4

321 62 48
                                    

Zaczął się pierwszy dzień z normalnymi lekcjami dla każdego. Oczywiście, raczej nikt nie był zadowolony, że musi wstać na 8 rano. Dlatego o 7:30 po korytarzach chodziły już żywe trupy, które spały mniej niż 5 godzin, tak jak na przykład George.

Chłopak podszedł do szafki i wyciagnal z niej potrzebne mu książki i zaczął kierować się do sali, w której miała zacząć się jego pierwsza lekcja w tym roku. Po drodze mijał wiele osób, które chciały go zagadać na smierć, a on ich nawet nie znał i widział pierwszy raz na oczy.

"Wiecie co, ja muszę już iść na lekcje, także...ooO! Clayton! Jak dobrze cię widzieć, przyjacielu!" wykrzyczał brunet. Tak naprawdę, to nie chciał z nim w ogóle rozmawiać, ale blondyn był jedyną opcją na wyciągnięcie go spośród tych ludzi. Zaczął iść ze sztucznym uśmiechem w kierunku chłopaka, który stał w zakłopotaniu. Gdy był już wystarczająco blisko, owinął swoje ramię na szyi Clay'a i zaczął iść z nim w przeciwnym kierunku do tłumu uczniów.

"Uh, o co chodziło?" spytał Clay. George zdjął swoją rękę z jego ramienia na zakręcie korytarzu i spojrzał mu w oczy ze swoją standardową miną, która pokazywała jego niechęć do dalszego życia.

"O to, żebyś wyciągnął mnie z tłumu tych kretynów." przewrócił oczami. "A to, że powiedziałem, że jesteś moim przyjacielem, nie jest prawdą, mam nadzieję, że o tym wiesz." odpowiedział i poszedł w swoim kierunku.

'Jasne, jakbym mógł uważać inaczej.' pomyślał Clay i przewrócił oczami. Do lekcji zostało mu jeszcze trochę czasu, więc postanowił poszukać Sapnapa i ewentualne spytanie się go, czy zgodzi się na wspólne siedzenie w ławce.

"Clay!" zza pleców chłopaka rozbrzmiał głos jednego z jego przyjaciół. Odwrócił się i zauważył idącego w jego kierunku Sapnapa, którego miał właśnie poszukać.

"Hej, Sap. Co tam?"

"Szukałem cię z Karlem po całej szkole! Gdzieś ty się podziewał?"

"Powiedzmy, że ratowałem tyłek Brytyjskiej królewnie..." kolejny raz w ciągu tego dnia przewrócił oczami.

"Brytyjskiej królewnie?" Nick nie rozumiał. Jemu trzeba mówić coś prosto i zwięźle, bez zagadek, bo to przemęcza jego mózg.

"Pomagałem George'owi wydostać się z tłumu dzikich fanów."

"Aaa, dobra, teraz to ma sens...okej! Idziesz ze mną do sklepiku? Muszę kupić sobie kawę, bo zaraz zasnę." chłopak kiwnął głową na zgodę i obydwoje udali się w poszukiwaniu jednych z uwielbianych drzwi uczniów całej szkoły.

"Sapnap?"

"Mhm?"

"Mogę siedzieć z tobą w ławce na lekcjach? Chyba, że siedzisz z Karlem, to zrozumiałe."

"Mogę, bo Karl stwierdził, że w tym roku mnie oleje i będzie siedział z twoją przysłowiową „Brytyjską królewną" bo raczyła się u nas stawić." obydwoje się zaśmiali. "Jednak będziesz musiał wykombinować sobie kogoś na matmę i biologię, bo na te dwa przedmioty jestem zaklepany dla Karla, a raczej on dla mnie, bo tych przedmiotów nie ogarniam w ogóle, a on je potrafi, z tym mi się udało."

"Liczysz na łatwe ściąganie, co?"

"Proszę cię, tylko głupi by nie skorzystał. Więc nie wiem, usiądziesz wtedy z George'm lub jakimś randomem z klasy."

"A co z Quackitym?"

"A co ma z nim być? Quackity jest Quackitym, w tym roku mu się nie udało i kibluje, jak kretyn."

"Słyszałem to!" krzyknął zza ściany podirytowany chłopak, o którym była mowa.  Po paru sekundach spaceru obydwaj chłopacy znaleźli się pod ich planowanym punktem.

"Chcesz tez?" spytał Sapnap.

"Poproszę."

~~~~

13:30, dzwonek na długą przerwę. Z jednej strony był to najlepszy czas w dniu szkolnym - oczywiście zaraz po całkowitym zakończeniu lekcji - bo było dużo czasu dla siebie, czy to na jedzenie, czy na odpoczynek, ale z drugiego strony, był to czas, w którym korytarze i praktycznie wszystkie miejsca były zatłoczone.

George od razu wyszedł z klasy jako pierwszy, zgubił się w tłumie innych uczniów i nikt nie widział, w którym kierunku poszedł.

"Clay, idziesz zjeść z nami?" zapytał Karl pakujący rzeczy Sapnapa, bo chłopak jak powiedział - jego mózg zbyt się przegrzał i nie potrafi sam się spakować.

"Tak, chętnie." odparł i cała trójka wyszła z sali jako ostatnia i pokierowała się prosto na stołówkę.

~~~~

"Nie, błagam, skończ, to żenujące, Sap."

"Jak żenujące! Evelyn się za tobą oglądała! Wiesz ile facetów chciałoby być na twoim miejscu? Gościu, zagadała do ciebie najbardziej pożądana laska w całej szkole! I ty uważasz, że to żenujące?!"

"Co jest żenujące, Nick?" spytała dosiadająca się dziewczyna, o której właśnie rozmawiali.

"Eee....żenujące jest to, że zadają nam tyle zadań domowych, my przecież tez mamy życie prywatne, pfff."

"Jeżeli twoje życie prywatne składa się z pieprzenia się ze swoim chłopakiem, to tak, ta ilość zadań jest żenująca."

"EJ!" krzyknął zarumieniony Nick, a reszta obecnych przy stoliku, zaczęła się tylko śmiać.

"A ty, Clay? Masz kogoś?"

"Nie...właściwie to nigdy się nie zakochałem, więc..-"

"Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że drugi najprzystojniejszy chłopak z całej szkoły od razu po George'u, nigdy nie miał dziewczyny i nigdy nikt mu się nie podobał?"

"Eee, no...nie?"

"Błagam cię! To niemożliwe!"

"Eve, żyje pod ciągłym monitoringiem, dobrze o tym wiesz, widziałaś na zajęciach z pianina...-"

"Czekaj, to wy się znacie osobiście?!" wtrącił Nick.

"Tak, chodzimy z Clay'em razem na zajęcia z pianina od kilku miesięcy."

"AHA? I ty nie powiedziałeś mi, że przyjaźnisz się z najładniejszą laską w naszej szko..- AŁA!"

"A mi nie mówisz takich rzeczy, dupku!"

"Przecież cały czas cię komplementuję, Karl!" chłopak tylko prychnął i odwrócił się w przeciwną stronę do swojego chłopaka.

"Cóż, Nick. Chyba jednak musisz uważać na słowa. Okej! Zmywam się, widzimy się na zajęciach, Clay! Cześć chłopaki!"

"Pa!" odpowiedział blondyn i znów zaczął wpatrywać się w scenkę przed nim, w której to Sapnap przepraszał swojego chłopaka na szkolnej stołówce, praktycznie kładąc się na stole.

"Oh, No proszę! Nie obrażaj się już! Zabiorę cię gdzieś! Tylko od obraź się, proszę!"

"To...ja was zostawię, idę się chwilę pouczyć." Clay od razu wyszedł ze stołówki i zaczął kierować się do biblioteki. Mało kto tam przebywał, albo raczej nikt, oprócz bibliotekarki.

~~~~

"Dzień dobry, Pani Alice."

"Clayton! Miło cię widzieć! Jak minęły ci wakacje?"

"Były nawet udane. A Pani?"

"Ja również nie narzekam! Szukasz czegoś konkretnego, czy jednak nie?"

"Nie, dziś przyszedłem się tylko pouczyć."

"Rozumiem. Jakbyś czegoś potrzebował, to wiesz, gdzie mnie znaleźć." kobieta posłała blondynowi ciepły uśmiech i zatopiła się w swojej pracy. Clay za to poszedł na tył biblioteki, do jego ulubionej części, do której nikt nie zaglądał, bo stały tam stare regały z jeszcze starszymi książkami. Odległe i ciche miejsce, w którym nikt nie ma jak przeszkadzać.

Our little secret |DNF|Where stories live. Discover now