47 - Postrzał.

302 6 4
                                    

Seher:

Odeszłam nie mogłam tam zostać zebrałam się i odjechałam. Zostawiając Yaman'a w ogrodzie.

Minął kolejny miesiąc nasza córka skończyła 4 miesiące. Yaman wysłała prezent pocztą miałam nadzieję, że go zobaczę. Stara się widzę to stara się cholernie do mnie dotrzeć. Lecz ja w ciąż trwam przy swoim uparcie. Nie pracuje Yaman wysyła mi pieniądze i jakoś to idzie. Ma wyznaczone dni na spotkania z małą Hazal. Za każdym razem jest uradowany nasza córką. Na ostatnie spotkanie nie przyszedł i od tygodnia się nie odzywa. Z tego co wiem też nie bywa w firmie. Tam zaś wszyscy o nas gadają, że złapałam go na dziecko. Cóż ludzie muszą o czymś gadać. Dziś jest następny dzień widzenia Yaman'a z córką. Nie daje znaków życia. Mimo wszystko zaczęłam się martwić. Więc pojechałam do posiadłości. Przy wejściu spotkałam panią Adalet która wyglądała na zmartwioną.

- Dzień dobry pani Adalet.

- Witaj Seher dobrze, że jesteś.

- Coś się stało ?

- Yaman znaczy pan Yaman źle z nim..

- Co masz na myśli mówiąc, że źle z nim ?

- Nic nie je nie śpi tak jak by życie z niego uciekło. Siedzi całymi dniami zamknięty w pokoju.

- Przypilnuje pani Hazal ?

- Oczywiście !

- Dziękuję a ja pójdę porozmawiać z tym uparciuchem.

- Dobrze.

Ruszyłam do środka zostawiając małą w dobrych rękach. Weszłam po schodach na górę spotkałam na górze Yusuf'a. Który uradowany biegł w moja stronę przycząc moje imię. Przywitałam się z malcem który poskarżył się na wujka. Ruszyłam do jego drzwi i zapukałam w nie usłyszałam tylko.

- Adalet nie chce niczego idź sobie chce być sam.

- Ale to ja mógł byś otworzyć drzwi.

Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stał Yaman. Takiego to na jeszcze nie widziałam. Nie ogolonego nie ogarniętego i z szopą na głowie. Przestraszyłam się go trochę weszłam do pokoju i odsłoniłam okna. Spojrzałam na łóżko ta sama pościel tak samo ułożone.

- Nie sypiasz w łóżku ?

- Nie od kąt odeszłaś łóżko zostało nie ruszone.

- Po co to wszystko ?

- Co ? Co znowu ci nie pasuje ? Po co tu przyszłaś ? Wiem, że dziś miałem przyjść do Hazal.

- Tydzień temu też miałeś przyjść !

- Mam ważne sprawy.

- Ach tak ? To na wielmożnemu panu nie przeszkadzam.

Wyszła z pokoju i zeszłam schodami na dół. Zabrałam małą i chciałam iść przed siebie. Lecz nagle usłyszałam strzał dobiegający z domu. I krzyk Adalet diametralnie wróciłam się. Wpadłam do domu jak burza weszłam na górę i zobaczyłam leżącego Yaman'a.

- Coś ty zrobił !!! Co ty wyprawiasz !!

- Kocham cię to wszystko co mam ci do powiedzenia.

I zamknął oczy. Nie czułam żadnego smutku tylko podniosłam się i wyszłam z pokoju. Zabrałam swoją córkę i wyszłam z domu. Zastanawiając się co mu to da? Tym ma mnie zmiękczyć ? Że popełni samobójstwo ? Niech robi co chce po tej akcji w ogóle nie chce go w swoim życiu. On jest nienormalny. Nie ceni życia a ma się tylko jedno. Nie ceni go wiedząc, że ma córkę. To ja nie będę cenić go... Co ja w ogóle gadam zostawiłam małą z Adalet i wsiadłam do karetki trzymając go za rękę.

- Jestem tu jestem...

Uwierzcie mi Seher & Yaman Where stories live. Discover now