„Without someone" - Rozdział 6

78 9 2
                                    

  Jestem pełna podziwu temu jak jeden dzień może wszystko - dosłownie - wszystko zmienić

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

  Jestem pełna podziwu temu jak jeden dzień może wszystko - dosłownie - wszystko zmienić. Wszczegulności jeśli jest to ostatni dzień przed końcem wakacji.

Byłam pełna stresu przed nową szkołą. W końcu zmieniam szkołę po jakiś 11 latach i pierwszy raz idę do prywatnej placówki więc sądzę, że jest to wystarczający powód by się stresować.

Nie zajmowałam się dzisiaj przygotowaniem śniadania ponieważ mój stres uniemożliwiał mi jakiekolwiek inne czynności niż myślenie o nim.

Starałam się na pierwszy dzień ubrać jakoś ładnie ale tak by nie wyglądać jak wypindrzona lala. Stanie przed szafą z tego powodu trochę mi zajęło.

Chciałam zdenerwować Tommy'iego więc ubrałam się w coś co zupełnie odzwierciedla mój styl. Padło na krótką spódniczkę w zielono-czarną szkocką kratę,  białą koszulkę z długim rękawem z pół prześwitującego materiału w kwiaty z pod którego można było ujrzeć biały podkoszulek a na to wszystko zgniło zielona bluza z przednim nadrukiem kości klatki piersiowej. Buty zamierzałam dopiero ubrać przed wyjściem ale założyłam już białe podkolanówki które miały się ukryć w wysokich czarnych platformach.

Makijaż zajął mi parę chwil ponieważ składał się głównie z długich kresek i podkreślenia piegów.

Ubieranie się trochę mnie uspokoiło ale nie na tyle by zupełnie zapomnieć o stresie.

- Wiiitam wszystkich! - przywitałam się wchodząc do kuchni.

- Dzień dobry kochana - odpowiedziała mi z uśmiechem pani Simons. - Przygotowana na pierwszy dzień?

- Chyba... Gdzie jest ten nieuk? - dodałam rozglądając się za Tommym.

- Znowu ma jakiś dziwny spadek nastroju - wyjaśniła blondwłosa kobieta. - Chciałabym mu jakoś pomóc ale nie mam pojęcia co się dzieje, może ci coś mówił?

Pokręciłam przecząco głową z zamiarem sprawdzenia co się dzieje z moim niby bratem. Wdrapałam się schodami do góry i głośno załomotałam do drzwi. Następnie bez słowa "wejdź" przekroczyłam próg pomieszczenia i stanęłam na środku pomieszczenia.

Zastałam chłopaka leżącego na łóżku i oglądającego coś na telefonie.

- Wszystko dobrze? - spytałam po tym jak nie zareagował na moje nagłe wejście.

Chłopak na mnie popatrzył a następnie wrócił wzrokiem do telefonu.

- Wstawaj, jest już siódma - powiedziałam mu.

- Wiem - odrzekł nic sobie z tego nie robiąc.

- Wstawaj i mnie nie dobijaj - zaczęłam się wkurzać. - Już i tak wystarczająco się stresuję szkołą

Popatrzył na mnie bliżej nie określonym wzrokiem.

Wyszłam zdenerwowana na niego, że ma mnie gdzieś i powróciłam na dolne piętro.

„Depression Waves" ~ TommyInnit x OC ~Onde histórias criam vida. Descubra agora