5

314 58 31
                                    

Clay skręcił w odpowiednią stronę i podniósł głowę, widząc z daleka czyjeś buty. Zatrzymał się i wpatrywał w niższego od siebie chłopaka, który stojąc na palcach próbował ściągnąć jedną z książek, ale był za niski. Po chwili parę książek niespodziewanie spadło mu na głowę, a on sam przez to potknął się o swój plecak i wylądował na ziemi, przeklinając pod nosem. Jak na złość, książka, po którą chłopak sięgał, leżała jako ostatnia na szafce i to ona nie spadła. Clay zaśmiał się i zdjął książkę z regału i podał ją brunetowi, leżącemu na ziemi i trzymającego się za głowę.

"Wydaję mi się, że jesteś trochę za niski." wyparował od razu, bez zastanowienia, co mogło być błędem, bo w końcu osobą, która zrobiła to zamieszanie, był George. Brunet podniósł głowę wyżej i spojrzał na chłopaka przed sobą, który po chwilowym kontakcie wzrokowym otworzył szerzej oczy i zaczął grzebać w swojej torbie.

"Dzięki..." wymamrotał cicho, obserwując blondyna.

"Trzymaj to i nie puszczaj dopóki ci nie powiem."

"A co, moją matką jesteś?"

"Nie, ale krew ci leci z nosa. Powinieneś bardziej uważać, jedna z książek musiała spaść ci na twarz lub zahaczyć o twój nos. Następnym razem poproś o pomoc kogoś wyższego lub weź po prostu stołek. Tak będzie łatwiej." powiedział Clay i uśmiechnął się na końcu wypowiadanego przez siebie zdania.

"Dzięki za rady, mamusiu." znów przewrócił oczami. "Czego chciałeś?"

"Co?"

"Pytam, po co tu przyszedłeś. Nikt tu nie przychodzi, tym bardziej na tą część biblioteki."

"To samo pytanie mógłbym zadać teraz tobie, George." odbił się blondyn i zaczął zbierać zrzucone książki i ustawiać je z powrotem na regale.

"Słyszałam huk, coś się stało?" spytała wystraszona bibliotekarka, pojawiająca się zza rogu.

"Nic poważnego. George'owi spadło parę książek i tyle."

"Nic poważnego? Widać, ze leci mu krew z nosa..."

"Wiem, zauważyłem, dlatego dałem mu chusteczkę. Niech się Pani nie martwi, zajmę się nim." kobieta wróciła na swoje stanowisko, a Clay skończył układać książki. Podał kolejną chusteczkę brunetowi i usiadł obok niego na podłodze.

"Poradziłbym sobie z tym wszystkim sam, wiesz?"

"Nie powiedziałbym, wszystkie książki spadły, ale ta, którą chciałeś wziąć, dalej była na półce."

"Skąd niby wiesz, że chciałem akurat książkę?"

"Instynkt."

"Mhm, fajnie. Dzięki, cześć." chłopak spróbował wstać, ale kręciło mu się w głowie i nie umiał utrzymać równowagi. Osoba trzecia, która nie widziała całego tego zdarzenia, uznałaby go pewnie za pijanego. Ale Clay za to się śmiał.

"I z czego kurwa rżysz, co?"

"Z ciebie." odpowiedział radosny. "Wyglądasz jak pijany."

"A pierdol się."

"Pomóc ci? Trochę książek spadło ci na głowę."

"Dam radę. A nawet jak nie, to nie chcę na pewno pomocy od ciebie." blondyn westchnął i wyciągnął swoje książki do nauki i już w ciszy zaczął powtarzać materiał. No, prawie w ciszy, bo co chwilę podśmiewywał się przypominając sobie scenkę spadającego bruneta wraz z książkami i jego zdezorientowanie podczas już siedzenia na ziemi.

~~~~

Ostatnia lekcja w tym dniu, matematyka. Raczej najbardziej znienawidzony przedmiot przez wszystkich uczniów. Prawie wszystkich, bo Clay go lubił. I to było w nim dziwne.

Our little secret |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz