2.4

258 15 3
                                    

Shawn wstał jak zwykle wcześnie rano, jednak mimo iż wszystko zdawało się być takie jak zwykle, to wiedział, że tak wcale nie jest. Spojrzał na kalendarz - jego ostatni dzień pracy jako trener Alpine. Czuł radość, którą przytłaczał pewnego rodzaju smutek. Był pewien swojej decyzji i tylko to się liczyło. Mężczyzna zrobił to, co robił zazwyczaj przed wyjściem z mieszkania. Od przyszłego tygodnia będzie wreszcie koniec z dojazdami. Zanim jednak wyszedł, ucałował śpiącego Axela i pogłaskał Hoso po łebku. Wsiadł do swojego samochodu i ruszył w ostatnią podróż, wspominając po drodze te dobre i złe chwile w Alpine. Jedno jest pewne - będzie tęsknić za tymi dzieciakami naprawdę bardzo mocno. Będzie mu ich brakować, jednak wiedział, że będą mogli się spotkać od czasu do czasu. Zaparkował pojazd i trochę zwlekał z wysiąściem. Zrobił to dopiero po piętnastu minutach, wziął torbę, zamknął auto i wszedł do budynku szkoły. Przeszedł od razu do pokoju nauczycielskiego i tam czekał cierpliwie aż będzie mógł udać się na boisko. Kilka godzin później stał naprzeciw grupki młodych chłopców, którzy wpatrywali się w niego. Zapewne zastanawiali się, co też takiego przygotował na ostatni prowadzony przez siebie trening. Mężczyzna uśmiechnął się i ku zaskoczeniu wszystkich oznajmił, że mają wolną rękę i mogą trenować jak tylko zechcą. Obserwował ich, po raz ostatni rzucając trenerskie uwagi. Od przyszłego tygodnia będzie to robić ktoś inny, a nie on. Westchnął, starając się skupić na tym, co jest tu i teraz. Nim się spostrzegł, trening dobiegł końca. Jego zdaniem stało się to o wiele za szybko, ale cóż mógł wobec tego poradzić? Zamykał akurat schowek, kiedy ktoś za nim stanął. Na widok znajomej buźki jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- Co tam, Njord? - spytał, zmierzając powoli w stronę szkoły.
- Miałem podejść do trenera wcześniej, ale się nie udało - odpowiedział nastolatek, idąc na równi z szarookim.
- Coś się stało? - zdziwił się mężczyzna.
- Moja mama zrobiła udon i kazała mi ciebie zaprosić - młodzieniec zatrzymał się i podrapał po karku. - Dziś - dodał szybko. Shawn wiedział, że nie będzie w stanie odmówić, dlatego powiedział też:
- A więc chodźmy do ciebie-
**********
Zanim ruszyli w stronę domu Njorda, Shawn musiał jeszcze załatwić ostatnie sprawy z dyrekcją szkoły. Gdy już skończył, razem z nastolatkiem udali się do rodzinnego domu państwa Snio. Frost już czuł w ustach smak udonu, albowiem miał przyjemność zjeść go parę razy, kiedy to czasem wpadał do nich z wizytą po pracy. Jeżeli idzie o kuchnię, pani Snio nie miała sobie równych. Nie tylko smacznie gotowała dania z kuchni japońskiej, ale także i z innych menu. Kuchnia chińska, włoska, francuska, meksykańska - nie stanowiło to dla niej najmniejszego problemu.
- A, i jeszcze mama zrobiła koperciki z brokułów w cieście francuskim - dopowiedział granatowowłosy, na co Frost uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał brokuły i gdyby mógł, jadłby je na śniadanie, obiad i kolację.
- Kocham brokuły - rzekł, poprawiając torbę. Chłopak zaśmiał się cicho i chwilę później dotarli do domu rodziny Snio. Coś ich jednak zaniepokoiło, a mianowicie lekko uchylone drzwi. Stwierdzili jednak - chociaż nie uzgadniali tego między sobą - że zapewne któryś z rodziców młodzieńca wrócił z zakupów i po prostu zapomniał zamknąć. Weszli więc do środka.
- Wróciłem! - zawołał Njord i ku jego zaskoczeniu, odpowiedziała mu cisza.
- Dzień dobry! - powiedział głośno Shawn, lecz i jemu także odpowiedzią była jedynie cisza. Dla Njorda było to trochę niepokojące, bo dwa samochody należące do nich stały na podjeździe, ale ojca i matki nie widział. Spojrzał na Frosta i oboje ruszyli w stronę kuchni. Na blacie stały składniki potrzebne do przyrządzenia udonu, a na kuchenne gotował się brokuł. Był jednak rozgotowany, a świadczyło to o tym, że ktoś zapomniał sprawdzić i wyłączyć gaz. Przeszli zatem do salonu, jednak nie spodziewali się, że widok, jaki tam zastaną, zmrozi im krew w żyłach. Njord zamarł, a po chwili wrzasnął z przerażenia. Jego rodzice leżeli na podłodze, z dziurami po pocisku w czole. Shawn zakrył usta, tłumiąc krzyk.
- Mamo! Tato! - nastolatek podbiegł do mężczyzny i kobiety, klękając obok nich. - Nie, nie, nie, błagam, proszę nie - łkał, dotykając ich policzków. Zaniósł się głośnym płaczem, zaś szarooki, gdy tylko był w stanie ruszyć się z miejsca, zadzwonił po odpowiednie służby, które zjawiły się niecały kwadrans później. Mężczyzna podszedł do chłopaka i delikatnie odciągnął go od ciał zamordowanych. Wcześniej rozmawiał z policjantem i ustalił z nim, że zabierze turkusowookiego do sypialni na górze. Zaprowadził go więc tam. Usiedli na łóżku, Njord schował twarz w dłonie i płakał głośno, nie mogąc się uspokoić. Shawn nie mógł na to patrzeć, przyciągnął więc granatowowłosego do siebie i przytulił z całych sił.
- Ciiii, nie płacz już - szepnął. - Wiem, że to teraz dla ciebie trudne, ale postaraj się uspokoić i trochę przespać - dodał, delikatnie gładząc go po włosach.
- Nie...nie mogę... - Njord wtulił się w mężczyznę; Shawn czuł jak ciało młodzieńca drży i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie z zimna. Objął go mocniej.
- Nie bój się, jestem tutaj. Jestem z tobą - może nie powinien tego robić, ale ucałował Njorda w czubek głowy. Chłopak płakał długo, aż w końcu wykończony zasnął, chociaż jego ciałem od czasu do czasu wstrząsały spazmy szlochu. Spał, wtulony w Shawna, a na jego policzkach widniały smugi po łzach. Liliowowłosy też miał ochotę płakać, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Musiał być silny, żeby być wsparciem dla Njorda.
**********
Kilka godzin później ciała rodziców Njorda zostały zabrane, ślady zbrodni w salonie sprzątnięte, a jak się okazało, ponieważ Njord nie miał nikogo z rodziny prócz rodziców, musiał trafić do sierocińca. Spakował tylko kilka rzeczy, zszedł z walizką na dół i wolnym krokiem zbliżył się do czekającej na niego kobiety. Drżał mu podbródek, spojrzał na Shawna, który znów go przytulił.
- Jutro do ciebie przyjadę, razem z Axelem - obiecał. Njord chciał się uśmiechnąć, choćby i leciutko, ale nie potrafił, więc odsunął się od mężczyzny, wsiadł do samochodu i odjechał. Frost westchnął i wrócił do domu dużo później niż miał to w planach. Kiedy wszedł do mieszkania, powoli dochodziła druga trzydzieści w nocy. Usiadł w salonie, przetarł twarz dłonią i nie mogąc już dłużej się powstrzymywać, pozwolił łzom płynąć. Płakał cicho, jednak chyba nie wystarczająco, bo ktoś zaświecił światło. Axel podszedł do niego.
- Shawn? Co się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytał zaniepokojony Blaze, tuląc do siebie partnera. Frost milczał przez kilka minut, w końcu jednak powiedział o rodzicach Njorda. Młody adwokat był wstrząśnięty informacją o ich śmierci. Zajął się Shawnem, umył go i zniósł do łóżka. Położył się obok i pogłaskał po policzku. Zanim zasnęli uzgodnili, że to oni zajmą się pogrzebem państwa Snio. Przynajmniej tyle mogli zrobić dla Njorda.

I won't let you go || Inazuma Eleven || ✒️Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ