2

3.7K 202 200
                                    

Szybko zbiegłem na dół.
Wszystkie naczynia, które znajdowały się na stole, teraz leżały na ziemi.

Ojciec szarpał moją mamę. Nie wiem co tym razem mu nie pasowało. Ale był widocznynie rozwścieczony. Jego twarz ze złości oblała się czerwienią, żyły widocznie zarysowane pod skórą, wyglądały jakby za chwilę miały pęknąć.

Zacząłem odciągać ojca od mojej mamy. Bałem się, że zrobi jej coś poważnego. Ciało mojej rodzicielki było osłabione przez chorobę.

Mężczyzna jednak mnie odepchnął, przez co uderzyłem plecami w kant stołu. Lekko mnie przyćmiło z powodu nagłego i ostrego bólu.

Szybko jednak się ogarnąłem i doskoczyłem do mojego ojca. Udało mi się osłonić mamę. Teraz mogła się schować.
-Mamo, zamknij się w łazience. Proszę- moja mama wiedziała, że nie da rady nic zrobić i, że najlepszym będzie jeśli po prostu ucieknie. W taki sposób żyłem z mamą już kilkanaście dobrych lat.

-Po co gówniarzu się wtrącasz?!- mężczyzna popchnął mnie na ścianę. Odbiłem się od niej i upadłem na ziemię.
Ojciec od razu zaczął mnie kopać z całych sił, od czasu do czasu uderzając w mój brzuch pięścią.

Mężczyzna nawet w złości panował nad tym, aby nie uderzyć mnie w bardziej widoczne miejsce. Wiedział, że to będzie trudniejsze do zakrycia.

Ledwo kontaktowałem. Mój ojciec ostatni raz mnie kopnął a następnie splunął na moje poobijane ciało. Zabrał resztę alkoholu i poszedł do salonu, oglądać telewizję.

Przekręciłem się na plecy i przymknąłem na chwilę oczy. Próbowałem wziąć głębszy oddech, jednak ból w całym ciele mi to uniemożliwił.

Musiałem wziąć się w garść i pójść do mamy. Nie mogłem jej jednak pokazać w jakim jestem stanie. Nie chcę przysparzać jej kolejnych zmartwień. Nigdy nie pokazywałem jej swoich ran, zawsze w jakiś sposób udało mi się wykręcić, mówiąc, że tak naprawdę to nic poważnego mi się nie stało.

Powoli wstałem, kręciło mi się w głowie, ale zignorowałem to. Chwiejnym krokiem doszedłem do łazienki. Zapukałem. Jedno stuknięcie, trzy sekundy ciszy, dwa stuknięcia, dwie sekundy ciszy, trzy stuknięcia.

Zamek w drzwiach się otworzył. Razem z mamą ustaliliśmy sobie taki kod, abyśmy wiedzieli, że to my stoimy przed drzwiami a nie ojciec.

-Synku...- mama delikatnie ułożyła swoje drobne ręce na moich policzkach.
-Wszystko dobrze mamo. Nie było tak źle- Uśmiechnąłem się w jej stronę
-Co cię boli skarbie? Powiedz mi- złapałem dłonie mojej mamy i powoli ściągnąłem je z moich policzków
-Jest okej, nic mnie nie boli. Ojciec poszedł pić do salonu. Pewnie niedługo zaśnie, wtedy będziemy mogli wyjść.

Usiadłem na brzegu wanny, i próbowałem nie myśleć o siniakach jakie tworzą się na moim ciele.

Jutro mam cały dzień zajęć i wiedziałem, że będzie mi ciężko tańczyć.
Nie mogłem jednak wziąć wolnego.

Moja mama nie odzywała się. Siedziała zamyślona na ziemi, opierając plecy o drzwi.

-Powinieneś się z tąd wyprowadzić- moja rodzicielka odezwała się w końcu.
-A co z tobą?- nie mogłem zostawić jej samej. Przecież ten psychol by ją zabił
-Ja sobie poradzę. Ty masz całe życie przed sobą. Felix, synku nie mogę patrzeć na to jak on cię krzywdzi
-Mamo... Jeśli nie wyprowadzisz się ze mną, to ja nie zamierzam opuścić tego domu

Widziałem formujące się łzy w oczach mojej mamy. Wiedziałem, że to wszystko jest dla  niej ciężkie, ale dla mnie również takie było. Jak mógłbym zostawić najważniejszą i jedyną kobietę w swoim życiu z takim tyranem?

-Felix, wiesz, że jeśli bym się z tobą wyprowadziła to by nas szukał.
-Wiem.- od mojego ojca nie było ucieczki.

                                   °

Poprzedniego dnia razem z mamą, spędziliśmy jakieś dwie godziny w łazience.
Wyszliśmy z pomieszczenia dopiero jak byliśmy pewni, że ojciec zasnął.

Właśnie zmierzałem do pracy. Moja praca znajdowała się jakieś 15 minut pieszo od mojego domu.

Lubiłem te spacery z samego rana i po południami. Rzadko  korzystałem z publicznego środka transportu.

Tak było również dzisiaj. Mimo, że całe ciało mnie bolało po wczorajszym ataku mojego ojca, nie potrafiłem zrezygnować ze spaceru. Po drodze wstąpiłem do apteki kupić leki przeciwbólowe.

Musiałem w jakimś stopniu uśmierzyć ból, aby móc pracować. Dzieciaki z mojej grupy od razu by zobaczyły, że coś jest nie tak.

W każdej aptece w moim mieście, byłem stałym bywalcem. Każdy znał mnie na pamięć, każda aptekarka była w stanie wymienić wszystkie rzeczy które kupuje.

Najczęściej opatrunki i leki przeciwbólowe. Co było mi bardzo prosto wytłumaczyć. Byłem nauczycielem tańca. Zawsze mogła wydarzyć się jakaś kontuzja.

                                  °

Dotarłem do szkoły tańca w której pracowałem. Na wejściu spotkałem swojego szefa. Lee Minho jeden z najbardziej rozpoznawalnych tancerzy w Korei. Założyciel najlepszej szkoły tańca w Seulu. Mój dobry przyjaciel.

Przywitałem się krótko, nie chcąc mu przeszkadzać w rozmowie, zapewne z nowymi inwestorami.

Sala nr 6. Moje miejsce ćwiczeń. Nikt jeszcze nie przyszedł, dlatego korzystając z okazji, zaparzyłem sobie kawę i wziąłem leki przeciwbólowe.

Schowałem paczuszkę z lekami w swojej torbie i czekałem na swoich uczniów.
Kiedy lek zaczął działać, zabrałem się za rozciąganie.

Przy końcu mojego rozciągania, zaczęli pojawiać się moi uczniowie a wraz z nimi na salę wszedł Hyunjin. Kiwnął głową aby dać mi znać, żebym wyszedł z nim na chwilę.

-Dzień dobry moi drodzy. Zacznijcie się rozciągać i zaraz zaczniemy. Ja zaraz do was wrócę- uśmiechnąłem się w stronę moich podopiecznych i wyszedłem za Hyunjinem

-Coś się stało Hyun?- Nie do końca potrafiłem rozszyfrować wyraz twarzy chłopaka.
-Lixie, mam do ciebie prośbę
-Jaką?- Hwang był z tych osób, które bardzo rzadko prosiły o jakąkolwiek pomoc.
-Do której masz dzisiaj zajęcia?
-Do 16. Coś się stało?
-Mógłbyś wziąć moją grupę po 16? Chaewon zaprosiła mnie dzisiaj na kolację do swoich rodziców i wiesz...
-Nie ma problemu, wezmę ich- Nawet gdybym był zajęty i tak bym mu pomógł. Hyunjin był dla mnie wszystkim i nie zależne o co by mnie poprosił to i tak bym to zrobił.
-Naprawdę?-chłopak spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem

Przytaknąłem tylko.
-Lixie, jesteś najlepszy. Dziękuję, obiecuję, że się odwdzięczę- chłopak złożył krótki pocałunek na moim czole, co było dość częstym czynem w naszej przyjaźni.

Chłopak zawsze dziękował mi w ten sposób. Za każdym razem po takim pocałunku, motyle w moim brzuchu rozpoczynały szaleńczy taniec.

Uśmiechałem się do Hyunjina i spojrzałem w jego ciemne oczy.
-Nie musisz się odwdzięczać. A teraz wybacz ale muszę wracać- głową wskazałem zamknięte drzwi do mojej sali.

Hwang kiwnął głową i ruszył do swojej sali, która była na końcu korytarza.


___________________________________________
Jako, że mam dobry humor to dodaję drugi rozdział 😊 miłego dnia kochani ♥️

Stay with me//HyunlixМесто, где живут истории. Откройте их для себя