Prologue; ghost town

426 29 59
                                    

Pomarańczowe liście powoli opadały na mokry od wieczornego deszczu chodnik. Kamienne, gdzieniegdzie popękane, bloczki sumiennie pełniły swoją funkcję, jaką było prowadzenie pieszych po bezpiecznym chodniku. Od ścian i okien wysłużonych kamienic odbijały się krople wody, a chłód październikowego wiatru dawał o sobie znać.

Seul wyglądał jak zawsze, z niewielką różnicą powycinanych w różne kształty dyń. Halloween z faktycznego święta stało się zabawą, które objęło cały świat. W końcu opierało się ono na dwóch głównych założeniach - cukierkach i psikusach - czyli dwóch rzeczach, które uwielbiają dzieci.

Dziesiątki małolatów w różnym przedziale wiekowym podróżowało od drzwi do drzwi, wypełniając słodkościami kolejne torby. Młode czarownice, kościotrupy, duchy, diabły, zombie, koty, piraci i wampiry spowiły ulice stolicy Korei, a dorośli z uśmiechem na twarzy rozdawali kolejne słodycze bawiącym się dzieciom.

Wśród tych wszystkich osób przechadzał się przeciętnego wzrostu nastolatek. Jego długi do kolan czarny płaszcz powiewał na wietrze, odsłaniając czarne eleganckie spodnie. Równie czarne buty na grubej podeszwie ze złotą klamrą z każdym kolejnym krokiem stawały się coraz to brudniejsze i bardziej mokre od wdeptywania w następne kałuże. Czarny kapelusz dodawał stylizacji charakteru, a czekoladowe włosy i ich mokre końcówki przylegały do skóry chłopaka.

Han Jisung nigdy nie spodziewał się, że będąc w liceum weźmie udział w szkolnych dyskotekach. Nie tylko w jego mniemaniu były one drętwe, nudne, a nauczyciele szwędali się po wszystkich korytarzach, nie dając uczniom ani chwili spokoju. Jednak impreza Halloweenowa, o której udaniu zapewnił go jego bliski przyjaciel - Jeongin - przekonała go i postanowił dać szkole ostatnią szansę.

Żniwiarz, za którego przebrał się Han, nie był o dziwo popularnym tego roku kostiumem. Mijał wiele swoich rówieśników i osób, które na takowych wyglądały i nie znalazł jeszcze żadnej osoby w podobnym kostiumie. Z roku na rok przybywało tylko wiedźm, często w zbyt krótkich spódniczkach i za mocno wyciętych dekoltach i wampirów, w opiętych spodniach i wyeksponowanych ramionach. Z wiekiem zabawa w "cukierek albo psikus" zamieniała się w imprezę rodem z "Mean Girls" i czasem sam Jisung czuł się jak Cady Heron. Między innymi dlatego każdy kolejny trzydziesty pierwszy październik był utrapieniem, a stroje, kiedyś wymyślne i finezyjne stawały się coraz prostsze, robione na szybko, byleby były.

Dlatego dalej nie dowierzał, że ugiął się pod namową młodszego kolegi i wybrał się tej nocy do szkoły. Prawdopodobnie spędziłby ten wieczór jak każdy inny leżąc w łóżku, pijąc herbatę i pochłaniając kolejną książkę albo serial. Han nie był skomplikowanym człowiekiem, a ciche wieczory w tak tłocznym mieście jakim był Seul były darem z niebios. Kochał ciszę i spokój, a to miasto żyło praktycznie dwadzieścia cztery na dobę. Jisung pocieszał się myślą, że za kilkanaście lat będzie go stać na domek na wsi i odpocznie od wiecznego huku i rozkoszuje się błogim spokojem.

Han westchnął, słysząc dźwięk powiadomienia. Włączył telefon i nawet nie zdziwił się widząc imię Yanga na wyświetlaczu. Chłopak się niecierpliwił, ale Jisung się nie spieszył. Mieli ogrom czasu do wykorzystania, a Halloween mogli świętować za rok, prawda? Szybko wystukał na klawiaturze wiadomość o treści "Zaraz będę" i wyłączył urządzenie. Nie nadawał się do tej epoki, zdecydowanie.

Droga się dłużyła. Dzieciaków ubywało, a ich miejsce zastępowały donice z drzewkami i samochody. To oznaczało, że zbliżał się do budynku szkoły, i że znowu będzie musiał oglądać twarze ludzi, których nigdy nie lubił. Na tę myśl chłopak poprawił kapelusz wraz z kołnierzem płaszcza, starając się jak najdokładniej zakryć twarz, a następnie ruszył w stronę celu dzisiejszej wędrówki.

I Am You || MinsungOn viuen les histories. Descobreix ara