Epilog I

41 2 0
                                    

Dodał gazu i uśmiechnął się cwaniacko do dziewczyny, która czuła niesamowitą wolność i euforię. Teraz cieszyli się sobą, po tak długim czasie w końcu są razem, ani dziewczyna, ani chłopak nie wiedzieli, jaki będzie koniec ich przygody. Nie martwili się o to dopóki było dobrze.

Rush wykonał manewr i wjechali na główną drogę. Deszcz odbijał się o szyby samochodu, zagłuszając ciszę, jaka panowała w środku. Radio było wyłączone, brunet nie chciał słuchać niczego innego, jak jej głosu. Ona zaś nie była w stanie wypowiedzieć sensownego zdania, ogarniał ją niemałym szoku. Uciekła z własnej koronacji, bo jakiś zwykły chłopak po nią przyjechał.

Tylko, czy on był zwykły? Może dla innych tak, ale dla niej był idealny, mimo tylu wad, jakie posiada w jej oczach wciąż jest perfekcyjny. Uwielbiała go za każdą najmniejszą rzecz, nie potrafiła o nim zapomnieć pomimo różnic, jakie ich dzieliły. Podobało jej się, że brunet ma w sobie nutkę niegrzecznego chłopca, ale przede wszystkim widziała w nim zagubionego romantyka, który nigdy nie odnalazł swojej drogi. Brzmi banalnie i tandetnie, a nawet jest to w jakiś sposób niemożliwe, ale jednak. Camilla mogła być najważniejszym człowiekiem w kraju, ale w głębi duszy tego nie chciała, a tym bardziej teraz, kiedy wrócił on - jej wybawiciel i przewodnik po tym niebezpiecznym na pozór świecie.

Oboje byli sobie pisani, musieli tylko znaleźć swoją drogę.

Chyba im się to udało, mimo tylu przeciwności odnaleźli siebie i teraz już nie są w stanie żyć bez drugiej osoby.

Dziewczyna rozejrzała się po okolicy, wszędzie drzewa i zachmurzone niebo. Przytrzymała przycisk od okna i delikatnie je opuściła w dół, by poczuć cudowny zapach deszczu. Zaciągnęła się tą intensywną wonią, ta wdarła się do jej płuc i pozwoliła na głęboki, czysty oddech. Gdzieś w oddali przebijało się słońce, wiadome było, że lada moment ponura pogoda minie.

Kilka minut później chłopak zaparkował w tym samym miejscu, co rano. Spojrzał rozradowanym wzrokiem na Camillę i puścił jej oczko. Brunetka niepewnie wyszła z auta i stanęła, jak wryta. Dotarło do niej, gdzie się znajdują. Nic się nie zmieniło odkąd była tu ostatni raz, jedynie woda nieco się cofnęła. Postawiła kilka kroków w przód, ale szybko się zatrzymała, patrząc na ogon za sobą. Materiał będzie cały w piasku, zapewne się zniszczy i sporo pieniędzy pójdzie w błoto. Już miała się odwrócić i powiedzieć, że nie może pójść dalej, kiedy Rush tak po prostu chwycił ją pod kolana i nogi niosąc, jak pannę młodą. Dziewczyna pisnęła i złapała go za szyję.

- Spokojnie, przecież cię nie upuszczę. - w żarcie udał, że nie daje rady jej utrzymać. Posłała mu morderczy wzrok.

- Kretyn z ciebie, wiesz? - ale on tylko wzruszył ramionami i szybkim tempem wprowadził ich do jaskini.

Postawił ją delikatnie na ziemię, łapiąc za rękę. W brzuchu dziewczyny coś się przewróciło, jego dotyk parzył jej dłoń, jak żywy ogień.

Pokręciła głową i usiadła na kocu, ciągnąc za sobą bruneta. Siedzieli w kompletnej ciszy, nikt nie wiedział, jak zacząć rozmowę. Niegdyś wystarczył błahy temat, a potrafili debatować nad nim godzinami.

Pierwsze dźwięki jakiejś piosenki rozbrzmiały wokół. Ich spojrzenia się spotkały, a wtedy on rzucił:

- To piosenka o nas, wiedziałaś? - wskazał palcem za siebie, gdzie stał głośnik. Camilla zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu, starała się wsłuchać w tekst.

You can buy everything
But you can't, you can't buy love
You can buy everything
But you can't, you can't buy love
You can buy everything
But you can't, you can't buy love
You can buy everything
But you can't, you can't buy love

(no) QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz