32 - Powrót do rzeczywistości.

272 7 7
                                    

Yaman:

Nie chciałem z tamtąd wracać poważnie nie miałem zamiaru wracać ale muszę jutro być w pracy. Chciałem jeszcze spędzić czas z Seher nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Lecz byłem miłe zaskoczony kocham Seher wiedziałem, że ten dzień nadejdzie. Ale nie widziałem, że tak szybko.

Seher :

W końcu wstaliśmy z łóżka ja od razu popędziłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie policzki w ciąż płoną oczy się świecą jak wrócę do posiadłości każdy zrozumie co się wydarzyło. Jak tylko na mnie spojrzy. Bałam się jak odbierze to Zuhal ona jest nieprzewidywalna. Ona wręcz jest nienormalna jak mogę tak to nazwać. W końcu weszłam pod prysznic umyłam się i przebrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z czekał na mnie już Yaman z śniadaniem z bukietem stokrotek w ręku.

- Chciałbym by każdy nasz poranek tak wyglądał. Chce żeby nasze poranki były szczęśliwe. Pragnę byś ty była najszczęśliwsza na świecie. Niczego innego nie chce.. - mówi przyciągając mnie do siebie i patrząc w oczy pochyla się i całuje mnie krótko w usta - I przestań się martwić będzie dobrze.

- A co jak Zuhal...

- Nie obchodzi mnie to może i się domyśli ale ja jestem będę nas bronił. A jak rozmowa z nią nie poskutkuje i dalej będzie taka dla ciebie to wyleci z domu - mówi przerywając mi po chwili przytulając mnie.

- Skoro tak mówisz... przekąśmy coś i znikamy.

Usiedliśmy do stołu wzięłam od Yaman bukiecik i wstawiłam do wazonu na stoliku. Po posiłku przyszedł czas na wymeldowanie się. Nie sądziłam, że zajmie to tak długo. Niech to szlag siedziałam czekając na Yaman godzinę. W końcu przyszedł zdenerwowany.

- Coś się stało ?

- Zuhal tu była w nocy lecz jej nie wpuścili.

- Ech..

Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy z parkingu. Ja przykleiłam nos do okna wgapiając się w wszystko co mijaliśmy. Yaman zaś spokojnie prowadził samochód. Po godzinnej jeździe stanęliśmy pod bramą posiadłości. Nie było mi to na rękę, że tu wracamy. Chciałam zostać tam w tym pokoju hotelowym z mężczyzna którego kocham. A tu za tymi drzwiami kochać go nie mogę...

Yaman:

Byłem wkurzony Zuhal przegina definitywnie. Nie chce by niszczyła to co bez niej zbudowałem moją miłość i ostoje spokoju. Seher jest dla mnie wszystkim jeżeli nie będzie chciała w naszym życiu Zuhal.. będę zmuszony ją wyrzucić z domu. W końcu wjechaliśmy na teren posiadłości. Wysiedliśmy z samochodu Seher mocno złapała moją dłoń. Spoglądając na mnie błagalnie by jakoś to przeminęło.

- Będzie dobrze obiecuje ci - mówię jej całują ją w czoło.

- Mam nadzieje - odpowiada i ruszamy do wejścia.

O dziwo drzwi otworzył Yusuf ciesząc się, że nas widzi chyba jako jedyny. Dobrze, że dziecko nic nie rozumie. Nagle z salonu wyłoniła się Zuhal. Stała z złożonymi rękami na piersi patrzyła gniewnie. Lecz po chwili wyszła na balkon. Spojrzeliśmy na siebie z Seher trochę zaskoczeni. Że nie zaczęła kłótni. Weszliśmy dalej przywitała nas Adalet z uśmiechem. Seher zniknęła w pokoju a ja wyszedłem na balkon.

- Co się stało, że się nie drzesz ? - pytam.

- Nic mam was gdzieś

- Ach tak! To po co byłaś w hotelu ?

- Bo sobie byłam nie wolno ? Bo co wielki pan Yaman Kirimli był w tym hotelu i ja nie mam tam wstępu!

- Weź przestań nawet mi na rękę, że masz nas gdzieś proszę bardzo - mówię i wchodzę do domu.

Uwierzcie mi Seher & Yaman Where stories live. Discover now