papierowa przepaść.

78 14 1
                                    

Raz, dwa, trzy, raz dwa trzy, raz dwa trzy.. Owe słowa powtarzane w, mogłoby się wydawać, nieskończoność, były jedynym co potrafił wygenerować umysł zabieganego nastolatka, skupionego na zbliżającym się festiwalu do tego stopnia, iż najprawdopodobniej zapomniał o znaczeniu wyrazów "zdrowy sen" czy "regularne posiłki". W prawdzie, ciężko było znaleźć okres w życiu tego chłopaka, kiedy nie biegałby za wszystkim na urwanie głowy, jednakże tym razem sam zdawał sobie sprawę z tego iż przechodzi sam siebie, a co za tym idzie, zbliżał się do niebezpiecznej granicy swojej wytrzymałości. Dodatkowym zmartwieniem na jego głowie były próby ukrycia swojego stanu przed swoim przyjacielem, przychodzącym do niego codziennie z rana, bądź zostającym na noc, którego przenikliwe, koloru jesiennych liści tęczówki, rzadko przegapiają zmiany w wyglądzie czy zachowaniu Heizou, niemalże uniemożliwiając mu zatuszowanie swoich występków.

— Odpuść mi, Kazu, przecież wszystko jest w porządku, jestem w pełni sił! Mamy dzisiaj zbyt wiele egzaminacyjnych lekcji bym mógł je przegapić. Jeśli poczuję się słabo od razu pójdę do pielęgniarki, obiecuję, więc pozwól mi iść z tobą — ciemnowłosy chłopak od dobrych kilku minut usilnie starał się przekonać stojącego naprzeciwko Kaedeharę o słuszności wypuszczenia go z domu, upewniając jakoby stan jego zdrowia ani odrobinkę nie uległ pogorszeniu. Blondyn, na nieszczęście zielonookiego, aż za dobrze wiedział, kiedy ten próbuje wcisnąć mu jakiś kit, przez co sceptyczne spojrzenie na rozpatrywaną sprawę ciągnęło się do momentu błagań Shikanoina, którym zbyt miękkie serce nastolatka nie potrafiło z zimną krwią odmówić, w finale udzielając zgody na wspólne pójście na zajęcia. Nie obyło się bez marudzących na sytuacje wiązanek ze strony pokonanego w dyskusji, jak i śmiechu zwycięzcy, kończącego się o wiele za szybko przez próby opanowania zawrotów głowy, co jedynie bardziej martwiło jego towarzysza, wpędzając w co raz to większe poczucie winy za nie zatrzymanie go w łóżku.

Wystarczyła jedynie krótka chwila, podczas której Raiden wraz z Kaedeharą wymienili swoje spojrzenia, by ostatni z golden trio, dopiero co przybyły, domyślił się przebiegu wydarzeń sprzed parunastu minut, wzdychając przy tym oraz klepiąc Kazuhę po ramieniu. Dla ciemnowłosego właściciel fioletowych tęczówek nie był już taki pobłażliwy, zjeżdżając go od góry do dołu poprzysiągł osobiste unicestwienie swego przyjaciela, jeśli ten sprawi im dzisiaj jakiekolwiek problemy przez swoją niechęć do odpoczynku w domu, bowiem niestety nie był to pierwszy raz, gdy ledwo utrzymujący prostą linię kroku detektyw zmuszał się do dalszego funkcjonowania. Przez te wszystkie lata przyjaźni, Scaramouche jest w stanie naliczyć mniej więcej dwadzieścia podobnych incydentów przypadających na każdy rok, zawsze kończących się w identyczny sposób, u pielęgniarki szkolnej, z zamartwiającym się blondynkiem tuż przy łóżku przeciążonego nauką oraz ciągłą bieganiną chłopaka, jak i stojącym w rogu Kunikuzushim powtarzającym "a nie mówiłem, kretynie skończony". Po każdej takiej wpadce Shikanoin obiecywał swoją poprawę, jednak wszystkie słowa przeprosin idą w zapomnienie w momencie zawalenia mu się na głowę zbyt wielu spraw wymagających natychmiastowej uwagi. W ostateczności, Heizou nie potrafił nic poradzić na swój pracoholizm, czuł się źle nic nie robiąc, dlatego udzielał się w większej ilości rzeczy niż jest w stanie ponieść, przysparzając tym zdecydowanie za dużo zmartwień wszystkim w około.

— Co ty wyprawiasz do cholery, Shikanoin? — usłyszeć jak Scaramouche używa nazwiska zamiast imienia względem któregoś ze swoich najbliższych przyjaciół było taką samą rzadkością, jak przyznanie się wspomnianego chłopaka, że rzeczywiście powinien odpocząć. Nie zdarza się to praktycznie nigdy, jedynie w momentach, w których nerwy wypowiadającego się granatowowłosego są zszargane do tego stopnia iż jest w stanie rozwalić najbliższy stolik pięścią i wciąż nie poczuć chociażby najmniejszej ulgi z wyładowania się. Całe to kumulujące się od porannego spotkania w drodze na zajęcia zirytowanie osiągnęło swój limit, gdy tylko po wezwaniu Kazuhy przez nauczyciela, Heizou wyczuwając okazję bez nadzoru miał zamiar pomóc klubowi artystycznemu w przenoszeniu najróżniejszych przedmiotów z klasy na salę gimnastyczną, gdzie niedługo odbyć miał się pomniejszy konkurs związany ze szkolnymi twórcami sztuki. Jak Raiden szanował, a nawet w pewnym sensie podziwiał, dobre intencje swojego przyjaciela oraz chęć zaangażowania, tak nie mógł przyglądać się jego poczynaniom z boku widząc, z jaką częstotliwością wycofuje swoją dłoń w połowie drogi, byleby nie złapać się znów za głowę, bądź zaciska zęby pod uśmiechem, nie chcąc dodawać nikomu powodów do martwienia się. — Kazuha by mnie zabił jakby się dowiedział, że pozwoliłem ci na dźwiganie sztalug, a ja w przeciwieństwie do ciebie dbam o swoje życie i zdrowie także do grobu z jego ręki mi nie spieszno, więc z łaski swojej siedź gdzie siedzisz, nawet palcem nie ruszaj, bo cię przywiąże do tego krzesła i na tym się skończy.

papierowa korona | shikanoin heizou x kaedehara kazuhaWhere stories live. Discover now