-(••÷[91]÷••)-

494 35 57
                                    

Pierwszy tydzień egzaminów minął Heather dość szybko. Spodziewała się, że będą dużo trudniejsze, jednak  pozytywnie się rozczarowała. Nawet egzamin z Eliksirów, który zapoczątkował drugi tydzień zmagań, nie prezentował się tak katastrofalnie.

Heather lubiła tworzyć eliksiry, ale obecność Snape'a i jego zrzędzący głos w tle zniechęcał ją do pracy. Nie mówiąc już o tym, że Severus oceniał ją wyjątkowo surowo.

Z sali, w której przeprowadzano egzamin, wyszła dość zadowolona. Tego samego nie mogła powiedzieć o egzaminie z Opieki nad magicznymi stworzeniami. Nieśmiałek, który miał wytrzymać z nią pięć minut, uciekł już po trzech sekundach, piszcząc głośno, a krab ognisty poparzył jej kciuk.

Co prawda Black nie wiązała swoich planów życiowych z magicznymi stworzeniami, ale chciała zdać egzaminy.

— I jak poszło? — zapytała Hermiona, gdy tylko Heather opadła na kanapę, tuż obok niej.

— Nieśmiałek uciekł, drąc się — westchnęła czarnowłosa, rozluźniając krawat. — Nawet nie wiedziałam, że te badyle potrafią być takie głośne.

— Mój się nie mógł ode mnie odkleić! — zawołała Pamela, gdy tylko zdołała przełknąć ciastko.

Dla Heather nie było to nic nadzwyczajnego, Mela uwielbiała zwierzęta, a zwierzęta uwielbiały ją. Wszystkie.

— Podobnie, jak robale i insekty — mruknęła Black, siadając.

— Z insektami jeszcze nie miałam do czynienia...

— Jak to nie? — zdziwiła się Heather. — A Ronald?

— Heather! — warknęła Hermiona, patrząc oskarżycielsko na Black.

Heather wzruszyła ramionami, niezbyt przejęta reakcją przyjaciółki. Przecież powinna się przyzwyczaić do drobnych, delikatnych sprzeczek.

— Czy wy się kiedyś pogodzicie?

— Brak szans — odpowiedziała Black, zgodnie z prawdą. — Poza tym teraz mam większe problemy niż wiewiórka. Czy ktoś mnie oświeci, jak zdać Numerologie? Nie wątpię, że sam Grindelwald wymyślił to cholerstwo...

— Właściwie... — zaczęła powoli Hermiona będąc gotową, by wytłumaczyć przyjaciółce skąd wziął się przedmiot. Nie mogła jednak kontynuować, bo Heather pokręciła gwałtownie głową.

— Nikt z nas nie pytał.

Granger wywróciła oczami. 

— Lepiej powiedz, jak Potter przed ostatnim zadaniem. Praktycznie go nie widuję przez te SUM-y.

Hermiona miała na końcu języka stwierdzenie, że Black nie widuje się z Harrym głównie przez Olivera i jego wszechobecność, ale powstrzymała się. Tego samego nie zrobiła Pamela. 

— Albo przez zazdrosnego Oliverka — uśmiechnęła się blondynka. 

McMay miała pewną wadę, która wyjątkowo uprzykrzała Heather życie. Była wyjątkowo szczera w sprawach, które w ogóle jej nie dotyczyły, w których powinna najzwyczajniej w świecie milczeć.

— Oliver nie jest zazdrosny — wydukała w końcu Heather, sięgając po poduszkę. Ułożyła ją sobie na kolanach, a wzrok zawiesiła na przeciwległym obrazie. Nie miała zielonego pojęcia, kim byli trzej staruszkowie na nim przedstawieni, ale jakoś nie było jej smutno z tego powodu. Wystarczy, że dość długo będzie udawała zamyśloną, aż dziewczyny zmienią temat.

— Ced jest — powiedziała w końcu McMay i to głosem tak wysokim, że Black prawie pękł bębenek.

Krzywołap natomiast zinterpretował poduszkę na nogach Heather, jako zaproszenie do wylegiwania się i wskoczył na nią, mrucząc z zadowolenia.

Wspomnienie || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz