7

384 59 35
                                    

Sapnap miał rację. George siedział oparty o drzewo na wzgórzu, z którego widać było prawie całe miasto. Siedział z zeszytem i coś w nim zapisywał lub rysował, nie wiadomo.

Clay zaczął podchodzić bliżej, aż nie znalazł się na odpowiedniej odległości i usiadł obok. Z początku George go nie zauważył, dlatego blondyn rozglądał się dookoła. Niedaleko drzewa stał motor chłopaka. Dopiero teraz Clay mógł się mu przyjrzeć i w ogóle zwrócić uwagę na to, że ten ma motor. Nie był jakiś nadzwyczajny, zwykły, czarny z lampą na środku.

"Ładny motor, ale trochę smutny, cały czarny taki." powiedział szybko blondyn. Chłopak dopiero po usłyszanych słowach zauważył, że ktoś siedzi obok niego. Zamknął to, co trzymał w rękach i wstał na proste nogi, jak poparzony.

"Co ty tutaj robisz?!" krzyknął.

"Przyszedłem cię szukać. Sapnap obstawiał, że możesz tu być."

"Więc czemu ty tu jesteś, a nie on?"

"Bo powiedziałem mu, żeby wrócił do domu i ochłonął. Tak samo ty."

"Pff." brunet przewrócił oczami i zebrał swój ołówek z ziemi, chowając go do kieszeni.

"Siadaj, chciałem pogadać."

"A ja nie chciałem z tobą pogadać, trochę sprzeczne sygnały mamy."

"Jezus, daj sobie spokój. Wiem, że mnie nie lubisz, ale to nie znaczy, że nie możesz poświęcić mi dosłownie chwili, żeby wszystko wyjaśnić."

"A może faktycznie nie mogę? Może twoja blondwłosa przyjaciółeczka na mnie czeka?" Clay się zaśmiał i pociągnął za rękę George'a, żeby usiadł z powrotem na ziemi.

"O tej godzinie to ona jeszcze ma zajęcia, więc się na to nabiorę. Pogadaj ze mną chwilę i pozwolę ci iść, dobra?" jęk niezadowolenia wydobył się z ust bruneta. Przewrócił oczami i usiadł wygodniej, spoglądając na swojego towarzysza.

"Więc? Mów. Masz pięć minut."

~~~~

"Więc proszę. Możemy unikać się na korytarzu czy lekcjach, wisi mi to. Tylko nie róbmy afery, gdy będziemy gdzieś wychodzić z naszymi przyjaciółmi i będziemy musieli spędzać czas w swoim towarzystwie. Dobrze?" po chwili niekomfortowej ciszy, brunet zgodził się na taki układ. On tak samo nie chciał słuchać kłótni ze swoimi przyjaciółmi, czy co gorsza, uczestniczyć w nich.

"Mogę jeszcze spytać cię o jedno, George?"

"Mhm, byle szybko."

"Czemu aż tak mnie nie lubisz?"

"Ludzie „twojego pokroju" po prostu są wredni i egoistyczni. To widać. Od hajsu wam odbija i traktujecie innych, jakby byli chłopską mniejszością i wyśmiewacie się z biedniejszych." tego Clay się nie spodziewał. Myślał, ze dostanie tekstem z serii: „nie jesteś moją matką", tak jak to miał George w zwyczaju.

"Gdybym był taki jak cała ta reszta bogatych dzieciaków, to ciebie by już dawno w tej szkole nie było. Bo wiesz, bogaty tatuś zrobi wszystko."

"No tak, masz trochę rację." westchnął. "Jednak to nie znaczy, że cię polubiłem, czaisz? Możemy mieć neutralne stosunki. I tyle, rozumiesz?" blondyn kiwnął głową w potwierdzeniu. Wstał, otrzepał się z ziemi i sprawdził godzinę na swoim zegarku. Było po 23, miał kłopoty.

Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu George'a, który był ledwo widoczny stojąc przy swoim czarnym motocyklu, ubrany na czarno, gdy dookoła było pełno drzew i było ciemno.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 18, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Our little secret |DNF|Where stories live. Discover now