24.

832 38 73
                                    

Schizofrenia Paranoidalna.

To właśnie te dwa słowa które padły z ust niskiego, starszego mężczyzny w okularach, który był wręcz książkowym przykładem doktora, zniszczyły Clayowi życie. Dwa tak proste słowa, których blondyn wciąż nie umiał zrozumieć. Przecież jego ukochany siedział tuż przy nim i uśmiechał się słodko.

Clay potrzebujesz czasu.. i pomocy psychologa- blondyn ledwo co słyszał. Nie chciał tego. Wciąż wierzył że może to tylko zły sen, że zaraz się obudzi.

"Oszalałem czy inni robią ze mnie debila?"

Blondyn wykłócał się z doktorem. Krzyczał że przecież jego ukochany istnieje. Że tu siedzi. Wrzeszczał żeby lekarz nie pierdolił głupot. W końcu nie wytrzymał, zaczął płakać, jego policzku były już całe mokre, tak samo jak policzki jego siostry. Doktor wyszedł na chwilę z sali pod pretekstem pójścia po leki. Clay był wkurwiony, bardzo. Wierzył w to że wszyscy sobie z niego żartują. Przecież Gogy był najprawdziwszą osobą jaką znał. Pełną uczuć i współczucia..a teraz wmawiają mu że go sobie wymyślił. Drista pocieszała go, a przynajmniej próbowała. Jednak Dream wiedział że to tylko nic nie warte słowa, które wypełniają przestrzeń gdy masz ochotę krzyczeć.
Nie wiedział za to komu wierzyć. Chociaż nagle wszystko stało by się jasne, te dziwne spojrzenia ludzi, smutny wzrok staruszki, sytuacja w restauracji czy lodziarni, chytre uśmiechy Alexy, to jak każdy pusto patrzył w stronę bruneta..Clay miał podaną prawdę na tacy, poprostu nie chciał po nią sięgnąć.

Doktor wrócił z pudełkiem pełnym leków. Dream upierał się że ich nie weźmie, nie chciał ich brać. W końcu jednak został przytrzymany i na siłę podali mu tabletki. Jego siostra wciąż płakała, była taka młoda. Dlaczego musiała to wszystko widzieć? Dlaczego musiała mieć tak spieprzonego brata? Clay poczuł się słabo, pokój zaczął przed nim wirować. Po chwili upadł na podłogę i zasnął. Obudził się w innym miejscu, z przeszkloną szybą na ścianie. Drista rozmawiała z wyższym i młodszym niż przed tem mężczyzną. Blondyn nie słyszał rozmowy, jednak był pewny że rozmawiają właśnie o nim. Spojrzał się w stronę okna z jego prawej strony. Widział tam jakby zarysy swojego ukochanego. Właśnie. Czy wciąż mógł go tak nazywać? Skoro on nie istnieje.

Dlaczego akurat ty Gogy?- Dream wybuchł płaczem. Brunet spojrzał się na niego, uśmiechnął się i powiedział tylko.
Kocham cię Dweam i zawsze będę cię kochać.

Nagle poprostu zniknął, rozpłynął się w powietrzu. Blondyn nie wiedział czy to przez leki którymi go nafaszerowano, czy może przez to że w końcu ktoś powiedział mu prawdę? A może oba na raz.

Po chwili do jego pokoju znowu weszła Drista, tym razem z dwoma lekarzami. Zaczęli coś mówić do Claya, jednak ten nie słuchał. Nie umiał.

Pomogli mu wstać i dojść do kolejnego pokoju. Posadzili go na krześle i zaczęli badać, odkrywając przy tym jego wszystkie rany. Blondynka widzą to nie wytrzymała, wybiegła z sali z płaczem. Dream jednak wciąż patrzał w ścianę przed sobą nie odrywając wzroku. Nagle poczuł zupełną pustkę, przestał płakać. Jakby razem z Georgem, zabrano mu też duszę.

Clay
Musisz
Dlaczego
Rany
Leczenie
Psycholog

Chłopak słyszał pojedyncze wyrazy, mimo tego umiał poskładać to w jedną całość. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Lekarka dokładnie oglądała jego wszystkie rany z przerażeniem w oczach.

Kolejne osoby przez niego cierpią.

...

Dream spędził w szpitalu kolejnych parę tygodni. W tym czasie nie odezwał się ani słowem. Nie uśmiechnął się czy nawet nie zapłakał. Całe dnie tylko patrzył w ściany. Nawet kiedy kazali mu zmienić pokój do badań nie protestował. Nie patrzał nigdy na twarze lekarzy, zawsze tylko w te pieprzoną białą ścianę.

Teraz branie leków było jego codziennością. Doktor proponował wysłanie go do psychiatryka, jednak rodzice blondyna kategorycznie odmówili. Powiedzieli że sami wolą zająć się synem, ale jeśli coś będzie nie tak, Przemyślą sprawę. Po miesiącu został wypisany ze szpitala. Całą rodziną pojechali do domu. Do domu każdego oprócz Claya. On czuł się tam obco.

"To jak nawiedzony dom, a duchem jestem ja"

Mało jadł, całe dnie spędzał zamknięty w swoim pokoju gapiąc się w ścianę. Na zewnątrz wyglądał na niewzruszonego, jednak w środku..eh.

"Można myśleć że od okropnych myśli da się poprostu uciec, jednak tak naprawdę cały czas dusimy je w sobie. Do momentu aż one zechcą wyjść i zaczną nas niszczyć. Zabijać od środka."

Dream był zapisanu do trzech różnych psychologów, jednak przez to że z żadnym nie chciał rozmawiać, przestał do nich chodzić. Po trzech miesiące takiej udręki jego rodzice w końcu postanowili umieścić go w psychiatryku. Wciąż przyjmował leki, z tym nie miał już problemu. Chciał zapomnieć o Georgu, między innymi dlatego nie protestował gdy kolejna tabletka była wpychana mu do gardła.

Spędzał u psychiatry kolejny miesiąc. Sam nie wiedział który to. Z nikim nie rozmawiał. Przez co wszyscy uważali go za dziwaka, jednak Clayowi to pasowało. Miał dość swojego marnego życia. Nie słyszał już nawet głosów w swojej głowie, pewnie też przez leki. Teraz jego myśli zajmowały się tylko jedną rzeczą. Planowały samobójstwo.

Blondyn już sam brak swoje leki. Kiedy kolejny miesiąc z rzędu opanował o jakich porach i ile ich brać, opiekunowie postanowili dać mu wolną rękę. Mieli dosyć dużo osób w psychiatryku więc nie mogli cały czas zajmować się jedną osobą. Zresztą co ich obchodziło to co się stanie z tymi osobami? Przynajmniej tak myślał Dream biorąc kolejną porcję tabletek. Nie zawachał się. Za dużo przeżył żeby teraz rozmyślać nad tym czy to ma sens. Poprostu przyłożył opakowanie do ust i połknął pigułki. Chwilę potem poczuł żar w swoim brzuchu. Czuł ból. Potworny ból. Miał ochotę płakać, jednak tego nie zrobił. Nie miał na to siły.

"Myślałem że się znam, jednak od jakiegoś czasu czuję się obco we własnym ciele"

Blondyn położył się na podłodze i czuł jak jego oczy zamykają się. Nie protestował. Oddał się temu. Wtedy nadszedł największy ból, czuł jakby coś wyżerało mu żołądek, jednak po chwili kiedy jego oczy dostatecznie się zamknęły, poczuł ulgę. Potem nie czuł już zupełnie nic.

Te wszystkie bajki o światełku w tunelu czy białym pokoju..to były bzdury. Clay już nigdy się nie obudził. Już nigdy nie otworzył oczu. Już nigdy niczego nie poczuł, nie zobaczył, niczego nie dotknął, już niczego nie pamiętał. Teraz jego życie jakby poprostu zniknęło, jakby on nigdy się nie urodził. Nie wiedział co stało się dalej. Czy jego rodzina płakała? Czy wszystko z nimi dobrze? Co zrobili ludzie z psychiatryka? Co z jego siostrą? Już nigdy nie uzyskał odpowiedzi na te pytania. Już nigdy nie zobaczył swoich bliskich. Już nigdy nie zobaczył nikogo, ani niczego.

"Lęk narasta stopniowo. Gdy jest cichy, można go znieść. Jednak z czasem staje się głośny, ogłuszający głośny..aż nie da się go ignorować"

Dobranoc Dream

Dlaczego akurat ty..? |DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz