🎀 dwadzieścia cztery 🎀

164 24 46
                                    


Jeśli myślicie, że plotki o królowej ustały, odkąd okazała się być płodna, bardzo się mylicie. Lud znów wściekł się na nią, tym razem za urodzenie córki. Mieszczanie, wrodzy parze królewskiej arystokraci i brat króla, Ludwik pisali coraz to nowsze pamflety na ich temat.

Jeśli chcesz zobaczyć debila, dziwkę i bękarta, spójrz w lustro, drogi królu, a potem na swoją żonę i dziecko.

Ludwik westchnął ciężko i zgniótł list w dłoni, czując jak lekko ciasny pierścień opina mu się na palcach. [1]

- Tatusiu? Co tam przeczytałeś?

Maleńka Maria Teresa, jedyna córka króla Ludwika i jego żony, nazwana na cześć jej matki [2], miała już trzy latka. Zwali ją Madame Royale, bo jej prawdziwymi imionami raczej zwano cesarzową. Wyglądem wdała się zdecydowanie w matkę i jej rodzinę - szczuplutka budowa, jaśniutkie, wręcz białe włosy i jasna cera, błękitne, jak to Toinette mawiała klejnotowe oczy, którą miały wszystkie dzieci cesarzowej. W dodatku uroczy, zgrabny nos ciotki Marii Karoliny, księżnej Burgundii, która bardziej władała państwem niż jej małżonek i bystry, przytomny umysł, który kojarzył się z wujem Józefem czy babką, jej imienniczką. Księżniczka zdawała się być słodziutka gdy akurat zdarzyło jej się milczeć, jednak często zadawała rodzicom najróżniejsze pytania i nie słynęła z posłuszeństwa. [3] Nie poskramiały jej nawet baty od guwernantek, pan ojciec, który powtarzał jej, jak bardzo mu przykro, że tak się zachowuje, płacze i krzyki pani matki.

- Nic takiego, moja droga.

- Tatusiu? A kiedy mama urodzi? To już trwa bardzo długo!

Po tym, jak biedna Toinette omdlała przy porodzie i jak zwierzyła się mężowi, nie może spać z myślą, że wszyscy widzieli jej nagie ciało, gdy rodziła (choć nawet nie obnażyła się nigdy przed nim, kiedy byli z sobą), postanowił on zniwelować jedną z zasad wersalskiej etykiety. [4] Nie rozumiał, dlaczego szlachta tak się tym oburzyła - oskarżali Antoninę o to, że brakuje jej cnoty, a przecież pokazywanie intymnych części ciała było bardzo niecnotliwe. Zabrali jej tym godność oraz intymność. Poza tym, tamtejszy incydent pokazywał, że to szkodliwe i ryzykowne dla królowej i jej dziecka. Co, gdyby zmarła przez brak powietrza? Lub co, gdyby tak wielki tłum zaszkodził małej księżniczce?

Dlatego właśnie teraz królowa Francji rodziła jedynie w towarzystwie lekarza, akuszerek i przyjaciółek, których sama sobie dobrała. Reszta dworu wyczekiwała na wieści o jej potomstwie za jej komnatami.

- Nie wiem, Madame Royale, nie znam się na takich sprawach...

- Bracie. A co ty na to, by zaręczyć mego syna z twoją maleńką ślicznotką? - książę Karol naturalnie towarzyszył Ludwikowi w trudnej chwili. Ostatnim czasem zaczął częściej zjawiać się na dworze. Zapewne dlatego, że bardziej zaangażował się w politykę i sprawy państwa. Z wiekiem, znalazł czas i na swoją ojczyznę i na dzikie, szalone imprezy.

- Toinette każe zaczekać mi, aż będzie starsza.

- Tato, ale ja nie chcę mieć męża! Chłopaki są fuj!

- Idziesz w ślad cioci Elżbiety, Madame? Ach, niebawem w naszej rodzinie będą same stare panny... - zaśmiał się brat króla.

- A jak myślisz, wujku? Mama urodzi chłopca czy dziewczynkę?

- Módlmy się o chłopca.

- Ale dlaczego?

- Ponieważ kiedyś, kiedy twój tata będzie bardzo stary, ktoś będzie musiał zostać królem, zamiast niego.

- I to chyba będę ja? Wszyscy mówią, że to najstarsze dziecko dziedziczy po rodzicach... [5]

- Najstarszy chłopak, moja droga. - odparł jej wuj.

- Nieprawda! Moja babka, Maria Teresa została cesarzową! Poza tym, dlaczego nie? Jestem taka samo mądra jak chłopcy!

- Madame Royale, idź pobaw się z kuzynami. - Ludwik skończył temat i wskazał dziewczynce na potomstwo swojego brata: starszego chłopca i młodszą dziewczynkę, którzy skakali obok fontanny. Chwilę później przyszła ich matka, koścista Teresa, której rysy twarzy z wiekiem zrobiły się bardzo, bardzo surowe.

- Dzieci! Pobrudzicie swoje stroje! Kto pozwolił wam je moczyć?

- Tatuś. - odparł jej syn, gładząc brązowe włosy i wlepiając w matkę wielkie, intensywnie błękitne oczy. - To znaczy nie pozwolił, ale rozmawiał z Jego Królewską Mością i kiedy spytaliśmy, nic nie odpowiedział...więc poszliśmy.

- Matko Boska! Będziecie chore! A ty, Wasza Wysokość? - zwróciła się do maleńkiej królewskiej córy. - Czy to tak wypada, by księżniczka zachowywała się jak dzikuska? Moja droga córko, mówiłam ci, że nie odziedziczysz wielkiej urody, bo nie masz zbyt pięknej matki, więc nie możesz się oszpecać... - zwróciła się do córki, która z kolei była jej wierną kopią. Dziewczynce niemal od razu napłynęły łzy do oczu. - Co tak posmutniałaś? Wiesz, jaka jesteś brzydka, kiedy płaczesz?

- Zazdroszczę ci, bracie - mruknął Karol, który z daleka nasłuchiwał się rozmowie.

- Czego? - zapytał król.

- Tej miłości...do Antoniny. Ja nie umiem jej pokochać. - wskazał głową na małżonkę, która próbowała uratować zamoczone rękawy i lepiące się do czoła grzywki dzieci. - Straszna z niej zrzęda.

Wtem zobaczyli pulchną, rudą kobietę, która biegła bardzo prędko w ich stronę z rozłożonymi rękami.

- Wasza Królewska Mość! Wasza Królewska Mość!

Ludwik zwrócił się w jej stronę, ożywiony. Kiedy dobiegła bliżej, można było dostrzec, że na białym fartuchu ma plamy krwi.

- Wasza Królewska Mość... - zgięła się wpół, bardzo wyczerpana biegiem. - Wa...Wasze Wysokości... - pokłoniła się reszcie rodziny królewskiej, ledwo znajdując siłę na wypowiedzenie dwóch słów. - Prze...przepraszam...ja...ja biegł...am...i się zgubiłam...ten pałac jest taki...taki wielki...

- Spokojnie. Chcesz się czegoś napić? Służbo! - Ludwik klasnął w dłonie. - Przynieście jej wodę! Jakie wieści o mojej żonie i moim potomku?

- U...urodziła...urodziła syna...są zdrowi, lecz on drobny i słaby...

***

Mały Ludwik Józef, którego imieniem matka postanowiła uczcić swego brata, cesarza był drobniejszy od swojej siostry, kiedy ta przyszła na świat. Medyk jednak orzekł, że jest raczej zdrowy.

- Pani, spełniłaś życzenie nasze i Francji zostałaś matką delfina. - król, jego ojciec, wszedł do komnat i podszedł uradowany do żony z wyciągniętymi do niej ramionami. [6] - O Boże! Nawet nie wiesz, jak się cieszę!

Przytulili się do siebie. Król objął swoją ukochaną, a ona swojego przyjaciela i ojca swych dzieci.

- Toinette? Dobrze się czujesz? - poczuł, że jej ciało drży. Czyżby miała gorączkę poporodową?

- Medyk go bada. Podobno jest trochę słaby. I bardzo maleńki...ale na szczęście w naszych czasach lekarze wiedzą już więcej i są w stanie mu pomóc. [7] Zresztą, sam wiesz, bardziej się na tym znasz.

- Aż tak źle z nim? Nie wiedziałem!

Ludwik bardziej skupił swą uwagę na tym, że wreszcie posiada następcę i urodziło mu się dziecko niż na fakcie, że jest ono drobne i coś mu grozi. Dopiero teraz to zrozumiał.

Oderwała od niego głowę. Jej oczy były zatroskane i pełne łez.

- Może odpoczniesz, pani? Prześpisz się?

Choć brzmiało to okrutnie, nawet jeśli ich synek, nie daj Panie Boże, miałby umrzeć, jego matka niekoniecznie musiała umierać z nim czy się pochorować. A również wyglądała nieco słabo; miała ciepłe, czerwone policzki i wyglądała na naprawdę wyczerpaną.

- Gdzie nasza córka? Przyprowadź ją tutaj. Chcę, by była z nami. I swoim braciszkiem. Powinna go zobaczyć, wiesz, gdyby coś mu się stało...

🎀 Madame Drame 🎀 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now