𝑉. 𝐶ℎ𝑟𝑖𝑠𝑠𝑦

210 22 18
                                    


Eddie Munson chwycił mocno w swoją dłoń rękę Harringtona, pomagając mu tym samym wdrapać się przez otwarte okno. Steve upierał się, że pomocy nie potrzebuje, przecież kiedyś co wieczór wspinał się do okien pięknych panienek, lecz, patrząc na jego stan, brunet wolał pomóc, niż nie daj Boże pozwolić mu spaść.

Kiedy każdy był już w środku, Edward zmęczony padł plackiem na łóżko, przymykając oczy.

- Pójdę się przebrać, okej? - powiedział zmarznięty szatyn, kończąc grzebać w szafce, a następnie skierował się do łazienki, rzucając spojrzenie na gościa, by upewnić się co robi. Odpowiedziało mu stłumione, twierdzące mruknięcie.

Dwudziestolatek wrócił po dziesięciu minutach, zastając bruneta w tej samej pozycji co wcześniej. Pomyślał, że zasnął, więc, nie spiesząc się, rozwiesił swoje wilgotne ubrania na kaloryferze. Kurtkę długowłosego miał przewieszoną przez ramię, dlatego ściągnął ją, chcąc odłożyć na krzesło, by oddać mu na drugi dzień, lecz zatrzymał ją w rękach na dłużej, przypatrując się kolorowym naszywkom z różnymi wymyślnymi nazwami zespołów. Nie miał zielonego pojęcia o takiej muzyce, ale podobały mu się one. Eddie'mu było w nich do twarzy.

- Steve. - Gospodarz odwrócił się na słowa gitarzysty, który usiadł na łóżku, wpatrując się w niego swoimi brązowymi oczami.

- Tak? Myślałem, że zasnąłeś.

- Pytałeś wtedy, czy boję się wody - powiedział, a Harrington pokiwał twierdząco głową. - Opowiem ci pewną historię, która miała miejsce w zeszłym roku...

- Jesteś pewna, że tego chcesz, Chrissy? - Muzyk postawił dziewczynę przed pytaniem, podnosząc brwi.

- Nigdy nie czułam się gorzej. - Blondwłosa dziewczyna popatrzyła na chłopaka twardym spojrzeniem, w którym czaiła się odrobina bólu.

- Znów problemy z matką? - Pokiwała głową spuszczając wzrok.

Wspomniana kobieta miała bowiem krzywą obsesję na punkcie wyglądu jej córki. Nie kochała jej, a doskonały wygląd, lecz za każdym razem znajdowała rzecz, za którą krzyczała na swoje dziecko bądź wyzywała, uciekając się do aktów przemocy psychicznej. - A co z tym twoim chłoptasiem? Nie widzi, że jego dziewczyna jest w rozsypce? - dopytywał.

- Nie ma czasu, by się ze mną spotkać. Jest zajęty. - W jej ton wchodziła już znaczna irytacja. - Po prostu mi to sprzedaj, Eddie.

Brunet podniósł ręce do góry, w celu pokazania, że nie będzie zadawać już więcej pytań. Nie znali się dobrze, więc nie drążył tematu. Aktualnie robił jedynie za dealera, który miał sprzedać towar swojemu klientowi, więc wyciągnął z kieszeni niewielką saszetkę i wręczył ją Cunningham, zaś ona przekazała mu ustaloną kwotę.

- Baw się dobrze - mrugnął. - Ale jakbyś mogła, to zaczekaj sekundę. - Pognał do swojego pokoju, zostawiając dziewczynę samą. Był to pierwszy krok do gwarantowanych kłopotów.

Munson, wchodząc, rzucił dłużej okiem na swoją wspaniałą gitarę wiszącą na ścianie, po czym zaczął grzebać w swoich szafkach w celu znalezienia pewnego przedmiotu.

- Mam cię! - wykrzyknął, wyciągając zakurzony album z samego dna biurka. Wyłożył go na blacie i wertował strony w celu znalezienia tej jednej fotografii. W końcu na nią trafił.

Przedstawiała ona grupowe zdjęcie ze szkolnego "Mam talent", w którym razem z dziewczyną brał udział. Bardzo chciał jej to pokazać, ponieważ podczas ich pierwszej rozmowy, już w czasach liceum, zboczyli na ten temat, a Chrissy powiedziała, że pamięta nazwę jego zespołu. Długowłosy cieszył się wtedy jak dziecko.

𝑀𝑒𝑡𝑎𝑙𝑜𝑤𝑦 𝑝𝑜𝑐𝑖𝑠𝑘 | 𝑆𝑡𝑒𝑑𝑑𝑖𝑒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz