[~Sedici~]

27 6 6
                                    

[Fragment historii]

Przemierzając korytarz pełen uczniów czuł wiele spojrzeń na sobie. Sam już nie wiedział czy popada w paranoje, czy może naprawdę wszyscy się w niego wpatrują. Wiedział jedno - musiał się stąd wydostać. Przyspieszył kroku aby dotrzeć do męskiej łazienki. Wchodząc zignorował zaciekawione spojrzenie któregoś z rówieśników będących w pomieszczeniu. Wyminął go bez słowa i zaszył się w jednej z ubikacji.

Opuścił po cichu deskę aby móc usiąść na toalecie bez korzystania z niej. Potem sięgnął po plecak leżący obok. Począł szukać jednej rzeczy, która wydawała mu się w tej chwili niesamowicie potrzebna. Ręce mu się trzęsły choć sam już nie wiedział z jakiego powodu - bliskiego ataku paniki, czy zbyt dużej dziennej ilości pitych energetyków. W kącikach oczu już dawno zaczęły zbierać się łzy więc teraz już mogły swobodnie spłynąć po policzku chłopaka. Z upragnieniem szukał we wszystkich zakamarkach kieszeni plecaka tej jednej niezbędnej rzeczy, która pomoże mu opaść z emocji.

Po paru chwilach, kiedy już myślał, że to zgubił, a jego panika naprawdę zaczęła narastać w siłę przypomniał sobie, że włożył ją za obudowę swojego telefonu. Pospiesznie wyjął urządzenie z kieszeni i zdjął czarne etui aby znaleźć tam ukrytą żyletkę. Ostrze było niewielkich rozmiarów, mieściło się w trzech palcach u jednej ręki.

Neil - bo tak miał na imię chłopak - był bardzo lubianym wśród uczniów i nauczycieli nastolatkiem. Jego włosy miały kolor gorzkiej czekolady, były niemal czarne i posiadały grzywkę, która była zaczesana lekko do góry. Jego oczy były koloru zielonego, niektórzy porównywali je do szmaragdów. Cerę miał nadzwyczaj bladą ostatnio. Szkolna popularność przytłaczała bruneta, na którego codzień spadała coraz większa odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. Nie ważne ile osób miał w okół siebie, czuł się samotny. Miał wrażenie, że wszyscy zadają się znim tylko ze względu na popularność i wygląd.

Drżącą dłonią trzymał ostrze, które błysnęło od światła lampy. Drugą ręką podwinął rękaw swojej czarnej bluzy. Przybliżył metal do przedramienia z lekkim wahaniem. Zastanawiał się czy znów należy tak postąpić. Stało się to jego rutyną od czasu.. no o tym lepiej nie mówić. Przed oczami widział dawne wspomnienie nie dające mu spokoju. Mrugnął kilka razy i potrząsnął głową aby odpędzić nieprzyjemne myśli. Jego ręka mocniej zadrżała, a z oczu poleciało więcej gorzkich łez. Przyłożył mocniej żyletkę do przedramienia gotowy znowu to zrobić. Przeszły go ciarki kiedy odczuł zimno metalu. Zrobił pierwszą kreskę. Z rany poleciała jedna, pojedyncza stróżka krwi. Neil odetchnął głęboko i odchylił głowę do tyłu. Nagle w drzwiach kabiny pojawiła się jakaś postać.

- Oj, przep... - nieznajomy nie dokończył, bo został wciągnięty przez bruneta do małej przestrzeni. Chłopak spojrzał na Neil'a zdezorientowany i przerażony. Później przekierował swój wzrok na przedramię drugiego. - Co ci się stało? Wszystko w porządku? - nieznajomy instynktownie przybliżył się i chwycił kolegę za rękę aby przypatrzeć się ranie. Ten, jakby bojąc się, że chłopak coś powie, wyrwał się i odepchnął go od siebie. Nieznajomy uderzył z cichym łoskotem głową o ścianę kabiny i przymrużył oczy z bólu. Neil jednak nie zwrócił na to większej uwagi. Przybliżył się do chłopaka I oparł o ścianę jedną rękę, tą zdrową, tuż przy twarzy kolegi.

- Nikt nie może o tym wiedzieć - zaczął twardo stawiać zasady Neil. Był zarówno przerażony, jak i zły, a może nawet odrobinę rozżalony. - Rozumiesz?! - warknęł przez zęby. Ten, jak gdyby nigdy nic, pozostał niewzruszony na ton głosu bruneta.

- Ty jesteś Neil, nie? - zapytał w odpowiedzi chłopak, a Neil przytaknął zbity z tropu. Znał tego bruneta tylko z widzenia i opowieści zabujanych w nim dziewczyn. Owszem, kojarzył go, lecz nie przykuwał to niego większej uwagi. Traktował go jak każdego innego ucznia, a nie jak członka szkolnej elity. - Wszystko w porządku? - spytał marszcząc brwii. Rzucił na chwilę okiem na cięcie na ręce.

- A co cię to w ogóle obchodzi? To moja sprawa. - oburzył się. Chłopak przybliżył się do ucha rówieśnika i szepnął tylko. - nikomu nie mów. - ciepły dreszcz przeszedł przytwierdzonego do ściany chłopaka. Nieświadomie wstrzymał oddech.

Neil jednym ruchem ręki opuścił rękaw czarnej bluzy na nową ranę. Szybko sięgnął po plecak i postawił krok w stronę drzwii. Trzymając klamkę jednak zatrzymał się na chwilę I spojrzał na nieznajomego. Zilustrował go z góry do dołu. Chłopak był luźno ubrany; miał na sobie czarne spodnie z dziurami, oversizowy, biały T-shirt z najpewniej jakimś zespołem muzycznym i czarno-białe trampki. Na szyi miał zawieszone czarne słuchawki. Włosy miał farbowane na kolor ciemnego niebieskiego, przypominały niezapominajki. Nieznajomy wydawał się być bardzo ładną osobą. Bardzo atrakcyjną osobą.

- A ty? - zaczął Neil, a na niezrozumiałe spojrzenie drugiego dodał. - Jak masz na imię?

- Luke. - uśmiechnął się lekko chłopak nadal stojąc przy ścianie. Jego ręka powędrowała do głowy aby się mógł podrapać. Zaczął się jąkać z niewiadomych powodów. - J-jak byś no.. ten... chciał p-pogadać to.. to ja chętnie cię wysłucham... czy coś?

- Dzięki? - bardziej zapytał niż stwierdził brunet. Jego kącik ust również podjechał do góry w akcie nieznacznego uśmiechu. Odwrócił głowę i pewnie otworzył drzwii kabiny. Po drodze spojrzał jeszcze w lustro i wytarł strużki łez z policzków. Uśmiechnął się słabo do odbicia i wyszedł z pomieszczenia na korytarz pełen uczniów.

Minęło dobrych parę minut od zdarzenia w łazience. Luke nadal tam stał. W tym samym miejscu. Nie ruszył się nawet o milimetr. Zastanawiał się dlaczego tak zareagował. I dlaczego do cholery on się rumieni?!

***
Dobra to teraz dajcie znać czy chcecie abym z tego zrobiła osobą książkę z kontynuacją...

Brudnopis Samobójcy || depressionTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang