-(••÷[68]÷••)-

623 53 58
                                    

— Proszę, proszę, proszę...

Heather wywróciła oczami, słysząc głos Dracona. Zatrzymała się, jednak Harry zdecydowanym ruchem pociągnął ją, aby  szła dalej.

— Założyłem się z ojcem Heath, że twój chłopak nawet pięciu minut nie przetrwa.

Dziewczyna poczuła, jak mięśnie Pottera spięły się. Nie zdołała jednak utrzymać chłopaka, bo natychmiast znalazł się przy blondynie, który gwałtownie odskoczył.

— Harry, daj spokój! — położyła dłoń na ramieniu chłopaka. — Harry, zostaw tego Trutnia!

— Mam głęboko w nosie, co myśli na mój temat twój ojciec, Malfoy!

Heather potrała czoło. Kolejny raz, gdy Harry i Draco muszą udowodnić kto jest lepszy. Czasami ci dwoje zachowywali się, jakby nigdy nie wyszli z piaskownicy. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi i z grobową miną obserwowała wydarzenia.

— Oo, teścia obrażasz?

— Oboje dobrze wiemy, że jedyne, co masz wspólnego z Heather, to...

— Potter do cholery! — krzyknęła Gryfonka.

Odciągnęła chłopaka w obawie, że wyjawi Draconowi prawdę.

— Co ty wyrabiasz?! — syknęła, lecz Potter nie zdołał odpowiedzieć. Dostrzegł jedynie przerażone spojrzenie Heather, która widziała jak blondyn wyjmuje różdżkę i celuje nią w plecy Harry'ego. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, bo profesor Moody już lewitował fretkę, która przed chwilą była Draconem Malfoy'em.

Szeroko otwartymi oczami patrzyła, co profesor wyrabia z jej bratem. Z jednej strony chciała go powstrzymać, jednak z drugiej wiedziała, że Draco należy się nauczka.

W końcu Moody był zdolnym aurorem i chyba nie powinien mieć problemu z odczynieniem zaklęcia...

Wokół Alastora i trzech Slizgonów zebrała się już spora grupka. Malfoy pozwoliła sobie na chichot, gdy fretka wylądowała w spodniach Crabbe'a.

Nie wydarzyło się jednak nic ciekawszego, bo po chwili przybiegła profesor McGonagall i zbulwersowana odczyniła urok. Draco znów był sobą. Przerażonym sobą.

¸,ø¤º°'°º¤ø,¸ ¸,ø¤º°'°º¤ø,¸

— Hermiona, ja zawsze będę go wspierać, ale jestem wściekła. Prawie się wygadał! — warknęła Heather, odkładając książkę na półkę.

Granger uważnie słuchała przyjaciółki, dreptając za nią ze stosem książek. Malfoy właśnie zrelacjonowała jej wydarzenia sprzed kilku godzin.

— Heather, myślę że mimo wszystko Draco zasługuje na prawdę.

— Wiem, sama mówiłam to wielokrotnie, ale mama... — zacięła się. Westchnęła ciężko, widząc niepewną minę Hermiony. Heather miała pewien problem z nazywaniem Narcyzy po imieniu. O ile, kiedy Draco był blisko, wołała do niej mamo, to poza podsłuchem brata, starała się przestawić na imię.

— Narcyza prosiła mnie o zachowanie sekretu ze łzami w oczach. Nie mogłam jej odmówić. Chce sama wyznać Draconowi prawdę. Nie będę więc się mieszać.

— A jak sprawa z Syriuszem?

— Jest... — Heather zastanowiła się. Było lepiej, zdecydowanie lepiej. Ufała mu i martwiła się o niego, a to przecież oznaczało, że stał się jej bliższy. Sama nie wiedziała z czego to wynika. W końcu tylko wymieniali listy. Może wystarczyło to, że był z nią szczery? I za każdym razem zapewniał, jak bardzo ją kochał. — Jest naprawdę dobrze. Lepiej niż było. Powoli się poznajemy.

Wspomnienie || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz