Rozdział 8

1.8K 71 1
                                    


Jose


Byłam na siebie zła, ponieważ nie udało mi się ustalić lotu na dzień w którym Thomas miał zjawić się w naszych progach. Mój plan legł w gruzach. Wynikiem czego potem był wspólny lunch z "moim przyszłym mężem", a piekło mnie mogło pochłonąć, nie zgodziłabym się dalej na tę farsę. Miałam głęboko gdzieś już sam fakt, że seks z nim był jak prawdziwa sztuka.

Nie chciałam być niczyją własnością, nawet jeśli traktowałby mnie jak księżniczkę. Nie chciałam przydomku żony.

- Ej - mężczyzna złapał mnie za dłoń - Martwi cię coś?

W czarnych oczach zdołałam zauważyć jakiś element udręki dlatego pokręciłam energicznie głową dając mu do zrozumienia, że jego obawy są niesłuszne choć tak wcale nie było.

- Jednak sądzę, że...

- Thomas, czy ten ślub to nie pieprzona farsa? - puściły mi hamulce.

Zaskoczony odłożył łyżeczkę którą mieszał kawę i westchnął:

- To o to chodzi, tak? Chodzi ci o ślub, mogłem się tego domyślić. Jose, to nie...

- Jeśli sądzisz, że przez to, że zgodziłeś się na propozycję mojego ojca zbudujesz jakiś status przy mnie, jesteś w dużym błędzie. Nie ma miejsca w moim życiu na pieprzony ślub! - wyznałam mu nie panując na swoim językiem. Chciałam by to wszystko wyszło ze mnie, dłuższa gra nie miała sensu, nie z nim...

Uchylił lekko wargi, a ja poczułem lekkie zmieszanie, mój żołądek zacisnął się w ciasny supeł, dłonie same napierały na szklankę w której była ciepła kawa.

- Czyli...czyli nic do mnie nie czujesz?

Boże. Thomas mnie zaskoczył, chyba jeszcze bardziej swoimi słowami niż ojciec tym całym ślubem.

Położyłam dłonie na jego zimnej i zacisnęłam palce. Wpatrywałam się w jego oczy licząc, że przyjmie moje słowa tak jak tego chciałam.

- Posłuchaj...znasz mnie już na tyle, że na miłość w moim przypadku, chyba jest już za późno - przyznałem przerywając - Jedyne czego chcę to zajebistych znajomości opartych na seksie, czy jedzeniu wspólnie kolacji przy świecach. Bez uczuć, bez obrączek na palcach czy...gromadki dzieci.

- Ale - nagle się ożywił - Zobacz, było nam tak dobrze kiedy bez seksu leżeliśmy przykryci kocem oglądając Dirty Dancing czy Pretty Woman - uśmiechnął się lekko.

- Ale to nie to samo - pokręciłam głową od razu wzdychając - Możemy to robić bez obrączek na palcu. Uwierz mi ale to cholerne złoto by kuło mnie w oczy, a sama świadomość, że do kogoś należ zdołałaby mnie zrujnować. Nie chcę byś zrezygnował ze swojego szczęścia dla mnie, dla osoby która nie może dać i czego czego oczekujesz. Proszę, porozmawiaj z moim ojcem i namów go na zmianę. Nie może dojść do tego ślubu.

Zamilkł, a ta cholerna cisza nie świadczyła dobrze. Thomas w pewnym momencie gwałtownie wstał z krzesła i nie mówiąc nic wyszedł z restauracji zostawiając mnie samą jako kąsek dla ciekawskich ludzi, którzy znajdowali się tam również.

Nie chciałam grać mu na uczuciach, skoro już byłam pewna, że mu na mnie zależało. Mi również na nim zależało ale w inny sposób. Nie w taki jak on sądził.

W swoim mniemaniu nie zrobiłam niczego złego. Powiedziałam mu to co sądze, nie zamydlając pięknymi oczami, że pokocham go z całych sił. Na to było już o dużo za późno.

Jose. La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz