7. Odebrałeś...

49 3 0
                                    

Moje życie w ciągu kilku miesięcy obróciło się o 180 stopni, a potem znów powróciło do stanu poprzedniego. Jednak gdybym miała wybrać najlepszy okres, byłby to ten. Czuję się dobrze, pomijając wieczory, a jedyne o co się martwię, to czy zdążę na rodzinne śniadanie. Jak wspominałam, najgorsza pora dnia zaczyna się o zachodzie słońca. Wtedy dopadają mnie koszmary, które się nie kończą. W zasadzie budzę się spocona i z szybkim oddechem. To przez punkt kulminacyjny snu, ten gdzie zostaje zabita, raz przez Rush'a, a drugi raz przez Emmę, czy Alex'a. Myślałam, że z czasem to minie, ale teraz już straciłam nadzieję.

Wiem dlaczego nawiedzają mnie nocne mary. Przypominają mi, jak bardzo zniszczyłam ludzi, na których mi zależało. W niektórych momentach dnia dopadają mnie okropne wyrzuty sumienia, czasami są tak silne, że dostaję swego rodzaju ataków. W pierwszej fazie są one lekkie, ale z każdą sekundą się nasilają. Usilnie staram się złapać oddech, później uspokoić palące łzy. Nie zawsze się to udaje, dwa razy już zemdlałam, nikt nie wiedział co mi było. Zbywałam wszystkich machnięciem ręki i ,,stresem".

Jeszcze nie jestem gotowa na szczerą rozmowę, od początku pobytu tutaj uciekam od tego. Książę wzbudza we mnie zaufanie i jestem pewna, że on będzie pierwszym, który pozna mnie z tej mniej urokliwej strony.

Zabrałam swoją torbę sportową i zarzuciłam ją na ramię. Dzisiaj byłam ubrana w jedne z najwygodniejszych ubrań na świecie. Miałam jasno fioletowe body, szare legginsy, specjalne nogawki w kolorze bodów i baletki. Na wszelki wypadek wzięłam też czarne vansy, bo nie wiem czego nauczyciel tańca będzie wymagał na swoich zajęciach.

Zamykając drzwi od swojej komnaty, zetknęłam się plecami z twardym torsem. Powoli odwróciłam się i zobaczyłam Jonasa. Ten nachylił się nade mną i pocałował czule w usta.

Co do kurwy?

Uszczypnął mój bok i wyszeptał, że za nami stoi Noemi, a mi się przypomniało, udajemy związek. Więc chcąc nie chcąc, odwzajemniłam pocałunek, który nie trwał za długo, z czego się cieszyłam.

- Jak miło się na was patrzy. - zaświergotała dziewczyna, klaszcząc w dłonie i kiwając na boki głową. Chłopak zarzucił na moje ramię rękę i razem udaliśmy się do sali.

Na miejscu czekał na nas Conor, a za nim starszawy facet. Miałam moment na zbadanie terenu. Było tu bardzo przestronnie, wysokie pomieszczenie było oświetlane przez światło dzienne padające z wielkich okien. Nad nami były trzy żyrandole, przypominały bukiet kryształków, co pewnie miało piękny efekt. Na lewej ścianie rozciągały się wielkie lustra, a do nich przymocowane były drążki. Na przeciw ciągnął się rząd szafek z różnymi przyrządami do tańca, począwszy od szarf, po kolorowe baletki. Obok drzwi wejściowych były drugie, które prowadziły zapewne do łazienki. Cała sala miała kolory raczej ciepłe, a zapach unoszący się w powietrzu przypominał nowe meble. Przyjemnie.

Stanęłam w równej linii z resztą, a nasz instruktor zjechał nas wzrokiem. Trochę dłużej zatrzymał się na mnie, a dokładniej na moich rozpuszczonych włosach. Tak, zapomniałam ich związać.

- Czy ma ktoś gumkę do włosów? - zaskrzypiał, mężczyzna. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, mlasnął zniesmaczony i schylił się do swojej torby. Chwilę w niej grzebał, by sekundę później wyprostować się i rzucić we mnie gumką. Nie była zwykła, bo była z podobnego materiału jak te recepturki. Tylko znacznie grubsza i większa. - Mam nadzieję, że to ostatni raz, kiedy jaśnie królewienka przychodzi bez koka. - warknął oschle, patrząc na mnie lodowatym wzrokiem.

Kiwnęłam szybko, po czym związałam kłaki w luźnego koczka. Coś czuje, że dzisiaj wypadną mi włosy, a raczej zostaną wyrwane.

- Pozwólcie, że się przedstawię. Nazywam się Stefan Rodriguez. Pochodzę z Polski. Piękny kraj. - westchnął, a na jego usta wpłynął uśmieszek. Zara. Zastapił go złowrogim do swojej tęgiej miny. - Zaczniemy od podstaw, czyli rozciągania. Panowie na lewo, a panie na prawo. - poinstruował nas, pokazując przy tym dłońmi. - Najpierw złapcie się za drążek, wyprostujcie kolana, a potem róbcie skłony. - podszedł do drewna i nam zademonstrował, klnąc pod nosem.

(no) QueenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora