Nowa Kobiecość

320 16 1
                                    

Hermiona napotkała w lustrze tylko opór. Nigdy nie była fanką swojego odbicia i nie roztrząsała tego, jak jej osobowość objawia się w aparycji. Podczas swojego burzliwego dorastania, w czasie, kiedy nie miała okazji (ani ochoty) myśleć o sobie, w czasie niepokoju, nie były jej potrzebne dobrze ułożone włosy. Trafne zaklęcia, zwinność ruchów, czysty umysł – tych przymiotów chciała, nie nieskazitelnej skóry i wcięcia w talii. Wojna wpłynęła znacznie na całe jej życie, ale szczególnie na jej młodość. Musiała dorosnąć wcześniej i bez oporów, zamiast do lustra – patrzeć do książek. I nie chodzi tutaj o trywializację nastoletniego okresu burzy i oporów, ale o to, że Hermiona nie mogła poddać się procesowi kształtowania siebie. Była zmuszona od razu przejść do gotowego produktu, na tyle, na ile mogła. Nie miała czasu na obserwację swoich zachowań, zmian wzrostowych, pryszczy. Wojna zanegowała jej wolność do młodości. Teraz obserwowała.

W lustrze odbijało się dwoje dużych oczu, dosyć przenikliwych, z gęstymi rzęsami i o ciepłym kolorze. Poszczególne piegi miotały się na powiekach i policzkach. Deski, którymi obita była łazienka Pani Prefekt Naczelnej ładnie zgrywały się z jej włosami, rozrzuconymi, poskręcanymi w najróżniejsze strony splotami silnie napuszonymi. Hermiona była ziemią, drewnem, popołudniowym niebem. Nie wiedziała o tym dobrze, gdyż nie miała nikogo, kto mógłby jej w tym uświadomić, ale czuła się kobieca. Jedynie niewystarczająco. Nie kojarzyła swoich rozłożystych ud i ciepłych rąk z domem, z kominkiem, z bezpiecznym snem. Nie potrafiła wykształcić w sobie żadnych asocjacji do siebie samej, lecz była w stanie obiektywnie stwierdzić, że wygląda dobrze. Nie ponętnie, nie do czerwonej, obcisłej sukni, do tego nie pasowała, raczej do kaszmirowego golfa i mokasynów, do czegoś biurowego, w czym mogłaby wyglądać poważnie i wygodnie.

Przekrzywiła głowę. Dotknęła swoich ust i przesunęła po nich palcami w sposób wysoce nieodpowiedni dla kogoś pełniącego obowiązki Prefekt Naczelnej i Hermiony Granger. Patrzyła sobie przy tym w oczy. Zauważyła swoje obojczyki, pełne biodra, piegowatą przestrzeń między piersiami. Nie, zdecydowanie nie była autoerotyczna. Jednak w miarę jak przesuwała spojrzeniem po brzoskwiniowych zakamarkach nagiego ciała wzbudzała w sobie mimowolnie miłe poczucie własnej rozbuchanej seksualności. Cieplutkie prądy wspinały się po liniach jej brzucha aż do szyi i ust, których dotykała. Jej szybkie palce zsunęły się aż do poskręcanych, ciemnych włosków pomiędzy nogami. Dotknęła się zrazu niepewnie, jakby bała się, że ktoś wejdzie, potem mocniej, pewniej, lepiej. Rozchyliła machinalnie czerwone usta, które wydały jej się wilgotne. Jej odbicie stało się mgliste, kiedy przymknęła powieki i przywitała z ulgą obrazy, napływające do jej głowy. Znajome długie ręce zaczęły plątać się jej w ciemności umysłu, w przyjemnej ciepłocie ciała. Palce przesuwały się po niej, opinały ją, obejmowały jej szyję i ściskały piersi. Wąskie usta pieściły sutki, ramiona, płatki uszu, wszystkie te miejsca naraz. Kochana sylwetka uklęknęła przed nią. Hermiona jęknęła cicho. Z wdzięcznością przycisnęła do siebie w myślach pachnącą sosną głowę, mokry, zachłanny język. W rzeczywistości energiczniej poruszała swoimi palcami i bała się otworzyć oczy, żeby tylko to uczucie obecności mężczyzny nie zniknęło. Obrazy mieszały się ze sobą w rozkoszy. Z zakątka jej umysłu patrzyły na nią czarne, zaognione oczy, a ona patrzyła na nie i dochodziła tylko dla nich. Wyrwało jej się groźne westchnienie. Wyszeptała cicho czyjeś imię, zaciskając mocno nogi. Ostatecznie raz się żyje.

Ubrała się szybko w swój mundurek i sprawdziła pobieżnie czy na jej twarzy bardzo widać rumieniec. Odetchnęła spokojnie kilka razy, dla pewności. Potem przeszła do jednego z pokoi Gryfonek i uprzejmie zapukała. Niski głos zalecił jej wejście.

-Ginny, musisz mi pomóc.

Ginewra Weasley nie pokusiła się o wstanie z łóżka i odłożenie czasopisma, które właśnie przeglądała. Spokojnie kiwała stopą do rytmu istniejącego tylko w jej głowie. Rude włosy rozrzucone na poduszce, w popołudniowym słońcu błyskającym z okna, tworzyły swoistą koronę. Ginny miała dziurę na palcu jednej skarpetki i zupełnie się tym nie przejmowała. Właśnie kogoś takiego potrzebowała Hermiona.

-W czym?

Hermiona usłyszała pyknięcie gumy balonowej. Chłodnym ruchem ręki, nawet nie zbliżając się do przyjaciółki, zabrała jej magazyn i odłożyła go na półkę. Magia bezróżdżkowa nie była dla niej wyzwaniem. Uzyskanie porozumienia z Ginewrą Weasley już tak.

-W dobraniu stroju na bal. Mam pewien pomysł, ale potrzebuję rady.

-Toś sobie wymyśliła.

Faktycznie, Ginny nie była najrelewantniejszym medium modowym w Hogwarcie. Teraz leżała w niebieskich dresach i staniku sportowym, co tylko podkreślało ognistość jej włosów i cech charakteru najbardziej znienawidzonych przez Hermionę.

-Mam pewne zadanie do wykonania na tym balu i nie zamierzam być nieprzygotowana.

-Hermiono, ty zawsze masz jakieś zadanie.

Ginny skoczyła na równe nogi i zaczęła wykonywać jakieś śmieszne, powykrzywiane ruchy, to łapiąc Hermionę za włosy, to skubiąc gdzieś jej ubranie.

-Ja tu widzę róż, dużo różu, mnóstwo tiulu i cekiny. Cekiny, cekiny, cekiny! I niebieski cień do powiek dla kontrastu. A potem trochę brokatu sypniemy tu i ówdzie i może coś z tego będzie. – wskoczyła z powrotem na łóżko i rozłożyła ręce w geście „ta daam".

Prefekt Naczelna sięgnęła palcami nasady nosa i zaczęła masować, powoli i metodycznie. Po westchnięciu dającym Ginny do zrozumienia, że jest zupełnie skrajnie niepoważna podjęła na nowo:

-Myślałam o zieleni.

Ginny uniosła brwi z uznaniem i zagwizdała cicho.

-O zieleni? Moja droga, wysoko mierzysz.

Hermiona uśmiechnęła się stosunkowo przebiegle.

-Chcę wyglądać najbardziej nieziemsko jak się da.

-Jak mityczny smok?

-Uduszę cię albo wyznaczę ci szlaban.

Ginny prychnęła głośno.

-Dobrze, już dobrze. – skapitulowała. – Tiul może nie jest odpowiedni, ale przezroczysty aksamit?

-Bardzo dobrze, Ginewro, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.

-Staruszko, na twoim ostatnim roku w Hogwarcie mogę zrobić tylko to. I pożyczyć ci czerwoną szminkę.

Hermiona skinęła niepewnie głową. 

PsikusWhere stories live. Discover now