~Rozdzial 10~

11.2K 207 5
                                    

VITTORIO

Wybudził mnie ze snu dźwięk SMS, otworzyłem oczy i zerkam na telefon, była godzina ósma. Na telefonie widniał sms od braciszka.

~PRZESYŁKA JUŻ JEST~

Odłożyłem telefon, po czym odwróciłem się w stronę śpiącej Asli, była taka słodka jak śpi, starała się trzymać jak najdalej ode mnie, mało co nie spadła z łóżka, część jej ciała była odkryta, odwrócona  do mnie tyłkiem, jej ramiona, skóra, było mi jej szkoda ale nie mogłem pozwolić sobie by weszła mi na głowę.

Nie mam pojęcia czemu mam potrzebę troszczenia się o nią, żadna kobieta nie spała z moim łóżku a tym bardziej ze mną. Wstając z łóżka przykryłem ją.

Kurwa co ja odpierdalam, nie mogę pozwolić sobie na uczucia nigdy ich nie miałem i mieć nie będę. Wykonałem poranną toaletę, gdy się ubierałem zerknąłem  chwile na nią i skierowałem się w stronę ogrodu.

Wyszedłem na zewnątrz, stał samochód na podjeździe, przy nim mój braciszek, gdy stanąłem przy aucie otworzył bagażnik.

- Oto śmieć co próbował Cię oszukać- mówił z chciwym uśmieszkiem na twarzy .

-  Brawo! Wiedziałem że dasz sobie radę, do garażu z nim- odpowiedziałem dumny- wyciągnij z niego ile się da i daj znać,Ja muszę coś załatwić- zleciłem Alessandro.

wiedziałem że to jego ulubione zajęcie i ze da sobie radę. Odpaliłem papierosa na podjeździe z Alessandro, naszym wzrok przykuła Asli na balkonie. Nie zauważyła nas z początku, na jej piękne ciało padały promienie słońca, zaspana i jej nieład na głowie, w tym wydaniu wyglądała tak niewinnie.

- Twoja blondi- powiedział drwiąco braciszek.

-zamknij się, nawet nie patrz na nią- wycedziłem przez zęby.

- Daj sobie z nią spokój, odkąd  tu jest , pojebało Ci  się w głowie- mówi zaciągając się opartem papierosa.

- Co ty pierdolisz. Lepiej zajmij się robotą- odpowiedziałem ze złością, chociaż wiedziałem że jest w tym trochę prawdy.

Asli nas spojrzała , widziałem jak się speszyła gdy zauważyła że się jej przyglądamy. Szybko zniknęła nam z oczu. 
                                         ***
Po odwiedzinach Asli w moim biurze, wiedziałem ze coś nie gra.Umiem rozpoznać jak człowiek kłamie, a po niej szczególnie, cała się trzęsła, odwracała wzrok i nie mówiła pewnie. Ja już sobie porozmawiam z moim braciszkiem, chyba się zagalopował. Ostatnio moje relacje z nim się pogorszyły. strasznie zaczęło mu odbijać, tez ostatnio szaleje z narkotykami.

Dokończyłem prace papierkową i ruszyłem w stronę kuchni gdzie miała być Asli.
Stanąłem w progu do kuchni, Asli  przygotowywała sobie jedzenie. Nie wiedziała że jej się przyglądam.

Była mega seksowna, te szorty co miała na sobie były delikatnie krótkie od tylu przez co ugięcia pośladków były widoczne , na ten widok poczułem jak mój kutas próbuje wydostać się ze spodni.
Zazwyczaj przychodzi 3 razy w tygodniu gosposia i gotuje na zapas, sprząta i zajmuje się domowymi obowiązkami, ale niestety w tym czasie jest na urlopie.

-Czy ja też się załapie na śniadanie?-rzuciłem rozbawiony patrząc na nią. Na co dziewczyna podskoczyła i odwróciła się w moja stronę, widziałem po niej że się przestraszyła i zestresowała tym że na nią patrzę.

- Pewnie, akurat zrobiłam  więcej- mówi niepewnie, widzę u niej strach, nie wiedziała co ma odpowiedzieć.

Podeszłem bliżej niej, spojrzałem na nią, jak to ona, odwracała wzrok. Postawiła jedzenie na stole i usiadła.
Pewnym krokiem ruszyłem z wysepki kuchennej do stołu jadalnego, który stał pare kroków.
Usiadłem do stołu, przygotowała omleta , wyglądał pysznie. Zaczęliśmy jeść.

- Nie masz gosposi?-zapytała popijając łyk kawy, była nieco opanowana.

- Mam słonko, ale w tym czasie jest na urlopie, ale widzę że świetnie sobie radzisz w kuchni-  mówię ze spokojem, zerkając na nią Siedząc obok niej.

-Coś tam ugotować umiem- po raz pierwszy raz widzę jak jej kącik ust wykrzywiły się do uśmiechu.

Chce oglądać to częściej, jest jeszcze piękniejsza jak się uśmiecha.

- Może będziesz częściej  mi gotować- szczerze, to wymsknęło  mi się to, ale czekam na jej reakcję.

Widziałem po niej zmieszanie.

- Chętnie, chociaż będę mieć zajęcie- odpowiedziała , po czym skoczyła jeść i zauważyła że ja też, więc wstała i zaczęła sprzątać po posiłku.
Jestem w szoku, zero buntu, jeszcze pare dni temu była okropna. Coś knuje, chyba że pogodziła się z sytuacją?    

-Mam pytanie?- rzuciła nagle , kończąc sprzątać, ja wciąż siedziałem na swoim miejscu.

Oho, znów.

-słucham? - mam nadzieję ze nie będzie mnie zamęczać znów pytaniami na które nie mogę jej odpowiedzieć.

- Czy mogę iść na plaże, widziałam morze przez okno, jest tak piękna pogoda a mi się nudzi siedzieć w pokoju całymi dniami- zapytała, widziałem że czeka na moją reakcje . Nie wiedziałem czy mam się zgodzić.

- Asli.. źle mnie zrozumiałaś- wiem że ją tym zasmuce, ale też widzę że jestem dla niej za miękki-  nie możesz, pamiętaj dlaczego tu jesteś. Teraz idź do pokoju.

Spojrzała na mnie takim spojrzeniem, jak bym jej coś zrobił, była zasmucona ale i też zawiedziona. Wyszła z kuchni bez słowa.
Wstałem z krzesła i poszedłem do biura, nim zdążyłem usiąść za biurkiem, wszedł Alessandro.

- Wszystko ogarnięte, śmieć się wygadał, pracował z Enzo, to oni przejmowali 30% zysków z broni, chcieli więcej ale nie zdążyli. A Enzo podobno przebywa w Milano- moja pięść się zacisnęła -kurwa jak śmieli mnie oszukać to dzięki mnie są dziś kim są, gdyby nie ja wciąż byli by zerem- jestem tak wkurwiony, nie toleruje zdrady.

- weź chłopaków i znajdźcie go- mówię wkurwiony.

- Taki mieliśmy zamiar- po czym kieruje się do wyjścia.

- Alessandro- rzuciłem.

Braciszek odwrócił się i spojrzą na mnie zaciekawieniem.

- usiądź, chce jeszcze obmówić jeden temat- mówię lekko ze złością, po czym usiadł na przeciwko mnie.

Znam mojego brata i doskonale wiem do czego jest zdolny.  Alessandro wpatruje się we mnie zaciekawieniem, widzę po nim ze się trochę stresuje.

- Dlaczego Asli boi się z tobą przebywać?- patrzę mu prosto w oczy.

-  kurwa może dlatego że ją porwałem i powinna się bać- odpowiada z uśmieszkiem na ustach- kurwa! - wstałem z krzesła- Wcześniej nie reagowała tak na Ciebie, nie masz prawa się do nie zbliżać- powiedziałem w krzyku.

- jak sobie chcesz, dlaczego tak się o nią martwisz? sam wcześniej byłeś dla niej taki- mówi z oburzeniem, po czym wstał z krzesła i opuścił pokój. Wiedziałem że coś nie gra, wrócę do tego tematu.

Rapito Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz