243 22 5
                                    

Ten jeden dzien, w ktorym możesz chlać i jeść bez przerwy, ten jeden raz, w którym możesz zrzucić wszystko z siebie.

— Ty skurwielu! — krzyknął z poirytowaniem Minho, wparzając do kuchni gdzie znajdował się Hyunjin razem z Jeonginem, którzy szykowali jedzenie. — Gdzie wóda, którą kupiłem? — podszedł do wyższego.

— Hyung uspokój się, jest w szufladzie tam gdzie reszta trunków na zabawę. — poklepał go po ramieniu.

— No, już się bałem, że będę siedział o suchym pysku. — zaczął się śmiać.

— Co tak krzyczycie? — do mieszkania wszedł Jisung z resztą zakupów.

— Twój chłoptaś ma do mnie pretensje. — burknął żartobliwie.

— Hyung nie bierz tego do siebie. — wyszeptał Jeongin do Lee.

— Bywa. — wzruszył ramionami i postawił reklamówki na stole.

Time skip

Dochodziła już dziewiętnasta, do towarzystwa brakowało tylko Felixa i Changbina.

— Gdzie on.. — westchnął Hyunjin.

— Pewnie sie obściskują. — zaśmiał się Minho, na co Jisung uderzył go w ramię. — Ała! Za co to?

— Tak o. — wyszczerzył się.

Po chwili zaginiona para przyszła i zaczęła się impreza, a z tym świetna gra zwana butelką.
Wszyscy usiedli na podłodze w kółku.

— Kto kręci? — zapytał Felix, a wszyscy spojrzeli na Seungmina.

— No błagam.. — mruknął, po czym zakręcił szkłem.

Wypadło na Jeongina. Changbin i Minho jako prezydenci hyuninów, spojrzeli na siebie z uśmieszkami.

— A więc Innie.. — zaczął nieco przerażająco Lee. — Prawda czy wyzwanie?

— Wyzwanie... — mruknął.

— Przez całą grę siedź na kolanach Hyunjina. — parsknął starszy.

Wymieniona dwójka zrobiła się czerwona.

— Albo pijesz dwadzieścia shotów. — uśmiechnął się chytrze.

Innie nieśmiale usiadł na miękkich udach starszego, natomiast Hyun umieścił ręce wokół jego talii. Było im przyjemnie i wygodnie.
Jeongin zakręcił butelką i wypadło na Bangchana.

— Prawda czy wyzwanie hyung?

— Prawda.. — westchnął.

— Czy to prawda, że w swoim laptopie masz niecenzuralne treści?
Chan nieco się zawachał jednak przyznał, że to prawda.

Narazie było spokojnie, jednak gra zaczęła się rozkręcać kiedy tylko chłopcy wpajali więcej alkoholu. Oczywiście najmłodsi wypili go najmniej, a Jeongin prawie w ogóle.

— Minho! Mój sukinsynku! — przylepił się do niego Changbin. — Prawda czy wyzwanie?

— Wyzwanie cwelu! — zaczęli się śmiać.

— Współczuję ci Jisung... — zwrócił się ku Hanowi najmłodszy.
Ji tylko z pobłażaniem patrzył na tą dwójkę. Jakim cudem oni wypili najwięcej?

— Weź Jisunga i wiecie~ — zagestykulował swoim ciałem co mieli zrobić.

Han spanikował, a Minho tylko oblizał usta i chwycił niższego tak, że chwilę potem był niesiony przez starszego do sypialni.

— M-Minho proszę cię, jesteś pijany... — mruczał przerażony.

— Cicho. — warknął.

Chłopak miał ochotę się rozpłakać. Cały drżał, a jego dłonie ciągle miętoliły koszulkę Lee.

Gdy weszli do sypialni, starszy zrzucił Hana na łożko i zawisł na nim.
Tkwili w ciszy. Przerażającej ciszy.

— Błagam nie teraz... — w jego oczach pojawiły się łzy.

— Jisungie. — pogłaskał go po włosach, po czym ucałował jego drżące usteczka. — Naprawdę myślałeś, że cię przelecę?
Jisung osłupiał. — Kochanie... — gładził jego policzek. — Daj mi buziaczka i będziemy kwita, hm? — uśmiechnął się, a młodszy soę uspokoił. Delikatnie musnął jego wargi. Smakowały tylko alkoholem.

— Minho przecież dostałeś wyzwanie.. — mruknął Jisung. — Zrobię ci chociaż malinkę. — stwierdził i zassał się na szyi starszego, robiąc soczystą malinkę.

— Kocham twój dotyk koteczku. — wymamrotał, po czym ucałował wystający spod koszuli obojczyk chłopaka.

— CHŁOPAKI ZA TRZY MINUTY PÓŁNOC CHODŹCIE! — usłyszeli donośny głos Felixa.

Zeszli na dół, a na nich czekali chłopcy z szampanem i zimnymi ogniami.
Zaśmiali się delikatnie i wzięli to co było ich.
Zaczęło się odliczanie. Nagle wszystkich wzięło na wyznania.

— Binnie hyung. — zwrócił się do starszego Felix, ujmując jego twarz w dłoni i czekał aż będzie koniec odliczania. Gdy zatrzymało się na jeden odparł: — Kocham cię! — złączył ich usta.
Changbin był w szoku natomiast Bangchan i Seungmin, którzy obserwowali całą akcję zaczęli wiwatować.

Jeśli chodzi o Hyunjina i Jeongina, też doszło mięcy nimi do pocałunku.

— Hyunjin gdzie z tymi łapskami! — zawołał Felix.

Natomiast Minho i Jisung stali gdzieś dalej od chłopaków. Sami, mający tylko siebie.

Minho trzymał ręce na biodrach niższego, ten natomiast na barkach wyższego, delikatnie się kołysząc.

— Mogłeś nie pić tyle... — zaśmiał się delikatnie Jisung.

— To nie moja wina, że za każdym razem rozkazywali mi żebym dotykał i całował kogoś innego, a nie ciebie. Widzisz jestem wierny. — również zachichotał.

— Kocham cię głuptasie, wiesz? — zapytał cicho Han, odgarniając grzywkę starszego.

— Ja ciebie też wiewióro. — przyciągnął go bliżej, gdy tylko usłyszeli odliczanie ze strony przyjaciół.

— Minho obiecaj mi, że mnie nigdy nie zostawisz. — mruknął sung.

— Obiecuję skarbie. — uśmiechnął się i na jeden oni też złączyli swoje usta.

— Co robimy nie tak Minnie? — westchnął Chan.

— Aj marudzisz. — otworzył szampana, którego mieli wszyscy wypić i zaczęli na zmianę pić z gwinta.

ʙʟᴏssᴏᴍWhere stories live. Discover now