Kolejny tydzień minął jak w oka mgnieniu. Zanim się obejrzałam była już sobota. Te siedem dni były... intensywne, ale w tym pozytywnym sensie. Chodziłam na wykłady, spotykałam się z ekipą Nate'a, albo spędzałam czas z Daphne w naszym pokoju akademickim wygłupiając się i rozmawiając.. Było tak zwyczajnie, tak idealnie.
Jak co każdą sobotę udałam się do akademickiej kawiarni. Siedziałam przy odosobnionym stoliku z przepyszną waniliową latte oraz laptopem, przez którego zaraz mam skontaktować się z mamą. Z niecierpliwością wpatrywałam się w ekran swojego telefonu, chcąc ocenić, która jest godzina.
Postukałam paznokciami o blat stolika i kolejny raz spojrzałam na wyświetlacz. Minęło pięć minut, a mama jeszcze nie zadzwoniłam. Ze względu na jej prace, w której ma dużo pacjentów, zawsze jest kilka minut przed rozpoczęcia wizyty. Ona nigdy się nie spóźnia.
Odblokowałam komórkę i wybrałam numer rodzicielki. Po czterech sygnałach odebrała.
- Chels?
- Mamo, nic ci nie jest? - zapytałam słysząc jej przygaszony głos.
Pociągnęła kilka razy nosem i cicho załkała. Zmarszczyłam brwi w konsternacji, a moje ręce zaczęły się lekko trząść. Chcąc ukryć ich drżenie schowałam je do kieszeni swojej za dużej, granatowej bluzy.
- Wszystko w porządku, kochanie - kolejny raz pociągnęła nosem. Byłam pewna, że kłamała - Mam katar i jestem zmęczona. Zadzwonię później.
Nie czekając na mój sprzeciw po prostu zakończyła połączenie. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w stos serwetek znajdujących się na moim stoliku. W przypływie żalu oraz gniewu, spakowałam swoje rzeczy i wstałam z zamiarem wyjścia z kawiarni. Za nim całkowicie stanęłam na nogach wpadłam na kogoś, przez co się zachwiałam i z powrotem usiadłam na krześle. Podniosłam wzrok i wtedy ujrzałam czarne oczy Booker'a.
- Przepuść mnie - warknęłam w jego stronę.
- A gdzie jakieś dzień dobry, miło cię widzieć? - zapytał, nie przejmując się nawet z tonu mojego głosu.
- Tylko, że mi serio nie jest miło ciebie widzieć - odwarknęłam.
Zawinęłam niesforny kosmyk włosów, który wypadł mi z koka. Ponowiłam próbę wstania, ale na marne. Chłopak widząc moje poczynania uśmiechnął się diabelsko, a mi to chyba para z uszu wylatywała.
- Arogancki dupek z ciebie, wiesz?
Brunet przekrzywił głowę i uważnie przyglądał się mojej twarzy. Ewidentnie czegoś na niej szukał, a ja nawet nie mogłam wymyśleć, o co do cholery mu chodzi. Odwróciłam głowę nie mogąc dłużej utrzymać kontaktu wzrokowego z chłopakiem.
- Możesz mnie przepuścić, proszę?
Mój głos zdecydowanie stracił na sile. Czuje się już całkowicie bezsilna. Chyba to wszystko mnie przerosło, a moje uczucia wybrały sobie właśnie taki punkt kulminacyjny. Mimo, iż mi się on nie podoba, z głośnym westchnięciem zsunęłam się niżej na krześle.
- Wszystko w porządku, Martin?
Pokręciłam głową i schowałam twarz w dłoniach. Za chwilę usłyszałam szarpnięcie krzesłem i poczułam obecność Morgan'a tuż obok mnie. Pomimo tego, że chłopak się na mnie patrzył, ja nie miałam takiej odwagi.
- Chcesz o tym porozmawiać?
Kolejny raz pokręciłam głową.
- Chcę to ja wyjść, ale ty swoim wielkim dupskiem mi to uniemożliwiasz.
Słysząc jego śmiech całkowicie zdezorientowana podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Chłopak oparł jedną dłoń na kolanie, a drugą na stoliku i lekko pochylił się do przodu. Czy on naprawdę śmieje się z tego, że skomentowałam jego wygląd? I to na dodatek ten mój komentarz nawet nie był trafny?!
YOU ARE READING
Stay with me [WSTRZYMANE]
RomanceTo jest historia o Chelsea, która od połowy ostatniej klasy liceum miała problemy. Straciła zaufanie mamy, ważną osobę, aż w końcu nie wytrzymała i upadła na samo dno. Po wielomiesięcznej pracy udało jej się odzyskać to, co utraciła. Teraz wyjeżdża...