Rozdział trzeci

1.6K 37 4
                                    

– Cornel i Ivy, nie sądzicie, że wypadałoby mieć odrobinę szacunku wobec siebie – rzekła moja matka, a Aurora jej potaknęła.

– Mamo nie każdy musi się lubić – stwierdził Lucas.

– Możesz się przymknąć? Gadatliwość to jedyna rzecz, którą macie po ojcu – mama oparła swoje ręce na biodrach, a tata na jej słowa zaśmiał się.

– Zawsze coś – powiedział tata, a wszyscy się zaśmiali. Dobra oprócz mnie i Cornela, który uśmiechał się złowieszczo. Oho, zaraz coś powie.

– A jeśli mogę spytać, po kim Ivy jest taka głupia. Nie mówię, że państwo są głupi ale tak z ciekawości – dobrze, tak się bawimy.

– Cornel! – Aurora zaczęła, ale jej przerwałam.

– A ty po kim jesteś taki zjebany? Nie chce nic mówić, ale twoi rodzice są normalni w podobieństwie do ciebie.

– Ivy, do cholery jasnej ile razy mówiłam Ci, że nie przeklina się przy starszych – zaśmiałam się na słowa mamy, to dzięki niej tak ładnie przeklinam.

– Chelsey ty w domu klniesz jak stary szewc.

Tata próbuje chyba wywołać w domu Roy jakąś wojnę. Niestety naszej mamie nie wolno nic wypominać bo się bardzo wkurza. Mama była gotowa odezwać się już do taty, ale postanowiłam uratować sytuację.

– Dobrze, może przestańmy się kłócić, myślę że powinniśmy spędzić ten wieczór w miłej atmosferze – powiedziałam, a Cornel zaśmiał się na moje słowa.

– Jestem za – zaznaczył Lucas.

– W takim razie zapraszam was do stołu.

Wyszliśmy z przedpokoju i znaleźliśmy się w salonie, który był połączony z kuchnią i jadalnią. Wszystko było zachowane w beżowych i białych kolorach, co ze sobą idealnie współgrało.

Na środku stał duży stół, który zastawiony był potrawami różnego rodzaju. Spojrzałam na swoje ręce, gdzie nadal trzymałam ciasto.

– Proszę bardzo – dałam ciasto Aurorze.

– Och, dziękujemy to bardzo miłe z waszej strony. Siadajcie i częstujcie się – odparła z uśmiechem.

Moja mama usiadła przy brzegu potem obok niej tata, Lucas i ja. Po przeciwnej stronie zasiadł Patrick, który zostawił jedno miejsce dla swojej żony oraz Cornel, który niestety usiadł naprzeciwko mnie. Aurora włożyła malutką Maeve do krzesełka przeznaczonego do karmienia małych dzieci, a po chwili sama usiadła.

– Dzisiaj spotkałam tą dziwną sąsiadkę i chwaliła mi się, że będzie miała kolejnego wnuczka – zaczęła rudowłosa.

– Co za głupia dziw... – mama nie zdążyła dokończyć bo tata zakrył jej usta ręką.

Cornel parsknął cicho pod nosem, a Patrick zaczął się głośno śmiać.

– Dziwka.

Spojrzałam zszokowana na Aurorę, chyba nikt się nie spodziewał, że Aurora wypowie takie słowa.

– No co? Naprawdę Melissa jest zjebana – wzruszyła ramionami.

Mama nie wytrzymała i wybuchła śmiechem tak samo jak ja. Po chwili wszyscy zaczęli się śmiać, a kiedy się opanowaliśmy to mała Maeve zaczęła mówić.

– Źifka, źiwka.

O kurde.

Dziewczynka zaczęła się śmiać i wymachiwać rękami w każdą stronę. Wszyscy patrzyli na nią bardzo zdziwieni, jakby w ogóle nie spodziewali się takiej sytuacji. A wiadomo, że dziecko zawsze podłapie słowa te co nie trzeba

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz