Seven; Beelzebub has a devil put aside for me

94 15 3
                                    

! ! ! WAŻNA INFORMACJA OD OSOBY AUTORSKIEJ ! ! !

TW: GORE, KANIBALIZM

W tym rozdziale znajdują się sceny, które w zależności od interpretacji można uznać za kanibalizm. Ze względu na to, że rozdział ten jest ważny dla fabuły, postanowiłxm specjalnie zaznaczyć fragment, który można pominąć, aby nie trafić na bardziej szczegółowe opisy sytuacji.

ABY POMINĄĆ FRAGMENT ZACZNIJ POMIJANIE OD POGRUBIONEGO, PODKREŚLONEGO I WYRÓŻNIONEGO ZDANIA:

"Minho był jednak dużo szybszy."

ABY WRÓCIĆ DO ROZDZIAŁU BEZ GRAFICZNYCH OPISÓW ZACZNIJ CZYTAĆ OD POGRUBIONEGO, PODKREŚLONEGO I WYRÓŻNIONEGO ZDANIA:

"Fortuna jak zwykle stała po jego stronie."

ZOSTALIŚCIE OSTRZEŻENI, PRAGNĘ NADMIENIĆ, ŻE JAKO OSOBA AUTORSKA W ŻADNYM PRZYPADKU NIE POPIERAM DZIAŁAŃ DOKONYWANYCH PRZEZ BOHATERÓW W TEJ PRACY, A W ŻADNYM WYPADKU NIE POCHWALAM I NIE NAKŁANIAM DO PRZEDSTAWIONYCH TUTAJ SCEN. GŁĘBOKO TĘPIE TAKOWE ZACHOWANIA, BRZYDZĘ SIĘ NIMI, A CAŁA PRACA JEST WYTWOREM FIKCJI.

DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE ADNOTACJI. ZAPRASZAM DO CZYTANIA I ZOSTAWIENIA SWOICH OPINII W POSTACI KOMENTARZY

▼△▼△▼△▼△

Posiadanie fizycznego ciała było jak najsilniejszy narkotyk.

Ciało było bowiem przywilejem, którego mogły doświadczyć tylko najsilniejsze demony.

Minho był nim naćpany. Każda kostka, mięsień, centymetr skóry, pojedyncze włoski — wszystko to skutkowało nagłym przypływem endorfin i istnym hajem.

Demoniczna dusza w ludzkim ciele czuła się jak Adam i Ewa w Raju.

Mefistofeles rozciągnął się. Zastane kości w łopatkach przestawiły się, a w kręgosłupie strzykło. Rozruszał biodra, miednicę, wziął głęboki oddech, a następnie wypuścił całe powietrze, aż do momentu, w którym nie zaczęły go boleć płuca.

Ból ciała jest inny niż ból, którego mogą doświadczać demony. Ból diabłów przejawiał się nagłym pieczeniem, ściskiem i ostrością rozchodzącą się po ich całej świadomości. Nie było konkretnego miejsca które było jego ośrodkiem - ból spowijał całe jestestwo, nie miał początku, końca ani granic. Ten ból, którego doświadczał w ludzkim ciele był rozkoszny, przyjemny, duszący i uzależniający.

To była jedyna rzecz, która wzbudzała w Minho furię – wciąż nie rozumiał, dlaczego ludziom podarowano dar cielesności i fizyczności, mimo ich kruchości, głupoty, krótkowzroczności i niskiemu poziomu duchowości. Demony triumfowały nad nimi, a jednak wciąż gniły w swoich niematerialnych formach, próbując, równie marnie jak Syzyf wepchnąć kamień na górę, przywłaszczyć sobie na dobre jakieś ciała.

Ciało Jisunga było wygodne.

Było zdrowe.

Było nieskalane.

Było piękne.

Było silne.

Było dopasowane pod współpracę z demonem.

Było idealne.

Mogło zachować się na dłużej, może nawet na wieczność.

Pojawienie się Jisunga w ciągu jego egzystencji i przecięcie ich dróg musiało być im pisane – czuł się w jego ciele zbyt dobrze, pasowała do niego jak idealnie skrojona koszula, eksponująca atuty i chowająca wszystkie niedoskonałości. Uczucie błogości i łaski. Istny cud.

I Am You || MinsungWhere stories live. Discover now