Było już całkowicie jasno, gdy się obudziłam. Konrada nie było już w moim łóżku. Chwilę jeszcze leżałam, po czym wygrzebałam z plecaka czyste ubrania oraz bieliznę. Musiałam się umyć. Słyszałam na dole dochodzące głosy i zaniepokoiłam się, lecz nie rozumiałam o czym była mowa. Jednak, gdy tak podsłuchiwałam, nie słyszałam drugiej osoby, a tylko mojego współlokatora. Musiał przez telefon rozmawiać. Trochę się uspokoiłam, gdy weszłam pod gorący strumień. Jednak moje myśli galopowały po głowie. Nie wiedziałam na ile mogę mu zaufać i wszystko było teraz dla mnie podejrzane. Musiałam sobie powtarzać, że mi pomógł i chce dobrze, bo zaraz będę o wszystko go podejrzewać. A to nie będzie fair wobec niego.
Wyszłam z łazienki i niepewnie ruszyłam w stronę jego głosu. Nie byłam pewna, czy nie zezłości się, że wchodzę w trakcie jego rozmowy. Przystanęłam w drzwiach do jego pokoju i zapukałam we futrynę, dając mu znać o swojej obecności. Nie chciałam robić za intruza w jego domu. Spojrzał na mnie, po czym pokiwał palcem, żebym weszła.
– ... Prześlę ci mailem co i jak... – powiedział do aparatu, nie spuszczając ze mnie spojrzenia, gdy niepewnie usiadłam na narożniku, czekając aż zakończy rozmowę. Rozglądałam się po biblioteczce, patrząc czy jakiś tytuł mnie zainteresuje i zastanawiając się, czy pożyczy mi do przeczytania, gdy zakończył rozmowę.
– Mogę pożyczyć coś? – zapytałam, gdy schował telefon do kieszeni, wskazując głową na biblioteczkę. Podążył za mną spojrzeniem.
– Pewnie, nie musisz się pytać o takie rzeczy – odpowiedział, po czym razem ze mną podszedł do biblioteczki. – Raczej same kryminały, ale jak jest coś co chcesz przeczytać, możesz brać albo możemy zamówić. – Chwyciłam w dłoń tom, który zainteresował mnie swoją okładką. – Będę musiał wyjść na parę godzin – oświadczył, a mi książka wypadła z rąk. Podniósł ją za mnie, a moim ciałem zaczęło trząść z zimna. Bałam się zostać sama w obcym domu, szczególnie po koszmarze jaki mi się przyśnił. – Nie bój się, nic ci tutaj nie grozi. – Próbował mnie przytulić, lecz odskoczyłam instynktownie.
– Nie chce sama zostawać – wyszeptałam błagalnym tonem. Błam gotowa prosić go, żeby nigdzie nie wychodził. Wiedziałam, że Łukasz jest blisko, a sama się nie obronie. Może to egoistyczne z mojej strony, lecz strach dyktował teraz jak mam żyć. Westchnął ciężko. Zrobił krok w moją stronę, a ja automatycznie w tył.
– Nie chcesz zostać sama, chociaż mówię ci co chwilę, że nic ci nie grozi, a jak się zbliżam, to uciekasz i się mnie boisz – zauważył. Miał całkowitą rację, tak właśnie było, kierowałam się instynktami, całkowicie na ślepo. Zrobił kolejny krok w moją stronę, a ja wpadłam na ścianę zapędzona w kozi róg. – Powiesz co siedzi, w twojej główce? – Był za blisko, czułam się osaczona. Patrzyłam pod stopy i mimowolnie zacisnęłam pięści, aż pobielały mi knykcie. – Musisz się ze mną komunikować. – Próbował zmusić mnie do spojrzenia na niego. Mimowolnie się wzdrygnęłam, gdy mnie dotknął. Ześlizgnęłam się po ścianie i na kuckach złapałam się za głowę, zakrywając uszy. – Zostanę w domu – odpowiedział zrezygnowany i odsunął się ode mnie.
Nie spojrzałam nawet na niego, tylko wybiegłam czym prędzej, niemalże wybijając zęby, gdy zaczepiłam nogą o nogę i jak długa poleciałam na korytarzu na kolana. Szybko wstałam i pognałam do pokoju na górze. Skuliłam się na łóżku, cichutko szlochając w poduszkę. Bałam się ponownej tułaczki, nie miałam już nikogo, kto mógłby mi pomóc. Konrad był moją ostatnią deską ratunku. Nie chciałam, żeby wychodził, bo bałam się, że może i jemu stać się krzywda. Nie miałam pieniędzy, żeby wyjechać niezauważanie gdzieś dalej. Bałam się, że jak wyjdę z ukrycia, to wpadnę wprost w jego łapska albo jego ludzi. Słyszałam, jak się krząta w kuchni, dotrzymał słowa i nigdzie nie wyszedł. Odetchnęłam z ulgą.

YOU ARE READING
ZABÓJCZA MIŁOŚĆ - zakończone
RomanceMiłość bywa zabójcza, a najgorzej, gdy trafimy na osobę, która pozbawiona jest wszelkich uczuć i człowieczeństwa. Brutalność, która rządzi światem, złamie dobro łatwowiernej kobiety. Lekcje życiowe albo odrobi, wstając mądrzejsza i silniejsza, albo...