Epilog

3.4K 139 33
                                    


Jesień w tym roku przyszła wyjątkowo wcześnie i jak na pierwszego września, pogoda naprawdę nikogo nie rozpieszczała. Wiał zimny wiatr, a marznący deszcz, dopiero niedawno przestał siąpić z nieba.

On jednak nie musiał się tym martwić, bowiem zaklęcie cieplne, wciąż działało bez zarzutu. Uśmiechnął się lekko i poprawił potargane wiatrem włosy... Choć wiedział, że to raczej próżny trud. Zawsze tak było. Mama powtarzała mu, że taki jego urok, ale choć zawsze wtedy patrzyła na niego z czułością i nostalgią, to czuł też, że to zawsze było dla niej trochę bolesne. Strata, której nikt jej nigdy nie zrekompensował, nadal siedziała głęboko w jej sercu. I choć miała cudowne życie i razem tworzyli zgraną, i szczęśliwą rodzinę, to przy ich stole w czasie świąt, czy ważnych uroczystości, zawsze stały dwa puste krzesła – krzesła dla jego tragicznie zmarłych rodziców.

Zmiótł liście z dużego nagrobka z białego marmuru i położył na nim nowy bukiet pięknych różowych róż – zdaniem jego taty, to były ulubione kwiaty jego mamy.

Zawsze, gdy tu był nie bardzo wiedział, jak ma mówić.

– Dzień dobry mamo i tato, mama i tata przywieźli mnie dziś do was... - Brzmiało to nieco śmiesznie, ale było też całkowitą prawdą. Mama Hermiona i tata Draco, zawsze dbali o to, by mógł odwiedzać grób swoich biologicznych rodziców, kiedy tylko czuł taką potrzebę.

Wiele o nich rozmawiali, a w jego pokoju i w ich rodzinnym salonie, zawsze wisiały ich magiczne zdjęcia. Od najmłodszy lat znał historię tego, jak jego rodzice spotkali się i wbrew wielu ludziom pokochali oraz pobrali. Historia jego drugich rodziców nie była aż tak romantyczna, gdy tylko się o niej słuchało, ale jeśli dłużej się nad tym zastanowić, to też była naprawdę piękna. Dokładnie taka, na jaką dwójka tak wyjątkowych ludzi zasługiwała.

Poczuł prawdziwe ukłucie smutku, gdy zorientował się, że to dziś będzie musiał ich opuścić. I choć od pierwszej chwili, gdy usłyszał to słowo, marzył całym sobą o pójściu do Hogwartu, to naprawdę wcale nie był szczęśliwy, że będzie musiał zostawić swoją rodzinę. Na dodatek trochę się martwił, do jakiego domu zostanie przydzielony. Czy będzie ślizgonem, jak mama Pansy i tata Draco czy też gryfonem, jak tata Harry i mama Hermiona? Sam nie wiedział, co tak naprawdę by wolał...

Usiadł na ławeczce przed nagrobkiem rodziców i jeszcze raz bezskutecznie poprawił rozmierzwione włosy. Zawsze, gdy czuł się niepewnie, a rodzice mimo najszczerszych chęci nie potrafili uspokoić jego wewnętrznych obaw, wtedy prosił o wizytę na cmentarzu. Tu zwykle odzyskiwał swój spokój. Zawsze czuł, że jego prawdziwi rodzice, patrzyli na niego z góry i kibicowali mu we wszystkim co zrobił.

- Wiem, że mama Hermiona trochę ukradkiem się smuci – wyznał cicho. – Stara się, żebym tego nie widział, ale tata ciągle chodzi dookoła niej na paluszkach i nazywa ją „Mionuś", co jak nic oznacza, że też się o nią martwi. Wcale nie chcę ich zostawiać, ale myśl, że szkoła pozwoli mi zostać prawdziwym czarodziejem bardzo mnie ekscytuje – mówił. – Tata Draco jest przekonany, że będę świetny w Qudditchu. Ciągle powtarza, że to u mnie naturalne, skoro ty i on byliście takimi świetnymi szukającymi. Bardzo chciałbym, żeby miał rację. Qudditch to moje ulubione hobby – wyznał cicho.

Wiatr zawiał mocniej, sprawiając, że kilka liści otarło się o jego buty. James spojrzał na nie i uśmiechnął się lekko.

- Mama Hermiona powiedziała, że muszę mieć buty ze smoczej skóry i najlepszy zestaw ubrań w szkole, bo nie chce byś przyszła ją nawiedzić mamo za to, że twój syn jest nieodpowiednio ubrany. Babcia Cyzia miała mnóstwo radości prowadząc mnie po tych wszystkich sklepach. Tata tak bardzo mi współczuł, że gdy wróciłem do domu, dał mi ukradkiem Czekoladową Żabę, tak by mama i babcia nie zauważyły, że pozwala mi na nadprogramowe słodycze – James zachichotał. – Niestety Scory to zauważył i musiałem się z nim podzielić, by mnie nie wydał przed mamą. On na pewno zostanie ślizgonem. Jest praktycznie małą kopią taty, choć mama lubi przypominać głośno, że ma na drugie imię Harry, po tobie tato.

Dramione - Odpowiedzialność [Zakończone]Where stories live. Discover now