17

29 4 0
                                    

Znali się już prawie od miesiąca. Nadal byli kochankami i spotykali się co jakiś czas. W dzień udawali przyjaciół. Czasem zdarzało się, że wychodzili razem do baru, do biblioteki albo w inne miejsce. W nocy zwykle spotykali się w domu Charlesa. Żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Właściwie to już zdążyli przyzwyczaić się do siebie, swojej obecności i wspólne spędzanie czasu stało się dla nich czymś normalnym.

Z każdym kolejnym spotkaniem było trochę inaczej. Niby między nimi nic się nie zmieniło, ale Will coraz chętniej przychodził do niego, coraz bardziej oczekiwał ich spotkań. Sam tego nie rozumiał.  Być może wynikało to po prostu z przyzwyczajenia? Nie podejrzewał, że mógłby się zakochać. Raz tylko przeszło mu to przez myśl, ale szybko odrzucił ten pomysł. Według swojego mniemania nie był osobą dobrą, a już z pewnością niegodną miłości, twierdził, że nie zasługuje na to w nawet najmniejszym stopniu. No ba, on nawet nie wierzył w miłość. W końcu doszedł do wniosku, że Charles jest dobrym kochankiem i po prostu chciał z nim być, bo było mu dobrze. Nie brał pod uwagę jakichkolwiek uczuć, a już na pewno nie tych romantycznych. Umowa nadal obowiązywała. To był tylko seks, spotkanie się na noc, bycie kochankami, nic więcej, żadnych stałych związków. To mu odpowiadało i wystarczało. Na razie nic więcej nie potrzebował. Charles był dla niego dobry i wiele dla niego robił, ale przecież czerpał z tego korzyści. Nie spotykał się z nim bez powodu. Obaj byli sobie potrzebni tylko jako kochankowie. Nic nie wskazywało na to, że Vasillas mógłby choć w najmniejszym stopniu poczuć coś do Willa, nawet w przyszłości, a Moore tego nie oczekiwał.

W tym czasie doszło do kolejnego zabójstwa. Kolejną ofiarą był Nicholas Jones, arystokrata, bogaty, starszy mężczyzna, który kiedyś wmieszał się w jakiś skandal dotyczący przemytu nielegalnych substancji. Większość podejrzewała, że ma to związek z morderstwem i wyrok został wykonany przez kogoś, kto nie chciał, aby prawda na temat afery wyszła na jaw. Tylko nieliczni uważali, że za wszystkim stoi wciąż ta sama osoba. Will i Charles nie zgadzali się z tym twierdzeniem. Tym razem też użyto trucizny, a poprzedni morderca zabijał nożem lub strzałem w głowę. Spraw zaczynała się robić coraz bardziej pogmatwana i dziwna. Było kilka opcji. Był jeden morderca, ale zmienił metody. Morderców było kilku (najbardziej prawdopodobna wersja to dwóch) i jeden z nich zabijał na początku, a teraz drugi kontynuował dzieło. Kolejna wersja zakładała, że to były tylko przypadki i zwykłe wymierzenie sprawiedliwości na własną rękę. Najlepszą i najgłupszą chyba wersją była ta z wampirem. Zwolennicy teorii spiskowych są zawsze i wszędzie. Tak i tym razem się znaleźli. Byli tacy, co uważali, że w mieście jest wampir, który zabija, aby żyć... Ludzie lubią absurdy.

Vasillas dalej z ogromną determinacją próbował rozwiązać tę sprawę, a Will często naśmiewał się, że czas mu się kończy. Zakład nadal obowiązywał. Miesiąc miał minąć za tydzień, a on wcale nie był bliżej odkrycia prawdy i odnalezienia sprawcy, aczkolwiek to miało się niedługo zmienić...

~♧~


Jestem niecierpliwa, więc wstawię jeszcze jeden rozdział...

Morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz