Rozdział 16

266 29 14
                                    

Rozdział 16

Rano na lotnisko pojechałam z Mariuszem, nie chciałam budzić Agnieszki, więc zostawiłam jej list obok głowy na poduszce. Nie byłabym w stanie jej zostawić, gdyby mnie o to poprosiła. Robię to także dla jej bezpieczeństwa. Wytarłam spływające łzy, które wezbrały pod powiekami. Kocham ją jak siostrę, ale dopiero dotarło do mnie, że już prawdopodobnie nigdy się nie spotkamy. Przy niej zostawiam cząstkę siebie.

Aguś!

Przepraszam, że wyjeżdżam bez pożegnania. Nie chce się z tobą żegnać, a powiedzieć do zobaczenia. Wiedziałam, że będzie mi ciężko cię zostawić i łez nie byłoby końca. Jesteś jak moja siostra, której nigdy nie miałam. Dziękuje ci za to, że byłaś i jesteś. Chce cię też prosić, abyś uważała na siebie i bądź szczęśliwa. z Mariuszem :) Naprawdę, jesteście ślepi, że tego nie widzicie, jak pasujecie do siebie. Kiedy to wszystko, co się popierdoliło w końcu się ułoży, mam nadzieje, że znów będziemy razem i będziemy jeździć w długie tereny. Bez strachu i oglądania się za siebie. Pamiętaj o karcie, którą ci dałam, kiedy będę ci tylko potrzebna, nie wahaj się tylko dzwoń nawet i w środku nocy.

Kocham cię i uważaj na siebie.

Karolina

Na paluszkach zeszłam przed dom, gdzie czekał na mnie Mariusz. Pociągnęłam nosem i rozmasowałam ramiona. Będzie mi ich brakować, przemknęło mi przez myśl. Kolejna łza, spłynęła. Mariusz podszedł do mnie i przytulił mnie po przyjacielsku.

– Wiesz, że możesz tutaj zostać – powiedział, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.

– Nie mogę. Nie ściągnę na was niebezpieczeństwa.

– Możesz i zawsze będziesz mogła tutaj wrócić – odrzekł, kładąc dłoń na moich lędźwiach i lekko pchając mnie w stronę auta. Potrzebowałam tego, bo sama nie byłam w stanie się ruszyć z miejsca.

Całą drogę patrzyłam w boczną szybę auta. Walczyłam z emocjami. Nie chciałam wyjeżdżać, nie chciałam zostawiać przyjaciółki. Zostawić musiałam wszystko co znałam i kochałam. Nie wiedziałam, gdzie się podzieję i co będę robić. Jeden życiowy ruch, zniszczył mi wszystko. Powinnam żyć do końca swoich dni samotnie z dala od ludzi, których kocham. Droga minęła nam na milczeniu, jedynie melodia leciała w tle. Stresowałam się bardzo, lecz wiedziałam, że muszę wykonać skok na głęboką wodę. Zadarłam głowę patrząc na bezchmurne niebo, gdy wysiadłam z auta. Powoli spuściłam wzrok, aż moje i Mariusza spojrzenia się skrzyżowały.

– Obiecasz mi, że będziesz dbał o Agnieszkę i nie pozwolisz jej odejść? – zapytałam się łamiącym głosem. Wiedziałam, że nie jestem fair wymuszając to na nim, lecz będę się lepiej czuła, gdy będę wiedziała, że chociaż ona jest bezpieczna.

– Zrobię wszystko, co w mojej mocy – odpowiedział i przytulił mnie mocno. – Uważaj na siebie.

Odwzajemniłam uścisk. Złapałam za uchwyt walizki i odeszłam. Metr od drzwi obejrzałam się, gdyż to było silniejsze ode mnie. Nadal tam stał, a mi zaczęło wszystko ciążyć na sercu. Pomachałam i weszłam na halę odlotów, szybko ścierając łzę. Rozejrzałam się i nie wiedziałam, co dalej. Byłam zagubiona, wszystko robiłam wbrew sobie, lecz dla bezpieczeństwa swojego i przyjaciół. Odnalazłam wzrokiem rejestrację i podeszłam kupić bilet. Padło na Anglię, a dokładniej Londyn. To był najbliższy lot, nie miałam jakiegoś obranego kierunku. Musiałam zwyczajnie opuścić kraj jak najszybciej i jak najdalej. Wiedziałam, że nie zagrzeje tam długo swojego miejsca, ale może jakiś czas uda mi się ukryć przed byłym facetem. Zapłaciłam gotówką, musiałam, jak najmniej zostawiać po sobie śladów. Nadałam bagaż i udałam się na stanowisko kontroli. Wszystko oddałam do luku bagażowego, więc szybko przeszłam dalej, tylko z tym, co miałam w małej torebce. Oczekiwanie na ostatnią kontrolę, przed odlotem trwało niemalże wieczność. Wejście i cały lot mijał równie wolno. Zaczęłam, lecz snuć plany. Jednak wiedziałam, że pierwsze co muszę znaleźć nocleg.

Przeszłam ponownie wszystkie procedury i gdy wyszłam na zewnątrz zadarłam głowę patrząc w niebo. Było pochmurnie i parę stopni mniej niż w Polsce. Z tego, co wiedziałam, Anglia właśnie była takim krajem, przez większość nazywana depresyjnym krajem. Wieczne opady, szaro buro i ponuro, czyli tak jak teraz w moim życiu. Ruszyłam zwyczajnie przed siebie. Napotkałam Starbaksa i łamanym angielskim zamówiłam kawę i kawałek ciasta, gdy zaburczało mi w brzuchu. Nic dzisiaj nie jadłam. Telefon załadowany nową kartą, który do tej pory spoczywał na dnie torebki, zawibrował. Wyjęłam urządzenie, lecz to tylko głupie powiadomienie sieciowe. Nie wiem czego się spodziewałam, ten nr ma tylko Aga, ale wiedziałam, że szybko się nie odezwie, bo ustaliłyśmy, że przez pierwszy tydzień, żadna się nie będzie odzywała. Bałam się, że jeśli nie zacznę się klimatyzować w nowym miejscu, to się złamię i wrócę. Wpisałam w wyszukiwarce hasło: hotel. Wybrałam najtańszy i najbliżej jaki byłam w stanie ustalić. Musiałam wynająć mieszkanie albo najlepiej pokój i znaleźć jakąś pracę. Perspektywa nowego życia przerażała mnie, lecz chęć przetrwania w tym brutalnym świecie była silniejsza i parłam do przodu.

Jeszcze na lotnisku wymieniłam w kantorze wszystkie pieniądze jakie miałam na angielskie funty. Wszystko było nowe, ale i podobało mi się niespodziewanie. Zapełniłam brzuch i rozgrzałam się kawą. Włócząc się ulicami mogłam podziwiać mijane ulice, dwupiętrowe autobusy i taksówki czarne. Zatrzymałam jedną z nich, rezygnując z dalszych spacerów w chłodny dzień. Podsunęłam tylko telefon z nazwą hotelu kierowcy. Czułam się źle nie mówiąc w ojczystym języku i krępowałam się szczerze mówiąc.

Hotel, choć nie pięciogwiazdkowy wydawał się przytulny, a pokój, który dostałam był czysty, ciepły i miał wszystko czego potrzebowałam. Wiele nie potrzeba mi było, jak jedynie łózko i prysznic. Opadłam na łóżko i zwinęłam się w kłębek. To był czas, w którym się użalałam nad sobą i całym światem. Nim opuściłam gardę, dałam sobie słowo, że tylko dzisiaj się poużalam nad sobą, a jutro wezmę się w garść i zacznę nowe lepsze życie. 

ZABÓJCZA MIŁOŚĆ  - zakończoneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora