodzę do środka i mijam różne osoby w końcu znajduje recepcjonistkę.

- Przepraszam gdzie znające sale w której leży Pani Seher ? Przywieziona po zasłabnięciu głodowym.

- Chwileczkę sala 23 pierwsze piętro.

- Dziękuje.

Wbiegam po schodach na górę i szukam sali podanej przed pielęgniarkę. W końcu ją znalazłem...

Seher:

Leżałam w łóżku przeglądając jakiś magazyn który przyniosła mi pielęgniarka. I zastygłym czytając jakiś artykuł nie słysząc jak ktoś wchodzi do pokoju. Dopiero gdy ujrzałam buty obok podniosłam głowę i zobaczyłam...

Uwierzcie mi Seher & Yaman Where stories live. Discover now