♡ ·  · There is madness in his peace ·  ·

459 25 9
                                    

               Dzieci z natury są ruchliwe i niesforne. Duża ich część obiera za priorytet poznawanie świata, a w kąt porzuca jakiekolwiek pojęcie bezpieczeństwa. Jest to na tyle naturalne, ponieważ dziecko nie jest świadome zagrożeń. Dopiero życie je o nich uczy. Toteż większość dzieci obiera ścieżkę niezgrabnego i głośnego odkrywania.
          W domu Minów było to jednak niedopuszczalne. Yoongi jako jeden z trójki chłopców, w dodatku ani najmłodszy, ani najstarszy, dość szybko poznał smak porażki i konsekwencji. W wieku czterech lat postanowił zapoznać się z żelazkiem i tak przez kolejne lata nosił na swoim ciele symbol dziecięcej naiwności i niesforności, niewielką bliznę na lewym nadgarstku.
     Kiedy był jeszcze mały, nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, jak otoczenie go traktuje. Nie rozumiał przytyków ze strony braci ani uszczypliwości ukochanej matki. 

          Zrozumiał je dopiero jako nastolatek. 

               Właściwie jako nastolatek poczuł, że naprawdę zaczyna poznawać jakkolwiek świat. W końcu rozumiał, że niektóre słowa wypowiadane są po to by ranić. Zrozumiał także, że błędy młodości nie są wcale tak łatwo przebaczane, a blada blizna na jego nadgarstku jest jak znamię Kaina. Poczuł smak samotności, siedząc w domu wypełnionym wieloma pokoleniami. Doznał krzywdy ze strony najbliższych i życzliwości ze strony najdalszych. 
          I jedyne czego go nauczono to to, że nie warto jest ufać innym. 

          – A ty znowu w książkach. – Taeyoon stanąwszy tuż za młodszym bratem, ułożył dłonie na jego ramionach. – Kiedy zrozumiesz, że nie podołasz tej szkole? Zawalisz ten ostatni rok. Obaj doskonale wiemy, że to nie dla ciebie. 

          – Odpierdol się z łaski swojej. – Yoongi odtrącił ramiona brata i odwrócił się w jego kierunku, gromiąc go wzrokiem. – Wiem, że lubisz napawać się tym, że jako jedyny nie odziedziczyłem zafascynowania prawem i wrodzonego talentu do bronienia dupków na sali rozpraw, ale wyobraź sobie, że wolałbym nie zostać wydziedziczony przez coś tak żałośnie głupiego. Więc spierdalaj i daj mi się uczyć. 

          – Ach, Yoongi, kompletnie mnie nie rozumiesz. – Głośnie westchnienie opuściło usta Tae, co wywołało u młodszego z nich wyłącznie zniecierpliwione potrząśnięcie głową. – Kradniesz mi światła kamer, braciszku. Rodzice są tobą zachwyceni ze wszystkich złych powodów. Robisz to, czego nienawidzisz, a oni myślą, że po prostu kochasz to tak bardzo, że nie możesz się oderwać od książek.

          – Boohoo, Taeyoonnie nie jest już ulubieńcem mamusi, jak mi przykro. 

          – Jeny, daruj sobie, gówniarzu. – Tae obrócił się poirytowany na pięcie i podszedł do wyjścia z pokoju. Zatrzymał się jednak w pół kroku i zerknął na brata. – Wiem, że chcesz dobrze, ale wychodzi ci to chujowo. Bo ranisz sam siebie... A ja obrywam rykoszetem. 

          – Dobrze ci tak. Po tym wszystkim co z tobą przeżyłem, nie jest mi ciebie ani trochę szkoda. 

          – Wiem... I wiem, że kiedyś tego pożałujesz.

               Trzask drzwi na dobre uciszył Yoongiego, który jedynie wywrócił oczami. Pożałuje? Niby czego? Płacił pięknym za nadobne. 
          Relacja całej trójki braci nigdy nie była piękna. Zwykle dla zasady obrywało się na tym wszystkim najbardziej Yoongiemu, szczególnie od rodziców. Taeyoon był zbyt duży, by tak nierozsądnie stwarzać problemy, a Songtae był ich oczkiem w głowie. Najmłodszy, najbardziej obdarzony, normalnie bóstwo w ludzkiej postaci. 
          Yoongi nie lubił swojej rodziny. Nie lubił matki, która uważała pracę za aktywność ważniejszą od dbania o rodzinę. Nie lubił ojca, który kazał mu kryć wszystkie jego sekrety i szantażował go jego własnymi. Nie lubił swoich braci, którzy nigdy nie starali się mieć z nim normalnych relacji, choć on sam jeszcze kilka lat wstecz naprawdę próbował. Nie lubił swoich dziadków, którzy wywierali na nim presję, by kontynuował rodzinną tradycję i poszedł na prawo. 
          Min Yoongi kochał swoją rodzinę.

A jednocześnie od zawsze marzył, by nigdy nie być jej częścią. 

♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Myślę, że kolejne rozdziały będą dobijać jeszcze bliżej tysiąca słów, może uda mi się nawet, żeby były trochę dłuższe. Póki co takie malutkie przedstawienie postaci. 

I tak sobie myślę, chcielibyście, żebym dorzuciła w następnym rozdziale jakieś małe rozpiski postaci typu drzewa genealogiczne i inne pierdoły?

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Where stories live. Discover now