2.3

357 15 2
                                    

Był spóźniony już pół godziny. Wkurzało go to, byłby na czas, gdyby nie kolejna rozprawa rozwodowa, jaką dostał i musiał przejrzeć dokumenty, jakie dostał na e-maila. Axel zwolnił kroku, gdy zobaczył swego najlepszego przyjaciela i jego pięcioletnią córeczkę. Dziewczynka rysowała kredą po chodniku, a kiedy zauważyła Blaze'a, zerwała się na nogi i podbiegła do niego.

- Wujek Axel! - zawołała; mężczyzna porwał ją w ramiona i mocno przytulił.

- Witaj, Hope - ucałował ją w policzek. Mała wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu, dokładnie takim samym jak u jej ojca.

- Spóźniłeś się - powiedział Mark, podchodząc do tej dwójki. Axe westchnął.

- Wiem, przepraszam. Dostałem dokumenty na pocztę i musiałem je przejrzeć - odparł, odstawiając Hope na ziemię. Dziewczynka pobiegła, by rysować dalej. Mężczyźni usiedli na ławce obok, cały czas obserwując córkę Evansa.

- Jak Shawn? - spytał Mark, nalewając swojej dziewczynce soku jabłkowego do kubeczka. Axel westchnął znowu i opowiedział o wszystkim. Evans doskonale rozumiał przyjaciela. Odkąd Shawn zaczął pracę jako trener drużyny Alpine prawie nigdy nie miał czasu dla znajomych, a co tu dopiero mówić o Axelu. Gdy byli młodsi wszystko wydawało się takie proste, takie łatwe i nieskomplikowane. Dopiero gdy weszli w dorosłe życie całe ich przekonania uległy zmianie. Mark, podobnie jak dwóch innych chłopaków założył rodzinę, miał dziecko i spełniał się jako ojciec. Umiał pogodzić obowiązki zawodowe i rodzinne, ale nigdy ich ze sobą nie mieszał. 

- W sumie to Shawn chce się przenieść tutaj, ale nie zrobi tego, póki nie znajdzie godnego siebie następcę tam - mruknął Blaze. - Dlaczego po prostu nie rzuci tej roboty w pizdu? - dodał, krzyżując ręce na piersi. 

- A ty byś był w stanie nagle odejść z pracy i tak wszystko zostawić? - odbił piłeczkę Mark.

- Nie - odpowiedział szczerze Axel. - Ale to nie jest to samo. Ja mam pracę na miejscu, on musi dojeżdżać - dopowiedział.

- Ale obaj kochacie to, co robicie - zauważył Mark. 

- Tak - westchnął blondwłosy mężczyzna. Przemawiało przez niego jego ego i nie myślał o tym, co czuje Shawn. I było mu za to wstyd. Chwilę później pożegnał się z Markiem i jego córką, wrócił do mieszkania; odgrzał wczorajszy obiad, który sam zresztą zrobił dla dwóch osób, ale Shawn po powrocie i tak nic nie tknął. Jak zwykle. Po zjedzeniu usiadł w salonie, włączył telewizję, a po kilku sekundach na jego kolanach siedział Hoso. Axel drapał młodą kunę za uszkiem, oglądając jakiś program. I czekając na powrót swojego ukochanego.

**********

Shawn wrócił do mieszkania godzinę wcześniej niż zazwyczaj. Wszedł do środka, odwiesił kurtkę, a w tym samym czasie Axel podszedł do niego z ich pupilem na ramieniu. Szykował się na krótkie "Hej, kochanie" i odmaszerowanie do łazienki, a później do sypialni. Jednak gdy liliowowłosy podszedł do niego i go pocałował, był mile zaskoczony.

- A co to za zmiana? - zdziwił się Blaze, odwzajemniając pocałunek.

- Udało się - uśmiechnął się szerzej szarooki. - Znaleźli za mnie zastępstwo, od przyszłego tygodnia zaczynam pracę w Raimonie - przygryzł dolną wargę, czekając na reakcję partnera. Axel zmrużył oczy, ale przytulił mocno Shawna do siebie.

- No w końcu - powiedział, śmiejąc się.

- Ja też się cieszę - Shawn poklepał go po plecach i odsunął się. - Idę wziąć prysznic, a później możemy coś porobić. Jutro mam wolne - dorzucił.

- Wolne?- spytał, unosząc jedną brew do góry.

- Zapomniałeś? - zachichotał niższy z mężczyzn. - Przecież jutro mój chrześniak kończy dwa lata - pstryknął go w nos. Wtedy Axela olśniło. Zupełnie zapomniał, że dwa lata temu Shawn został poproszony o zostanie ojcem chrzestnym synka Paolo. Mały Martin nie mógł lepiej trafić, chociaż rzadko kiedy widywał się z wujkiem. A tak na marginesie Axel był ojcem chrzestnym córki Hectora, czteroletniej Mii. Frost pokręcił rozbawiony głową i zniknął w łazience. Odkręcił wodę, ustawił jej odpowiednią temperaturę, rozebrał się i wszedł do kabiny. Gorący strumień masował jego delikatną skórę, mężczyzna odprężył się i poczuł niesamowitą ulgę. Nareszcie będzie mógł wstawać jak normalny człowiek i nie będzie musiał przejeżdżać tylu kilometrów. Aczkolwiek na wspomnienie twarzy zawodników Alpine, gdy przekazywał im tę wiadomość, robiło mu się smutno. Rozumiał ich doskonale, obiecał jednak, że będzie ich regularnie odwiedzać. A już w szczególności jednego z nich. Zamknął oczy, woda spływała po nim, a chwilę później ktoś stanął za nim. Czuł emanujące od jego ciała ciepło, doskonale wiedział, kto to taki, więc odwrócił się w jego stronę. Axel uśmiechnął się czule i dotknął dłonią policzek liliowowłosego.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Where stories live. Discover now