rozdział XXXII

954 111 41
                                    

Toril

Wybrałam hotel taki a nie inny ze względu na jego bliskie położenie. Po dotarciu na miejsce okazało się jednak, że mają bardzo udany sezon wakacyjny i jedyny dostępny do dyspozycji pokój jaki mieli to dwuosobowy z łóżkiem małżeńskim, w którym ostatecznie wylądowaliśmy przez późną godzinę oraz niezbyt duży wybór. Żadne z nas jednak nie narzekało na taki stan rzeczy. Jeśli mam być szczera, to nawet bardzo mi się on podobał.

Dream

Pokój jaki dostaliśmy z Toril miał bardzo przytulne wnętrze. Wiele elementów w nim wykonanych było z drewna, co nadawało mu typowo skandynawski klimat. Jednak tym co najbardziej mnie w nim urzekło było bez wątpienia łóżko i jego niebywałe wymiary. Måne postanowiła od razu je wypróbować, rzucając się na nie bezceremonialnie. Bez wahania do niej dołączyłem. Okazało się naprawdę wygodne.

- Jak się czujesz? - spytałem albinoski, zwracając się ku niej.

- Mam mieszane uczucia - przyznała.

Jej twarz wyrażała czysty spokój. Oczy miała przymknięte, przez co wyglądała jakby za moment miała pogrążyć się w głębokim śnie. Nic takiego jednak nie nastąpiło - zamiast tego kontynuowała swój wywód.

- Z jednej strony niezmiernie się cieszę, że od tej pory nikt nie będzie kontrolował mnie na każdym kroku. Z drugiej wciąż pozostaje jednak niepewność. Dopiero co skończyłam szkołę, a już muszę się usamodzielnić. Obawiam się, że nie zdołam sobie ze wszystkim sama poradzić.

- To zrozumiałe - stwierdziłem, dokładnie wiedząc o czym rozprawia. - Nie jesteś jednak sama! Masz mnie!

Dziewczyna zwróciła swą twarz ku mnie i otworzyła oczy, przenikliwie patrząc na mnie swoimi czerwonymi tęczówkami. Szybko zdałem sobie sprawę z sensu swoich słów i zmierzałem się odrobinę.

- Chciałem powiedzieć mnie i chłopców - poprawiłem się prędko. - Masz nas i możesz na nas polegać - zapewniłem.

Toril uśmiechnęła się, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku. Zapewne nie wspominałem o tym wcześniej, ale lubię patrzeć na jej uśmiech. Zawsze jest taki łagodny i pełen radości.

- Tylko od ciebie zależy co teraz zrobisz - kontynuowałam rozmowę.

- Skoro jesteś taki skory do pomocy, to rozważam zamieszkanie w Ameryce - oznajmiła pewnie. - Znajdę jakąś prace, wynajmę mieszkanie i może jednak wybiorę się na te studia.

- Mówisz o pracy? Jeśli chcesz to mogę ci załatwić posadę u takiego jednego, mega czarującego i przystojnego streamera, który szuka magazyniera do swojego merchu - rzuciłem beztrosko i sugestywnie ruszyłem przy tym brwiami.

- Serio? Nie przypominam sobie, aby Sapnap wspominał o szukaniu kogoś takiego - przez chwilę udawała zamyśloną, aby w końcu uśmiechnąć się zadziornie.

- Grabisz sobie, wiesz o tym? - spytałem, dźgając ją palcem w bok.

Ta w odpowiedzi na mój nagły ruch zaniosła się głośnym śmiechem. Śmiechem, którego mógłbym słuchać godzinami.

×××

Po rozmowie i chwilowych przekomarzaniach postanowiliśmy ogarnąć się do snu. Za koleją wzięliśmy kąpiel, aby znów wylądować na wygodnym łóżku.

- A więc wracamy na Florydę? - spytałem, widocznie zmęczonej całym dniem wrażeń Toril, która leżała przykryta po same uszy kołdrą po mojej lewej.

- W sumie, to chciałabym ci jeszcze kogoś przedstawić.

Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, jednak ta spała już w najlepsze. Zaśmiałem się cicho i odłożyłem telefon, samemu układając się do snu. Zdziwiłem się z jaką łatwością przyszło to Toril, gdyż pomimo senności kręciłem się z boku na bok nie mogąc zmrużyć oka. W końcu westchnąłem z rezygnacją i obróciłem się w stronę dziewczyny, obejmując ją lekko ramieniem. Dzięki temu sen przyszedł niebywale szybko i spokojnie.




Odrobinkę spóźnione, ale wszystkiego najlepszego dla Wilbura🎂🎉 Mam nadzieję, że jakoś radzicie sobie w szkole (w przeciwieństwie do mnie😅). Pozdrawiam i miłego życzę💜

ibf [Dream]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz