Dla Harry'ego w końu nadszedł wielki dzień. Wielki, jednak w tym negatywnym znaczeniu. Musiał stawić się na przesłuchanie. Choć Syriusz proponował, że może udać się z nim w ramach wsparcia psychicznego - oczywiście pod peleryną niewidką, chłopak zdecydowanie odmówił. Spotkało się to z głębokim odetchnięciem Heather, która prawie się zapowietrzyła, słysząc pomysł ojca. Czasami wątpiła, że Syriusz był odpowiedzialnym dorosłym, zwłaszcza w takich chwilach... oraz tych, kiedy przyłaził nocą pod Malfoy Manor, by dać jej prezent urodzinowy.
Dziewczyna wciąż zachodziła w głowę, jak to możliwe, że Lucjusz uwierzył w tak beznadziejne kłamstwo - poszukiwanie centaurów. Nie zastanawiała się jednak nad tym zbyt długo, bo wołanie pani Weasley zmusiło ją do zejścia na dół.
Zbiegła ze schodów i ze zdziwieniem dostrzegła, że byli tam także Ron z Hermioną, Syriusz, Remus i pan Artur. I oczywiście Harry.
— Pomyślałem, że dasz mi kopniaka na szczęście — mruknął Potter, zwracając się do czarnowłosej.
Zdziwiona dziewczyna zerknęła na wiszący w kuchni zegar. Zostało jeszcze sporo czasu do przesłuchania. Czyżby Harry był tak zdenerwowany, że nie mógł usiedzieć w domu?
Heather uśmiechnęła się blado do chłopaka, który przepchnął się przez dyskutujących dorosłych i stanął przed nią.
— Będzie dobrze, Potter — zapewniła, przytulając chłopaka do siebie. Poczuła, jak mięśnie Gryfona nieznacznie się rozluźniają. Black wierzyła w powodzenie procesu. Harry był niewinny, nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Użył magii, by ocalić życie swoje i kuzyna. Ministerstwo powinno dać mu za to medal, a nie karcić. — W Azkabanie jeszcze nie sadzali za niew... — Ugryzła się w język. Tak boleśnie, że musiała złapać się za policzek.
Harry zmarszczył brwi. Odsunął się od dziewczyny i zerknął w stronę Syriusza. Z ulgą dostrzegł, że Łapa niczego nie usłyszał.
— To ja będę tą, która wsadzi cię za kratki, pamiętaj. I żadna latająca szmata, polująca na nastolatków w Little Whinging nie zabierze mi tego zaszczytu.
Harry uśmiechnął się niemrawo. Pozwolił jeszcze, by Heather uścisnęła jego dłoń i odwrócił się w stronę pana Weasley'a. Chyba był gotów.
— Chodźmy, Harry — polecił pan Artur, uśmiechając się zachęcająco w stronę Gryfona.
Okularnik pokiwał głową.
— Może jednak... — wtrącił jeszcze Syriusz, kładąc dłoń na ramieniu chrześniaka. — Może cię chociaż odprowadzę pod...
— Wykluczone! — warknęła Heather, przeciskając się przez całe zgromadzenie. Stanęła wściekła przed ojcem. — Durny pomysł! Idiotyczny! Wszyscy kochamy Harry'ego, ale równie dobrze możesz wyjść na podwórko i dawać znaki świetlne dementorom śpiewając, że to ciebie poszukują. Nigdzie nie idziesz.
Syriusz stał i wpatrywał się w córkę zdziwiony. Jeszcze nigdy nie usłyszał z jej ust takiej kombinacji słów. Nie wiedział, czy się śmiać, czy jednak sytuacja była zbyt poważna. W każdym razie Heather zadziwiała go z każdym dniem. Zwłaszcza wtedy, gdy dawała wyraz temu, jak bardzo się o niego martwiła.
— Zdajesz sobie sprawę, że jestem starszy? W dodatku jestem twoim ojcem.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
— Kto ma się o ciebie troszczyć, jak nie ja. — Heather odwróciła się do Pottera, który patrzył na nią przez ramię. Pokręciła głową widząc, że chłopak jeszcze tu jest. Skorzystała z jego zadumania i podeszła, by delikatnie go kopnąć. Chłopak uśmiechnął się. — Zmiażdż ich tam, Potter.
![](https://img.wattpad.com/cover/208854298-288-k391085.jpg)
YOU ARE READING
Wspomnienie || Syriusz Black
FanfictionPierwsza Wojna Czarodziejów zakończyła się. W noc, trzydziestego pierwszego października, wielu odetchnęło z ulgą, jednak nie Syriusz. Zielony promień przemknął tuż obok niego. Odwrócił się odruchowo, by upewnić się, że Glizdogon chybił... Jasnobrą...