Rozdział ósmy

1.5K 52 8
                                    

Parę dni później

Piątek.

Piątek, piąteczek, piątunio.

Piątek to mój ulubiony dzień tygodnia. Niektórzy myślą, że ulubionym dniem ucznia w ciągu tygodnia jest zapewne sobota. Ale tak nie jest, mimo wszystko sobota to dzień w którym muszę odrabiać wszystkie lekcje i uczyć się na wszystkie kartkówki, sprawdziany. W piątki przynajmniej nie muszę od razu robić prac domowych. Jednym plusem soboty jest chyba możliwość późniejszego wstawania.

Cornel został przyjęty wspaniale w naszej szkole. Naprawdę chyba każdy chciałby w tak krótkim czasie zostać polubionym tak jak inni polubili Cornela. Niestety, ja tego dłużej nie zniosę, a Emily ma to gdzieś i tworzy cudowną parę przyjaciół z Cornelem.

Jednak widać gołym okiem, że Emily oczekuje czegoś więcej od niego.

Cornel, mimo że ją lubi trzyma dystans, a ona.. No właśnie, ona ciągle się do niego klei, chociaż widać, że Cornelowi się to nie podoba. Na tym wszystkim cierpi również cała nasza paczka, nawet Rose ma już dość Emily.

- Ivy! Coś dla ciebie! - usłyszałam głos mamy, która po chwili weszła do mojego pokoju z bukietem czerwonych róż?

- Co to? - zapytałam, nie ukrywając zdziwienia.

- Kwiaty Ivy, zwykle kwiaty. Szkoda tylko, że nie mówiłaś, że masz kawalera. Jestem twoją matką i sądzę, że takie rzeczy powinnam rozumieć. Nie musisz tego mówić tacie jeśli nie czujesz się z tym komfortowo, ja również mu nie powiem, ale jeśli zobaczy te śliczne róże to na pewno się czegoś domyśli - zaczęła nawijać jak szalona, a ja staram się nie zaśmiać.

Kiedy skończyła nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem, a ona spojrzała na mnie jak na debilkę, aczkolwiek nadal się uśmiechała.

- Mamo, nie mam pojęcia od kogo to jest i chyba nie chce wiedzieć - zaspokoiłam ją, a jej uśmiech zniknął w momencie, jednak po chwili pojawił się ponownie.

- O czymś mi nie mówisz - powiedziała po czym postawiła kwiaty na biurku i wyszła.

Podeszłam do bukietu i zauważyłam kopertę, której wcześniej nie widziałam. Ostrożnie wyjęłam ją z kwiatów, moja ciekawość wywaliła w tym momencie do zenitu.

Wyjęłam małą karteczkę, aby zobaczyć co się na niej znajduje.

Niedługo się zobaczymy

L.L

Co to za inicjały? I co chodzi, z kim się zobaczę?

Nieznajomy lub nieznajoma nie zostawili więcej wskazówek więc kwiaty postawiłam na parapecie i postanowiłam iść po wazon, gdyż mama nie przynosiła mi go.

- Gdzie masz jakiś wazon - zapytałam mamy, wchodząc do kuchni.

- W szafce nad kuchenką - odpowiedziała nie podnosząc wzroku znad laptopa.

- Znowu pracujesz? - zapytałam zirytowana, ileż można siedzieć przed tym dziadostwem.

- Kochanie, mamy ciężki czas w pracy. Poza tym w każdej pracy musisz się napracować żeby zarobić cokolwiek - wzruszyła ramionami.

- Nieważne - mruknęłam pod nosem i napełniłam wazon wodą.

Wyszłam z kuchni, nie mówiąc nic więcej do mamy i wróciłam do pokoju.

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz