·  · Friends kiss too ·  · ♡

333 23 8
                                    

               Przez podejście rodziców, Jimin nigdy nie miał dobrej okazji, by cieszyć się swoją pasją i talentem w domu. Na szczęście miał znajomych i przyjaciół, którzy nigdy nie odmawiali mu pomocy. Poza tym, sami zawsze na tym korzystali i była to dla nich czysta przyjemność. W końcu czemu mieliby mieć problem, z użyczeniem Parkowi swojej podłogi w garażu? 

          Lola i Sophie w Seulu mieszkały jedynie od dwóch miesięcy, miały jednak niesamowity przywilej mieszkania w dużym domu po ciotce Sophie. Cieszyły się tam własnymi pokojami, ogromną, piękną kuchnią, z której Sophie wyciągała zawsze to co najlepsze, a do tego dużym garażem, który Lola przerobiła na swoje artystyczne gniazdo. 
     Dziewczyny choć niesamowicie różne, zawsze świetnie się dogadywały. 

           A Jimin zawsze był ich neutralnym gruntem. 

     Teraz kiedy jego plecy wołały o pomstę do nieba, niezszyty projekt sukienki leżał dalej na świeżo umytej podłodze, a Park rozwalił się na kanapie między dziewczynami, układając głowę na udach jednej z nich. Sophie zadowolona przeglądała coś w telefonie, zaś Lola z pełnym zaangażowaniem plotła chłopakowi drobne warkoczyki, paplając na temat ostatniej zmiany w kawiarni na drugim końcu ulicy. 
          Uwielbiała tę pracę, ale niektórzy klienci zdecydowani zasługiwali na bolesną kastrację. Przynajmniej zdaniem Jimina. 

          – Jak tak o tym mówisz, to znowu przypomina mi się spotkanie z Yoongim. – Jimin udał, że przeszedł go dreszcz, na co obie dziewczyny zareagowały cichym śmiechem. – Poważnie, porażka jakaś. Powiedziałbym o tym Ji, ale z drugiej strony... Jest już wystarczająco chujowej sytuacji.

          – A nie sądzisz, że gdybyś porozmawiał z rodzicami to chociaż przemyśleliby słuszność swojej decyzji? – Lola zsunęła kolorowe okulary z nosa i odłożyła je na bok, wsuwając swoje długie paznokcie w ciemne, gęste loki na swojej głowie. Kiedy Park na nią spojrzał, z zafascynowaniem mógł przyjrzeć się temu jak pięknie jej ciemna skóra odbija światło w czasie golden hour. 

          – Nawet gdybym uświadomił ich, że zrobili błąd, nigdy się nie przyznają. A zmiana decyzji byłaby dla nich jak powiedzenie "Miałeś rację, Jimin". – Chłopak westchnął cicho, podnosząc się z miejsca, by wrócić do pociętych skrawków materiału na podłodze. 

          – Biedna Ji... Wyobrażasz sobie, jakie będzie miała z nim życie? Przeklęty cishet, który uważa się za najlepszego pod słońcem. – Sophie jęknęła z odrazą, co reszta skomentowała cichym śmiechem. 

          – Cishet? Błagam cię, chłop siedzi w szafie jak nic. – Park pokręcił głową z rozbawieniem, przypominając sobie to jak wyglądał i zachowywał się Yoongi w kawiarni. 

     Zdaniem Jimina nie było żadnych szablonów, które mogłyby pomóc w poznaniu osób nieheteronormatywnych. To po prostu trzeba było czuć. I widząc Yoongiego był po prostu pewien, że mimo wszystko jest między nimi coś, co ich łączy. 
          Ale to coś nie wystarczyło. 

     Bo przecież wielu ludzi ma partnerów przeciwnej płci ale nie czyni ich to takimi samymi. 

          Mimo wszystko Jimin nie mógł się powstrzymać i szczerze współczuł Yoongiemu. Bo jakikolwiek Min nie był, Park doskonale wiedział, że może nigdy nie wyjść z szafy przez to, że ma pobrać się z jego siostrą. A może to wcale nie taki problem? Może i Jiyoon będzie mogła się stać jego obiektem westchnień? Opcji było tak wiele...

          – Poważnie mówisz? Poważny Min Yoongi nie jest cishetem? – Lola aż przetarła oczy ze zdumienia, co rozbawiło Jimina jeszcze bardziej. 

          – Nie każdy gej czy biseksualista wygląda i zachowuje się jak my, skarbie. 

          – A szkoda, życie byłoby wtedy łatwiejsze. I bardziej kolorowe. – Spojrzała wymownie na niebieską koszulkę Parka, na którą chłopak narzucił biały sweter z żółtymi zdobieniami. – Czasami zastanawiam się, jakim cudem tak absurdalne połączenia wyglądają na nas dobrze...

          – Gej-czar – rzuciła z rozbawieniem Sophie, rozsiadając się na kolanach przyjaciółki – Pamiętasz Milo? Ci to dopiero mieli styl... Tęsknię za nimi. 

          – Milo? Ten od sukienki na twój ten ee... Homecoming? – Jimin przekrzywił głowę, przyglądając się dziewczyną – Ten? Ci? Nie wiem w sumie. 

          – Bezpieczniej jest używać "ci". – stwierdziła po chwili namysłu brunetka, kiwając przy tym głową. – Ale tak, Milo uszyli Sophie kieckę na imprezę i o panie, była boska. Totalnie moglibyście zrobić jakiś collab. 

          – Ty jesteś kurwa genialna. – Sophie złapała policzki swojej współlokatorki w dłonie i ucałowała jej wargi. – Lecę po telefon i idę napastować Milo. Jimin zrobisz z nimi collab marzeń i nie przyjmuję odmowy. 

     Dziewczyna biegiem rzuciła się do wyjścia z garażu, zostawiając oniemiałą Lolę i prawdziwie zszokowanego Jimina w ciszy. Przez chwilę żadne z nich nawet się nie ruszyło, dopóki ciemnowłosa nie odchrząknęła, poprawiając nerwowo swoje włosy. 

          – No co? Przyjaciółki też się mogą całować. – rzuciła dziwnie spięta, odwracając wzrok od Parka.

Przyjaciółki. Współlokatorki. 

      Jimin doskonale wiedział jak to się skończy. 

 ♡·  · ·  · ·  · ·  · ·  · ·  ·♡
Boże, teraz ma mi się na całowanie. Myślę, że żałosne. 

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses.


✓Purple, pink and baby blue ||p.jm x m.yg||Where stories live. Discover now