♡ ·  · Truth that heals ·  ·

239 22 3
                                    

               Było mu ciężko. Nieprzespane noce i dni wypełnione mordowaniem się podczas przygotowań do ślubu męczyły go coraz bardziej. Światełko na końcu tunelu, które widział wcześniej, zgasło z chwilą, w której Jimin postanowił zakończyć ich znajomość. Ale czego się spodziewał? Że Park zechce być jego kochankiem do końca życia? Że będzie czekał jak pies, aż Yoongi nagle stwierdzi, że czas rzucić papiery rozwodowe na stół? 
          Im dłużej o tym myślał, tym mniej dziwiła go cała ta sytuacja. Jimin nie zasługiwał na bycie tajemnicą. Na chowanie się po kątach i udawanie, że wcale go nie kocha. Zasługiwał na coś więcej. Na coś, czego Yoongi nie potrafił mu dać.
     A przynajmniej nie na początku. 

          Ale to się zmieniło. Yoongi się zmienił. Choć nadal bał się reakcji rodziców i nie czuł się ani trochę pewnie, był w stanie stanąć przed prawdą i spojrzeć jej w oczy. 

     Ale chyba było za późno, by powiedzieć o tym Jiminowi. 

          Jeon rozsiadł się na łóżku przyjaciela, otwierając pudełko ze świeżo zakupionym ciastem, na którym krzywo zapisał "Soon to be divorcee". Min widząc to parsknął śmiechem, spoglądając na przyjaciela jak na idiotę. 

          – Jeszcze ślubu nie wziąłem, a ty co?

          – A ja osiągnąłem mój cel numer jeden i cię rozbawiłem. – Chłopak uśmiechnął się dumnie, wręczając przyjacielowi w dłoń złoty widelec. – Fancy, nie? Tae uznał, że na taką okazję nadają się tylko takie. Ewentualnie te badziewne plastikowe. 

          – Brzmi definitywnie jak coś, co stwierdziłby Taehyung. – Yoon przytaknął, śmiejąc się zaraz pod nosem. – A skoro to Tae mowa...

          – Tak, mówił mi coś o Jiminie. Przekazanie ci tego to mój cel drugi, ale najpierw napchaj papę ciastem, bo będziesz mi przerywał, jeśli tego nie zrobisz.

     Min wywrócił na to jedynie oczami. Oczywiście, że Jeon miał rację. Mężczyzna miałby milion pytań o każdy szczegół, nie mógł się z tym nawet kłócić. Cóż, trochę przerażało go to, jak bardzo był dla Jeongguka przewidywalny. 

          – No to teraz słuchaj i trzymaj skarpety, żeby ci nie zleciały. – Jeon rozsiadł sie wygodniej i odłożył swój widelec, czekając aż Yoon zacznie jeść. Dopiero kiedy ciasto wylądowało w ustach mężczyzny, Gguk zaczął mówić dalej. – Jimina wyrzucili z domu, ale to wiesz. Mieszka teraz u Kimów, dali mu pokój gościnny zaraz obok tego Tae, mega się nim opiekują, ale nie jest z nim najlepiej. – Jeon westchnął cicho, wpychając kolejna porcję ciasta do ust przyjaciela. – Po pokazie pękł. Tae poryczał się opowiadając mi o tym, więc serio... Było źle. Jimin nie wychodzi z pokoju, nie chce jeść z nimi posiłków, z nikim nie gada. Sophie i Lola nie mogą się do niego dobić. Ale jest światełko nadziei. W tym wszystkim jest jedna bardzo dobra wiadomość, Tae dowiedział się, dlaczego Jimin z tobą "zerwał".

          – W dupie to mam, kiedy mówisz mi, że moje słoneczko nie je od kilku dni. – Min przełknął z trudem wszystko co miał w ustach i westchnął cicho, przecierając twarz dłońmi. – Na litość boską, co może być dobrą wiadomością w takiej chwili? 

          – Otóż to, że nie zrobiłeś nic złego. A to znaczy, że możecie jeszcze wszystko naprawić. 

          – Co ty teraz pierdolisz? 

          – Pojebana sytuacja, serio. Matka Jimina dowiedziała się o waszym romansie, wynajęła ludzi, żeby śledzili was w Paryżu, założyli kamery w waszym pokoju, przekupili ochronę Luwru... Mieli zdjęcia i nagrania wszystkiego. Jak wróciliście, zaczęła szantażować Jimina, że jeśli z tobą nie zerwie to powie o wszystkim w mediach i twojej rodzinie, a Park spanikował. – Jeon westchnął głęboko zmęczony mówieniem na jednym wdechu i złapał dłonie przyjaciela. – Jimin myśli, że złamał ci serce i dodatkowo wprowadził w błędne myślenie, że to ty zawiniłeś i czuje się przez to potwornie. W dodatku na dobre stracił nadzieję o normalnej rodzinie i go to kompletnie przybiło, ale teraz kiedy znasz prawdę, możesz wszystko naprawić. Ciebie posłucha. Dla ciebie wyjdzie z tego cholernego pokoju, wiesz o tym. 

          Yoongi zamrugał kilkukrotnie. Słowa Jeongguka wydawały mu się tak absurdalne, że aż realne. W końcu pani Park nigdy nie wyglądała w jego oczach na normalną kobietę. Przerażało go to jak obrzydliwi ludzie wychowali Jimina i cholernie dziwiło go to, jak dobrym człowiekiem był mimo tego. Jiyoon zresztą tak samo. Jak ludzie tak okrutni i bezduszni mogli wychować tak wspaniałe dzieci? 

          – Wiesz, Gguk... Może i masz rację... Ale wiem, kto jeszcze da radę go stamtąd wyciągnąć. – Min sięgnął po telefon, od razu pisząc do brata, który aktualnie zajmował się jego "narzeczoną" na drugim końcu korytarza. – Ja tego nie zrobię... Nie teraz.

          – Co? – Jeon spojrzał na przyjaciela, a jego wyraz twarzy mówił naprawdę wiele. Gdyby nie sytuacja, Yoongi by się nawet zaśmiał. 

          – Posłuchaj, moi rodzice nadal nie wiedzą. To niesprawiedliwe wobec Jimina znowu go w to wciągać. On dalej będzie się stresował, że moi starzy dowiedzą się przez tę wiedźmę, a nie ode mnie i wcale mu to nie pomoże.

          – Więc? 

          – Więc ja spotkam się z Jiminem dopiero po tym, jak poinformuję moich szanownych życiodawców o tym, że jestem gejem, nienawidzę prawa i nie poślubię Park Jiyoon.

♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Plan dobry ale co z wykonaniem? TBC...

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.

✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Where stories live. Discover now